samotność

samotność
Jarosław Pasztuła

teraz gdy święta sam zostaję
stół nie jest pełny kromka z pasztetową
wolę to niż rozmowę z teściem i teściową

tylko browar ze mną się gości
po kilku łykach mnie rozbiera

jakoś ten czas spędzę w samotności
zaśpiewam kilka kolęd po niemiecku
jeszcze wysłucham hymnu mongolskiego

lubię samotność i piosenki z zagraniczne

nuda

jakoś temu zaradzę
zadzwonię pogadam
kiedy wrócisz

była jesień

była jesień
Jarosław Pasztuła

nie odwracaj się od lat które minęły
przez chwile byliśmy razem jak na drzewie liście

pamiętasz ten szelest jesieni
skrzypiała jak smyczek po skrzypcach

babie lato oplatało cienką nicią rzęsy

słońce za jeziorem schowało swą koronę
płonęłaś w mych ramionach stęskniona

czasem wspomnij o mnie
jestem tylko chłopcem
moje serce w tęsknocie

z wiatrem

z wiatrem
Jarosław Pasztuła

rozkołysane kołysał wiatr
wspomnienia tęsknoty
liście na drzewach

śpiew taniec fajne ukojenie
taniec pierwszy krok
rozpuść włosy
puść wodze fantazji
w wyobraźni miłość
idą słowa baśnie

krew co wrze wodą na ogniu
naokoło biec
ujrzeć światło i uśmiech

dlaczego tak jest wiele miejsc
wszystkich nie odwiedzę

zadzwoń proszę
będę daleko przysypany wspomnieniami
jak drzewo pod śniegiem jak ptak na drzewie
na ustach wszystkich stać się legendą

Takie sobie życie

Takie sobie życie
Marcin Olszewski

Lśniący od wielu łez bruk chodnika
W oknach wieczne płomienie śmietników
Na ulicy wyścigi pojazdów, za szybami
Jadący na stracenie troglodyci w skórach

Życie odmierzane zapałką od papierosa
Strzałem końca gry jak w rosyjskiej ruletce
Karty rozdane w barze, pod zastaw losu
Wódka by zapomnieć. Szkło dla końca istnienia

Bieg po brak życia w domowym zaciszu
Dystanse pokonywane w olimpijskim czasie
Kradzież radia, ciemny chleb na stole
Smak pierwszej szynki. Cudze smakuje lepiej

Pierwszy trzask zamykanej kraty wolności
Potem to drugi dom, czasem tylko jedyny
To, co mogło być ważne, straciło sens
Mały rewanż za cichy płacz w kącie

Wycena życia, wartości w oka mgnieniu
Za ile można kogoś pozbawić przyszłości?
By zmienić swoją egzystencję na lepsze
W drodze prawa ewolucji, “uczciwego” życia

Autorytet, kreowanie postawy. Bez wzroku
By pamiętać, nie przeoczyć czasu tu i teraz
Gdy ten czas minie, takie sobie życie
Odnajdzie, zabierając wolność. Wszystko

Nim zasnęłam…

Nim zasnęłam…
Bronisława Góralczyk

Nim zasnęłam – tysiąc myśli miałam jeszcze:
o czym jutro porozmawiam z panem mężem
i co zwiedzać mam pojutrze w gminie Brzeszcze
oraz kiedy do zwierzyńca oddam węże.

Noc czerniała z granatowym tłem w obłokach,
srebrny księżyc się odbijał w moich szybach,
a ja biłam się z myślami jak dżudoka,
zamiast śnić o pięknych plażach w Karaibach.

Aż dopadła mnie nareszcie senna chwila
i oddałam się w ramiona Morfeusza…
Lekka byłam i podobna do motyla –
i leciutka była znowu moja dusza.

Gliwice 10.10.2023 r.

Zapominamy

Zapominamy
Janusz Strugała

bezcielesne prawdy bez rękopisu
swatają się bezdusznie zwyczajowo
ogień świecy kołysze wachlarzem słów
chomąto ściśnięte
nie wyzwolisz się
ślepota błogosławiona
nie usłyszysz klątw
to co nazywasz światem
jest projekcją
duchotą dni i nocy
wyrachowanym planem
światło w tunelu mrzonką
mówią ciesz się chwilą
zaufaj miłości
twojego wołania nikt tam nie usłyszy
wyzwalamy się dotykiem intymnie
zmysły biorą górę
zapominamy o wszystkim

z ustami pełnymi miłości

z ustami pełnymi miłości
Jarosław Pasztuła

jasnoniebieskie oczy
tęczowe widnokręgi
w próżni zadłużeni
rude warkocze w pas

zauroczony

podziw nad pięknem urody
wychodzi syrena z wody

kupuję biel muszelkowego uśmiechu

zawstydzony

zamarła na mokrym
nagim kamieniu Salamandra
żółta w czarne kropki albo nie

talentem wdziękiem uwodzisz
zaczarowany wymiękam
słyszałem głos
spójrz prawdzie w oczy
nie unoś nosa

zanurzony w oceanie kochania

wyczuwalna magia nocnych Marków
sięgam gdzie nikt nie sięgał
głębia kolorów i zapachu
osiągam własne apogeum

jedwab skóry
dym kadzidełka ślizga się po łyżwie
ściany jasne zasłony bordo

mocno ściskam promień słońca
neutrino moja błądzę za tobą

na zdartej płycie T.Love
uniesienia smaku
na ustach szminka L`Oréal

Wybudziłem się z letargu

Wybudziłem się z letargu
Janusz Strugała

jest takie miejsce na ziemi
we wszechświecie
gdzie matka cię w bólu rodziła
jest takie miejsce
o którym nigdy nie zapomnisz
myśli o nim przenikają duszę
wracają jak tęsknoty bumerang
dom rodzinny choć odległy
dozgonnym oparciem
tam mama zasnęła
snem nieskończonym
tam siostra i brat zapalą znicze
wracają wspomnienia
rzeką dzieciństwa
księga życia odłożona
na półkę codzienności
zakurzona
może nigdy nikt jej nie otworzy
usłyszałem stacja Chodzież
wybudziłem się z letargu
czas wysiadać

Wędrówki jesieni

Wędrówki jesieni
Bronisława Góralczyk

Po polu się jesień przechadza
i słońca promienie mu śle
gdy nosem o niebo zawadza
i śpiewa mu do snu jak mnie

Brązowa czerwona i złota
usycha o zmroku jak liść
a kiedy ją najdzie ochota
to z wiatrem w zawody chce iść

Jesienna dziewczyna i młoda
do lasu pobiegła jak ren
o zmierzchu jej cudna uroda
jak sen się rozpłynie jak sen

A rankiem gdy wiatr ją obudzi
i muśnie o świcie jej dłoń
usiądzie dziewczyna wśród ludzi
a potem gdzieś pogna jak koń

Nie szukaj jej w polu ni w lesie
bo w góry już pędzi i gna
to dziewczę zalotne ta jesień
zna góry tak samo jak ja

Nad morzem jej jeszcze nie było
więc gna już na północ na Hel
tam szczęście odnajdzie i miłość
nim zima ją weźmie na cel

Gliwice 07.09.2019 r .

dwa światy

dwa światy
Jarosław Pasztuła

rano
zawiozę jej zupy
jak zwykle zapyta
jesteś

– odpowiem jestem

od kilkunastu lat
jak pomost łączący
jaskrawy rytm ulicy
z ciszą codziennej krzątaniny

niewiele zostało już słów
choć cóż znaczy wiele

wracam z nią w przeszłość
w jej czas
wspomnienia

jutro
może przypomni sobie
coś nowego

Zostań ze mną proszę

Zostań ze mną proszę
Janusz Strugała

wciąż idę, mam drogę usłaną nutami
są fundamentem i religią
nie ma ugoròw ni wyobcowania
struny okiełznały dziecięcą duszę
głodna do dzisiaj
energetyczna adrenalina
dźwięki jak dobry trunek
głód na nie wilczy
żegluję między dniem i nocą
by we śnie zbawczo
przy tobie na chwilę o tym zapomnieć
smakuję klejnoty z pięciolinii
dźwięcznym darem wylewam
w uszy słuchaczy
bądź mi muzo partnerką i sympatią
pokornie klęczę przed tobą
i zostań ze mną proszę
bądź mi modlitwą zbaw mnie
tam wysoko w krainie nieskończonej
nuty

pragnę zapomnieć

pragnę zapomnieć
Jarosław Pasztuła

nie pojmuję drogi która skręca
świat ze mną mija się na zakręcie

wiem tak niewiele niewiele mnie nauczono
niewiele pamiętam bo nie chcę pamiętać

bo jeśli kłamstwa są prawdą to czym jest prawda
gdzie szukać jej by nie obrazić Boga

dni mijają się z cieniem nocy
ja też mam swój cień gdy słońce nade mną

Inna strona księżyca (new version)

Inna strona księżyca (new version)
Maciej Jackiewicz

witaj księżycu
czuję w samotnej duszy wzruszenie
znów po cichu sercem w nocy piszę
o tym co kocham najbardziej
opiewam ciszę
co przynosi po całym dniu ukojenie

witaj księżycu
patrzę na chmury, które jakby płyną
bezszelestnie suną po nieboskłonie
nowe rymy sobie ulepię marszcząc
posiwiałe skronie
czy księżyc może zostać ładną dziewczyną

kiedy spojrzę raz
jeszcze na te srebrne oblicze
zawsze milczące i tak tajemnicze
a potem pozdrowię na niebie zorzę
już teraz wiem
księżyc dziewczyną zostać może

mój ty srebrzysty
napisałbym ci listy nieskończone
może nawet wyślę na początek ten
póki nie odwrócisz się na drugą stronę
przecieram oczy zmęczone
dobranoc księżycu

pora na sen

Serca żądne pojednania

Serca żądne pojednania
Janusz Strugała

każdy poranek niech będzie cudem
wyprawą w nieznane
labiryntem w którym się nie pogubimy
oczy zaspane bliskością
moje dłonie stęsknione za twoimi
serca żądne pojednania
romantycznie i tajemniczo
każda chwila radości oddechem
nie ma kiczu ni goryczy
otoczeni grawitacją szczęścia i miłości
to nam potrzebne jak tlen
wzruszysz mnie słowem
podniecisz szeptem
tej wędrówki do zachodu
niech nam zazdroszczą
słońce nam sprzyja

Gdyby tak można było

Gdyby tak można było
Helena Krystyna Szymko

zajrzeć w głąb ludzkiej duszy –
wyczytać z oczu przemyślenia
wyprzedzać przepowiednie
by chronić planetę Ziemię
gdyby tak można było – zapobiegać
skutkom nieszczęść i ludzkiej tragedii
bylibyśmy jak bogowie Olimpu
na Parnasu szczycie

ale my jesteśmy tylko –
przyziemnym ludzkim rodzajem
który nie zawsze wie czego pragnie

wyciąga rękę by dosięgnąć władzy i dobrobytu
nie kierując się rozumem i sercem
sięgamy tylko po swoje ideały
zapominając że świat trzeba chronić
sami musimy dbać o przetrwanie
bo kiedy kataklizmy opanują Ziemię
nasza planeta – być może
istnieć przestanie

jesienne nudzenie

jesienne nudzenie
Jarosław Pasztuła

jesienią samotność
nabiera kształtów

kolorami zaślepione oczy
kolorowe tęcze
niebo płonie nadzieją

babie lato płynie po oceanie lasu
rysuję horyzont baśni

kilka drzew dajmy im usnąć
cicho zbieram brąz kasztanów
odzieram z kory brzozy

rozpalam ogień serc
by upiec mądre zdania

liści szum pod stopami
nadziewa uszy spokojem
jeszcze kilka kroków do domu

Ufam przeznaczeniu

Ufam przeznaczeniu
Janusz Strugała

Piszę na skrawku tego co niewidoczne
Zaklinam słowa składam metafory
Nie zranię nikogo
Deklaruję empatię każdym wersem
To nie jałmużna to dar
Proza życia bywa okrutna i szara
Ufam przeznaczeniu
Użyźnia puste pola
Budzi wyobraźnię
Dni są intrygujące, noce mistyczne
Czasem zjawi się anioł
Zna Twoje imię potęguje doznania
Ufnie witamy świt

jesienne bajanie

jesienne bajanie
Jarosław Pasztuła

liście opadające na ziemię
kolorowe sny dziecka

barwy światła rozszczepione
obraz niezatarty
fotografii w pamięci

nitki babiego lata
małe pająki
odlatujące z drzew
na skrzydłach ptaków

muchomory
skryte pod ciężarem liści
okryte suchą trawą
suchą jak zmarszczki
na dłoniach starca

mimo niepogody upływu lat
nie zgubimy do siebie drogi

dolina

dolina
Marek Górynowicz

jakbym czekał na spotkanie
gdzieś nad potokiem słów
wyrwany z pamiętnika ciszy

odnaleźliśmy się za ostatnia kartką
w nadziei
na pokuszenie życia