Sierpień

Sierpień
Bronisława Góralczyk

Sierpień

Sierpień w łanach zbóż się złoci
z wiatrem pośród kłosów psoci
sypie ziarnem

wpół się skłonił gęstej trawie
łąk połacie skosił prawie
pachnie sianem

tuli słońcem wielkie tuje
blaskiem krzewy róż całuje
tuż u płotu

złotym dzwonkiem u gniazd dzwoni
aż bocianie rody skłoni
do odlotu

w lasy grzybem przepełnione
sprasza tłumy niezliczone
choć jest mgliście

a w ostojach i ostępach
rzecze doń leciwa klępa:
popatrz, sierpniu – żółkną liście…

– – –

Jeszcze ziemia rozpachniona
pełna kwiecia i zieleni
a już sierpień tka kobierzec
na przyjście złotej jesieni…

Gliwice 25.08.2008 r.

Czekam pod naszym niebem

Czekam pod naszym niebem
Janusz Strugała

Czekam.
Po kolorach tęczy
spłynęły wspomnienia.
Chcę zobaczyć niebo
w Twoich oczach.
Chcę usłyszeć nasze słowa,
które zakochaniem pachną.
Barwne kwiaty
w Twoich oczach,
niech będą wędrówki
początkiem.
Pójdziemy tam, gdzie sady
i łąki gwiezdne obudzą nas,
z przeżyć miłosnych naręczem.
Ciała namaścimy zapachów
wieńcem.
Szeptałaś wrócę…
Czekam pod naszym niebem.

Biały latawiec (miniopowiadanie)

Biały latawiec (miniopowiadanie)
Bronisława Góralczyk

Biały latawiec przeleciał nad moją głową
i zaczepił o gałąź młodej brzozy,
by po chwili spaść jak kartka papieru u moich stóp.
Nagle ujrzałam zapłakanego kilkuletniego chłopca
biegnącego w moim kierunku…
Kiedy zobaczył leżący obok mnie latawiec,
natychmiast się uśmiechnął i powiedział:
– To mój latawiec, proszę pani. Czy mogę go zabrać?
– Oczywiście. Skoro jest twój – bardzo proszę – odpowiedziałam chłopcu.
– Dziękuję bardzo. To ja już pójdę…
Chwytając za sznurek, biegnąc, zawołał jeszcze:
– Do widzenia pani! Jestem Tomek!
– Do widzenia, Tomku – zdążyłam odpowiedzieć, ale chłopca już nie było.
I wtedy przypomniałam sobie jego twarz…
Był bardzo podobny do mojego zmarłego syna… On też miał na imię Tomek.

Gliwice 25.08.2020 r.

deszczowa kołysanka

deszczowa kołysanka
Marek Górynowicz

jeszcze jedna noc
to nie powód do wstydu
przekwitamy zgodnie z kalendarzem
nago

za oknem
miasto tuli się do neonów

stosownie do wieku
pada deszcz
w ciemności
mokną ciała niebieskie

Dla Ciebie

Dla Ciebie
Jarosław Pasztuła

na policzkach dołeczki
uśmiech nieśmiały
moje oczy się zatrzymały
byłem młody dość śmiały

zaprosiłaś mnie na kawę
i tak już zostałem
życie płynie zagadką
co nas spotyka tego nikt nie wie
usta dłonią przytyłam by nie spłoszyć

chwili obecnej czasem szczęście
za kiedy noga się podwinie brak równowagi
ważne przed nami za nami wspomnienia

tylko czas tak szybko umyka
jesteśmy razem tak pozostanie
zbliża się jesień wielkimi krokami

jałomużna z nieba

jałomużna z nieba
Janusz Strugała

zrolowało się życie
ginie na bezdomnej fali
bez fabuły bez obłudy
bywało różnie
wyrzeczenia i trywialne azyle
czas nie pozwala na restart
kilka chwil pod platanami
parę klejnotów w pamięci
toasty za zdrowie
usłany zimną wodą szlak do portu

nie demonizuję
nie wyolbrzymiam
nowe życia poczęte
nutami uczuć grała strun muzyka
niejedna pełnia melanżem skończona
nie spartańskie powroty
pod napiętymi żaglami

jałomużna z nieba
zagłuszyła jęki
fregatą szczęścia rejsem pod granatem
ołowiane myśli psują szyki
zapadliska i kałuże
wyobraźnię męczą
chórem zgodnym śpiewają
nadziei spragnione głodne myśli

Siła nałogu

Siła nałogu
Maciej Jackiewicz

,,Przerażająca jest siła nałogu’’
śpiewał niezapomniany Jan Kaczmarek
choć mój nałóg nie mnoży mi wrogów
i z nim nie muszę patrzeć już na zegarek

Jak w śnie wchodzę w inny wymiar świata
trwa to już całe dekady całe policzalne lata
i muszę to robić choć nikt mi tego nie każe
tylko kiedy poczuje serca znowu silny głód

To jak choroba choć bezsilni są tutaj lekarze
liczę po raz kolejny iż stanie się ten jeden cud
,,przerażająca jest siła nałogu’’
mówią, że to tylko takie niewinne szaleństwo

A ja za ten dar podziękuję zawsze Bogu
bo z weną zawarłem kiedyś małżeństwo
muszę to robić choć nie ma tutaj nakazu
potrzebna tylko chwila wolnego czasu
jak przy rzeźbie albo malowaniu obrazu

Albo chociaż przy tkaniu pięknego arrasu
tematów wszak nie brakuje nawet przybywa
taka niewinna pasja konik hobby albo to coś
co życie nierzadko inaczej słowami nazywa

Bywa, że staniesz się sławny i będziesz ktoś
a ja teraz trzymam w dłoni kartkę papieru
czystą białą i niewinną w pogodę i deszcz
na której może coś zapiszesz od numeru

telefonu po taki choćby może ten wiersz


Śmieje się szczerze ze mnie Muza i puszcza oko
zapach kawy unosi się teraz od samego progu
patrzę sobie na niebo dlaczego jest tak wysoko
,,przerażająca jest siła nałogu ‘’

Pytasz

Pytasz
Helena Krystyna Szymko

Pytasz – co u mnie
czy nastał serca spokój
i duszy ukojenie
od kiedy cię nie ma
tylko wielka pustka
na twoją obecność
wciąż płonne nadzieje
pozostała tylko
wielka przestrzeń smutku
wypełniona tobą
bo skradłaś odchodząc
moje – najskrytsze marzenie

Jestem sama

Jestem sama
Bronisława Góralczyk

jestem sama
w pustym domu sama znów
jestem sama
w pustym łożu wśród złych snów

jestem sama
w noc gwiaździstą czarną noc
jestem sama
w sercu moim smutku moc

jestem sama
w rannym brzasku w blasku dnia
jestem sama
w sercu smutek bluesa gra

jestem sama
pośród ludzi bliskich mi
jestem sama
chociaż obok jesteś ty

będę sama
umiem już bez ciebie żyć
chcę być sama…
to mój wybór samą być

Gliwice 16.01.2007 r.

Szczęście

Szczęście
Bronisława Góralczyk

Na horyzoncie uczuć zatrzymała się maleńka łza…
łza niepewności i niedowierzania.
Czy to prawdziwe? Czy to możliwe? Czy to realne?
Serce nieśmiało podpowiada:
i prawdziwe, i realne, i możliwe…
On mnie pokochał! Ludzie, ktoś mnie pokochał!
Moje szczęście sięga niebios!

Gliwice 04.08.2022 r.

Odnajdźmy siebie

Odnajdźmy siebie
Janusz Strugała

tajemnicą zasnute dni mijanie
domysły pytania trywialne
czas okrutnie biegnie nic nie wraca
jutra może nie będzie

samotności pajęczyna bezlitosna
obojętne jej metafory
oplata ślady i pokusy
sieje zwątpienie na otwarte rany

delicją show natury
czytelne rymy na niebie
bez ironi żarliwe ozdobne
prognoza na jutro enigmą

dusza szuka tej drugiej bratniej
otwiera okna zroszone deszczem
jest jak wirtuoz
chłodne tampony tłumią nadziei dreszcze

te metafory na chwilę zachwycą
podgrzane struną i nutą
zielonością drzew i liści
do jesieni otoczą kreatywną mgławicą

życie pokutą bywa
kaktusową aleją
wrogą pogardą karmią ludzie
matko moja broń mnie od tego

nie mamy planu partytury zdarzeń
to improwizacja załóżmy buty
odnajdźmy pokochajmy siebie
jak te zagrane nuty

Chcę…

Chcę…
Bronisława Góralczyk

Chcę
być pośród świerków
i buków zielonych
gdzie treli i ćwierkań
tony i półtony

do drzew się uśmiechać
niebem się zachwycać
przed wiatrem uciekać
z zającem pokicać
albo biec po trawie
jak rosa poranna
i we śnie na jawie
pachnieć jak dziewanna…

Chcę
się dziwić gwiazdom
i kształtom obłoków
gdy myślom zabraknie
weny i polotu

do chmur się uśmiechać
niebem się zachwycać
pieśni ku czci śpiewać
biegać po ulicach
albo dla zabawy
(jak ta młoda panna)
wychylać się z trawy
jak żółta dziewanna…

O miesiącu złoty
o poro sierpniowa
jak miłości dotyk
w sercu cię przechowam!

Gliwice 02.08.2010 r.

zespół dnia następnego

zespół dnia następnego
Marek Górynowicz

między pierwszą
a drugą wskazówką
jest chwila

okno otwiera dzień
zaspane słońce
turla się między wersami
sosny tańczą wokół zieleni

twoje oczy
mówią wierszem

pod gruszą śpią poeci
spacyfikowani letnim winem

Kwitnące jabłonie

Kwitnące jabłonie
Helena Krystyna Szymko

Nastała pora – wszelkiego kwitnienia
łąki i pola tworzą barwne kobierce
delikatnym kwieciem
upstrzone owocowe drzewa
by potem – radować
złocistym owoców rumieńcem

bladoróżowe płatki
z ciepłym wiatrem wirują
pieszczone słońcem
zroszone drobnym deszczem
tą porą roku – przyroda
tworzy prawdziwe cuda

nasz kraj – to kraina
kwitnących jabłoni
a na nich ptaków bezliku
rosną one w sadach
na działkach w ogrodach
obdarowując nas plonami
te różnorodne odmiany
drzew owocowych
są bankiem witamin
które spożywamy

malowałaś strofami

malowałaś strofami
Janusz Strugała

odwieczne pytanie
o sens życia
jest jak codzienny zachód
szyszynka już nie podpowie

ksztyny przyjaźni
wybuchy miłości
gasną i płoną
kurczą się serca biciem

prawdziwi przyjaciele
nigdy nia zawodzą
są jak opoka
jak powrót z dalekomorskiej podróży

chmur odwilżą
zamyka się zwierciadło dnia
malowałaś strofami
słowa na noc pokrzepią

Kwitnące jabłonie

Kwitnące jabłonie
Helena Krystyna Szymko

Nastała pora – wszelkiego kwitnienia
łąki i pola tworzą barwne kobierce
delikatnym kwieciem
upstrzone owocowe drzewa
by potem – radować
złocistym owoców rumieńcem

bladoróżowe płatki
z ciepłym wiatrem wirują
pieszczone słońcem
zroszone drobnym deszczem
tą porą roku – przyroda
tworzy prawdziwe cuda

nasz kraj – to kraina
kwitnących jabłoni
a na nich ptaków bezliku
rosną one w sadach
na działkach w ogrodach
obdarowując nas plonami
te różnorodne odmiany
drzew owocowych
są bankiem witamin
które spożywamy

szanty

szanty
Jarosław Pasztuła

w szantach płynie rum
w ustach ze szkorbutem
słone śledzie zanurzone
w dębowych beczkach

na oceanie fale obmywają
pokład drewniany jak dom
odkrywam przed sobą nowy ląd
sztorm w głowie fale na morzu

stęskniony za suchym
liny szarpane wiatrem
żagle spuszczone do połowy
śpiew szanty strach w głowach

wietrze wiej

wietrze wiej
Jarosław Pasztuła

szumi w lesie wiatr kładzie trawy
co raz bardziej pochylają się drzewa
żegnaj miła żegnaj przez chwilę mnie nie będzie
spadną żółte liście pozamiata je czas

wyrwane kartki z kalendarza rozrzucone
tęsknię na każdej piszę że kocham cię
zaraz przybędę ucałować usta
zapuścić korzenie wyrosną na nowo

nie bój się jestem będę przy tobie dobrym snem
kochana wieje wiatr nigdy nam siebie nie brakuje
za oknem tylko historia po nas zatrze ślady
niepogodą silne wiatry wieją tam gdzie oni

Deszcz

Deszcz
Bronisława Góralczyk

Padał deszcz…

i szparą się na strych przedostał
i bił kroplami po sznureczkach –
po tych jedwabnych warstw niteczkach,
jakby to była rzecz tak prosta…

Było cicho…

bo tu na strychu zawsze cicho,
tylko te krople wciąż spadały
na świeże pranie jak złe licho
i tłuste plamy zostawiały…

Wyszło słońce…

i wkrótce wyschnie świeże pranie,
lecz nie ucieszy gospodyni…
bo deszcz zbyt wiele zła uczynił;
oj, sporo po nim plam zostanie!

Gliwice 26.09.2007 r.