czas na miłość

czas na miłość
Elżbieta Andrzejewska

Gdy ktoś i miłość obiecuje
To ja w to wierzę
Bo choć na chwilę chcę pozostać
W lepszym świecie

Lubię być adorowana
Czułym gestem
I słyszeć słowo kocham
Bez podtekstów

Dobrostan tej bliskości
I wszystkie krotochwile
Wpisuje w album pamięci
By pokrzepiało w chwili…

Gdy amor strzałę wyśle
Już po raz kolejny
Uśmiechnę się do siebie
i powiem czas na miłość
Nidy się przecież nie kończy.

Moja błękitna laguna

Moja błękitna laguna
Maciej Jackiewicz

Gdy się przebudzę we wczesne jeszcze rano
i wspomnę sobie o tamtej filmowej cudnej
historii z Emmą (tak naprawdę Indianą)*
to ja nawet na wyspie dzikiej i bezludnej

Z taką dziewczyną pobyć to bym nawet mógł
podając co wieczór z bananów też kolacje
wpatrzony w długość jej zgrabnych nóg
i miał już gdzieś na zawsze całą cywilizację

Wyspa bezludna to spokój i cisza jak lek
ukoi swoim urokiem brak całego świata
a z Indianą bym poczuł się młodszy o lata
i kichał na ten dwudziesty pierwszy wiek

Pod palmą bym spełniał jej skryte marzenia
ach jak by się chciało z taką Indianą tylko żyć
lecz pora wracać na ziemię –nocy do widzenia
na jawie przecież nie można tylko ciągle śnić

Bo świat wszak nie może zostać nigdy taki
gdzie nie będą rosły nawet słodkie banany
a miliony martwych ciał jak Nike z Samotraki
to są tych co o wolności snuli dalekie plany

Z czasem pozmieniane w milczące szkielety
potem w szary proch na zawsze już obrócone
nie dla ciebie Indiana przeznaczona niestety

tylko serce bije mocniej i szybciej jak szalone

śniłem o niej

śniłem o niej
Jarosław Pasztuła

wiatr
głaszcze twarz
jedwabiste włosy czeszesz palcami
w promieniach słońca szukasz uniesienia

spokojny duch niezmącony codziennością
łagodnym spojrzeniem onieśmielasz

masz mnie na zawsze
zaskakuję cię każdego dnia
nim cię poznałem wiele myślałem

kobiety ach są zmienne jak poranki wiosną
piękna rozkwitasz z jabłoniami
w sadach uczta radość niesłychana

wszystko co dobre kończy się niespodziewanie
zaskakuje nas czas jak rzeka
korzystamy z życia od rana po zachody i wschody

śnisz się odchodzisz bez pożegnania
na stoliku list kolorem żółci koperta
kilka słów krople łez
dalej samotnie zmuszony iść

miasto

miasto
Marek Górynowicz

w ukropie miasta
zimne szklanki
kostki lodu ułożę w ustach
taki Rubik

kolory
ustalimy jutro

powiedz to raz
wiersze w walizce
przeliczą każde słowo

w pustej przestrzeni
rymowanka
kot czarny jak godzina
przechodzi przez wersy

Pokusa

Pokusa
Helena Krystyna Szymko

Zachęcająco brzmi twoja propozycja –
prawie skusiłeś niepokorną duszę
żeby ponownie marzeniami śniła
ale czy znajdzie jeszcze na to siłę
by się na miłość do ciebie odważyć
mówisz – okno na świat dla niej otworzysz
sprawisz że spełnią się jej nadzieje

tylko że ona poznała już część świata
i wie ile nieprawości on w sobie kryje
może i chciałaby znów miłości doświadczyć
żyć pełnią życia przy twoim boku
poczuć dosięgnąć horyzontu w dali
kwiatami od ciebie wokół się otoczyć

ale czy zdoła twoim pragnieniom
sprostać poetki niepokorna dusza
ona wciąż się przemieszcza – nie zna ograniczeń
raz jest ucieczką to znów uległością
jej świat fantazją a dusza wyzwolona
nigdy nie wiadomo kiedy powróci
by się odnaleźć – w twoich ramionach

pragniemy porwania węzłów

pragniemy porwania węzłów
Jarosław Pasztuła

ona spragniona jak wędrowiec wody
jak spieczona ziemia latem deszczu

niech spadnie deszcz
niech popada tu i tam

przy tobie czuję się dobrze bawić się chcę
jesteśmy sami w sobie oko w oko
porwij mnie tłoczno na parkiecie

na zawsze pozostaną dwa ogniwa
na supeł zwiąże nikt nie rozwiąże

porwij mnie porwij mnie
trzeszczy parkiet ciągle tłoczno
szukam różnic pomiędzy nami
nie znajduję ale to fajniejsze

Sonet dla Anny

Sonet dla Anny
Maciej Jackiewicz

Chciałbym dzisiaj być w lesie i zebrać rosę poranną
aby z kropli deszczu zrobić ci korale
potem pokazać mój ocean gdzie fale
wiary i nadziei szumiałyby cichutko dla Ciebie Anno

I na dużej kolorowej polanie obdarował dziewanną
bym ci wręczył latem pachnącą bo już stale
pragnę żeby zawsze było lato i jak w skale
wykute było na zawsze błękitne niebo dla Ciebie Anno

Tak chciałbym ciebie wziąć dzisiaj w ramiona
nie wypuścić już nigdy tego co kiedyś poszło na straty
Anno to tylko dla ciebie dziś z gwiazd korona

Przy tobie choćby nawet w łachmanach czuję się bogaty
to dla ciebie zapisana mego sztambucha strona
w nim wszystkie słowa niech zmienią się w piękne kwiaty

wiesz kto ma ogień

wiesz kto ma ogień
Jarosław Pasztuła

rzeź wołyńska noc jaśniała
drzewa więdły uschła trawa
tyle krwi, szumiała potokiem
strumień na łąkach wył jak wilk
o Lachach kazano zapomnieć

mijały lata czekałem czułem się źle
że tak późno babcia rzekła co tam się działo
wybaczcie, że wam to wszystko mówię
ta głowa w wiadrze, ten rozcięty brzuch brzemiennej
niech osądzi was Bóg

dla mnie rezun to UPA i banderowiec
Los dosięgnął was czujecie tą krzywdę
na swoim parszywym grzbiecie
rezun to bestia i tchórz
bo tchórze mordują swoich
ogień oczyszcza wiedz kto ma

nisko nieba

nisko nieba
Jarosław Pasztuła

zamknij zamknij za sobą drzwi
pragnienie samotności dotyku brwi
odlecieć w głębokim śnie pod skrzydłami
byłaś mi wodą chciałem pić z tej studni

lecz poszłaś własną drogą
za rękę prowadził cię ktoś obok
każdy ma własne upodobania
szukałem nadaremnie gwiazd
byłaś jedną z nich i jesteś nie mi przypisaną
w testamencie do końca świata

a teraz gdy

moja gwiazdeczka śpi po pracy śni
oddalam się w sobie szukam schematu
bez słów szelestem piór koncertem ptaków
noc taka czarna gorzką refleksją

Lato

Lato
Helena Krystyna Szymko

No i nastała zmiana pogody –
słońce w złotej kołysce zasnęło
a z nieba jak z fontanny chlusnęło
nie można wybrać się na jagody
i po lesie pospacerować
bo czarne jagody są widoczne w słońcu
one po deszczu lubią się chować
tyle ze słońca radości było
przez dni słoneczne wspaniałe

słońce – się wcale przed nami nie kryło
nasze ciała na brąz spalało
lato – to najpiękniejsza z pór roku
wszystko ma wtedy wiele uroku
można pławić się w wodzie – po morzu żeglować
na szczyty gór wspinać
przy świetle księżyca spacerować
cała przyroda i wszystko wokół
latem najbardziej zachwyca

o niej dla niej

o niej dla niej
Jarosław Pasztuła

zbudowana ze słów
wykopanych prosto z ust

twardą skała oszlifowaną
woda drąży kamień

strumień czysty
odbicie szklane

siedząca w pierwszej ławce
w pamięci na zawsze warkocze
rude włosy pachniały latem

nad stawem topione kaczki
kamienne kaczuszki puszczone z dłoni

trzymana twardo brzeg urwisko
woda drzewo las w pamięci

wyczuwalny spokój
na zawsze w głowie

zakochany chłopiec drży
skazany na wspomnienia

chwile jak motyle

chwile jak motyle
Jarosław Pasztuła

dokąd zmierzasz chwilo w pamięci
co nam pozostało prócz wspomnień

nawet gdy źle wojna gniew ludzi
odszukasz znajdziesz czas na wspominki
gdzieś w kącie przytulony do ściany w celi

ten świat traci równowagę podparty kijem słabym
kiedyś coś pęknie może już pękło
tak mi się wydaje grząsko w tym bagnie

składam litery upycham słowa w zdania
wszystko podane jak danie kawa rozlana
myślisz co kupić a oni nie mają co do gara

współcześni niewolnicy
bardziej grzeszni

spotkać nam się wypadło

spotkać nam się wypadło
Jarosław Pasztuła

spotkanie gdzieś między plażą a morzem

nasze bijące serca wpatrzone oczy zanurzone

uśmiech i tej siły Bóg nam dodał

płynęliśmy w sobie w chwili gdy rodził się świat

który w nas wierzyłem że to właśnie już teraz

zaproś znajomych powiedz im o miłości

która zakwitła w ogrodzie pośród nas

cieszmy się chwilą radości i zabawy

kochać to coś więcej

kochać to coś więcej
Jarosław Pasztuła

co nieważne Bóg skrywa przed oczami
kochamy się dziś od nowa widziałem anioła
mówimy sobie jak bardzo jest nam naprawdę
szanuje ciebie a ty chowasz się w mocnych ramionach

świat piękniejszy rozległy rozkłada płatki róża
zima nie przeszkadza śnieg się topi w dłoniach
pokaż wszystko to czego nie można zobaczyć
tulę ciebie do siebie możesz żyć i się nie bać

Bóg dał nam miłość wszystko od Niego
człowiek spojrzy w oczy widzi niebo
tak blisko ust słowa są najważniejsze miła

teraz gdy przyszłość się śni
klarowny świat jasnych snów
morze barw palety wśród kwiatów
na sztalugach martwa natura obraz nabiera

po całym dniu czujesz jak życie trwa
napełnij dzbanek źródlanej wody
napijmy się niech chwilę trwa
nie martw się naprzód będzie dobrze

słońce wiatr i księżyc kochanie moje
kochane dzieci kochamy całym sercem świat
jest nadzieja nie ma obaw przed nami

tak jest kochanie

tak jest kochanie
Jarosław Pasztuła

kochanie nasze miasto umiera
szarość ulicy szare dni ciągła praca
życie na kredyt bez innej opcji
dzieci głodne kawałki okruszków chleba

staraniem nic nie wywalczysz
wszystko na jednej stronie bez szans
ciężko żyć gdy nawet sny nie chcą się śnić
złap za dłoń wiele z siebie dam
muszę opuścić dom by zarobić na przyszłość

ulotne słowa nie wystarczą
liczy się nasza miłość liczby nie kłamią
klamka zapadła decyzja okrutnie prawdziwą
widzimy się za szybą jadę daleko

daj mi znać gdy będziesz szczęśliwą

Poetycki Video Book

 

 

 

 

Autorzy:

Janusz Strugała
Jarosław Pasztuła
Bronisława Góralczyk
Marek Górynowicz
Marian Jedlecki
Maciej Jackiewicz
Agata Kostka

Myśli jak szkwał ulotne

Myśli jak szkwał ulotne
Janusz Strugała

kamienieją tonalne frazy
nuty krucjatą pną się do nieba

niezatapialne tylko chwilowe myśli
są jak szkwał ulotne
spłyną energii kwantami
gdzieś za boski horyzont

chowam tylko błogie klejnoty
gdzieś do kabury bezbronnej poezji
nie jestem wieszczem ni artystą
lecz bezczynność nie jest mi bratem

garściami odrzucam awersji słowa
otwieram wnętrza krainy
zostań ze mną choć na skromną ucztę
zbliżymy umysły ogrzejemy dłonie

jutro idę na wojnę

jutro idę na wojnę
Jarosław Pasztuła

mam kilka wspomnień jutro idę na wojnę

daj mi zdjęcie bym obraz zapamiętał

wróg u bram otworzę ogień szkoda drzwi
przy twoim boku jest za dobrze ciepła kołdra
nie pozwól by wystygła zanim wrócę
gorące pocałunki dotyk ciał powietrza brakuje

jutro będę daleko od domu w czach widzę łzy
czekaj wrócę cały lub bez ręki bez nóg
pokażę blizny opatrzysz skaleczony palec
teraz tak sobie myślę że nie warto czekać
idę tam gdzie wypycha nas czas może na koniec
kończy się świat bo człowiek nie kocha człowieka

Tyś ptakiem

Tyś ptakiem
Bronisława Góralczyk

tyś ptakiem
w błękitnych przestworzach
i wiatrem
dalekim od morza

przyfruniesz
skowronkiem maleńkim
zaszyjesz się
w fałdy sukienki

i będziesz znów ze mną
kochanie
choć ptakiem
i wiatrem zostaniesz

zaśpiewasz piosenkę
zawiejesz
I znów mi się gdzieś
zapodziejesz

Gliwice 26.10.2006 r.

czwarty

czwarty
Marek Górynowicz

nie pytaj już o nic
dziwne przeczucia
chodzą w naszych butach

wstajemy samotnie
pod wiatr lewą nogą

w oknie czwartek
wycięty skwer
i kamień na kamieniu

skrzydła ptaków
szukają obłoków

zawieruszyłem się
w prognozie pogody