Popsute dziewczyny

Popsute dziewczyny
Maciej Jackiewicz

Gdy zmęczone dniem miasto śpi
one nie zmrużą jednej powieki
ulepione jak z innej gliny

koło baru jedna papierosa ćmi
inna ma minę oficera bezpieki
takie są
popsute dziewczyny

oparte o senne uliczne latarnie
a księżyc jedynym ich kolegą
omijają na szpilkach koleiny

na drodze od asfaltu czarnej
i marzą o ,,ten ten i ten tego,,
takie są
popsute dziewczyny

a kiedy miasto się znów przebudzi
ze snu przetrzesz oczy zaspane
i wyjdziesz spod ciepłej pierzyny

uśmiechniesz się może do ludzi
tam gdzieś o miłości prawdziwej
niezakochane i samotne śnią

popsute dziewczyny

Żniwiarz

Żniwiarz
Bronisława Góralczyk

Pszenicę kosili w pełnym słońca żarze,
a żyto już blisko wieczora.
I teraz znużeni, zmęczeni żniwiarze
wracają do domu. Wszak odpocząć pora.

A żniwiarz Walenty – brudny, zlany potem
i mocno strudzony, usiadł pod parkanem
i pomyślał: – Spocznę… Umyję się potem,
a po chwili zasnął! Zbudził się nad ranem…

i zwlókł się do chaty. Głodny i zmęczony,
ledwie próg przekroczył, ale odzież zrzucił
i z brudu się obmył. Pojadł (odświeżony,
przebrany na nowo)… i na pole wrócił.

Gliwice 20.07.2007 r.

Bajeczna podróż

Bajeczna podróż
Bronisława Góralczyk

Popędzimy w dal nieznaną
na małżeńskich cnót dywanie
byleby nam znak podano
a więc szykuj się kochanie

Każdy dom i każde drzewo
ogarniemy tęsknym wzrokiem
a gdy w uszach wiatr zaśpiewa
polecimy hen w obłoki

Podróż dziwna nas dziś czeka
bo bez planów map grafiki
ba nie spotkasz tam człowieka
nie usłyszysz też muzyki

W chmurach cel swój osiągniemy
może wyżej dywan wzleci
w błękit nieba się wpleciemy
znów szczęśliwi niczym dzieci

Potem szczęścia chwila pryśnie
dywan się znienacka zwinie
i nim promień słońca błyśnie
sen jak mgiełka się rozpłynie

Gliwice 08.07.2021 r.

O pewnym wróbelku

O pewnym wróbelku
Bronisława Góralczyk

Z serii “Nie tylko dla dzieci”

Ścigał wróbelek pędraka
A ten się schował gdzieś w krzakach
I skulił się w pętlę maleńką
Udając, że nitką jest cienką

Zaćwierkał ptaszek żałośnie
Bo wspomniał sobie o wiośnie
Co jeść mu co rano dawała
A nocą nad gniazdkiem czuwała

Wskoczył wróbelek na okno
Bo w deszczu skrzydełka mokną
A tam Michalinka już była
I ptaszka do domu wpuściła

I jeść mu dziewczynka dała
(Bo wróble bardzo kochała)
A potem mu gniazdko zrobiła
I ptaszka jak mama uśpiła

Rankiem, gdy dzień nowy nastał
Ktoś go po skrzydłach pogłaskał
I okno na oścież otworzył…
Poleciał wróbelek w przestworza!

Gliwice 06.07.2019 r.

Jakże pisać o Wołyniu…

Jakże pisać o Wołyniu…
Kamil Olszówka

Zapragnąłem chłodnym wieczorem letnim,
O dalekim Wołyniu choćby parę zdań skreślić,
By oddać hołd tamtym czasom minionym,
Pociągnięciami pióra zrazu nieśmiałymi…

I o tamtej dalekiej kresowej ziemi,
Utkanej przez lata bezcennymi wspomnieniami,
Wielopokoleniowych polskich rodzin,
Napisać poruszający wyobraźnię tekst rzewny…

Lecz jakże pisać o Wołyniu…
Bez przeszywającego nocne niebo krzyku!
Niosącego skarg tysiące przed oblicza Aniołów,
Milczących obserwatorów biegu ludzkości dziejów,

Niekiedy smutnych i posępnych,
Widząc niezliczone zbrojne konflikty,
Niekiedy do głębi swego istnienia poruszonych,
Straszliwymi rozmiarami czystek etnicznych…

Zamierzyłem tamte kresowe obrazy,
Odmalować nieśmiało piórem poety,
W pożółkłe karty źródeł drukowanych,
Zanurzając sieci poetyckiej wyobraźni,

By tamtej kresowej międzyludzkiej serdeczności,
Oddać swymi słowami uniżone pokłony,
Zadumawszy się pośród refleksji wieczornych,
Nad czasu upływem bezlitosnym…

Lecz jakże pisać o Wołyniu…
Bez przygniatającego duszę niewysłowionego smutku!
Cięższego od tysięcy nieociosanych głazów,
Rzuconych na szalę historycznych osądów,

Symbolizujących tamte straszliwe winy,
Wobec bezbronnych istnień ludzkich,
Tak podobnych do biblijnych kamieni młyńskich,
U szyi zakłamujących historię niewidzialną ręką podwieszonych…

I pragnąłem wciąż o dalekim Wołyniu,
Pisać tysiące poruszających słów,
Zapisując nimi strony kolejnych zeszytów,
Czekających na przedwojennym drewnianym stoliku,

By wieczornego wiatru powiew,
Przeniósł w tamte czasy mą wyobraźnię,
Bym z każdym jednym pióra pociągnięciem,
Zatapiał się w tamte dziesięciolecia minione…

Lecz jakże pisać o Wołyniu…
Bez tysięcy gorzkich więznących w gardle słów,
O bestialstwie tamtych barbarzyńskich czynów,
Niemożliwych do zobrazowania czernią atramentu,

O tamtych bezbronnych ofiar bólu,
Nie do opisania przez setki wspomnień tomów,
Bolesnych w okolicy serca ukłuć,
Na samo wspomnienie tamtego koszmaru…

– Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy ludobójstwa na Wołyniu.

Zasłuchana w słowa twoje…

Zasłuchana w słowa twoje…
Bronisława Góralczyk

Zasłuchana w słowa twoje
i w ich melodyjny ton
otworzyłam ud podwoje
łaknąc ciebie z wszystkich stron

Zapatrzona w twoje oczy
i w ich błękit pośród łkań
drzwi do raju owej nocy
otworzyłam bez dwóch zdań

Zalękniona jeszcze wczoraj
oddawałam ci mój świat…
a po “serii strzał Amora” –
nieśmiałości zniknął ślad

Nie zapomnę ani chwili
z tego dnia i nocy tej…
bośmy ciała swe złączyli –
ja tak czysta i ty Grey.

Gliwice 12.06.2022 r.

Nieśmiałość

Nieśmiałość
Bronisława Góralczyk

Nieśmiałość

za horyzont zajdzie słońce
zblednie dzień i mrok nastanie
nad chmurami gwiazd tysiące
zalśni gdzieś na nieba planie

letnia noc w lipcowej szacie
ześle miłość nam nieśmiałym
w cichym szeptu majestacie
w biciu serca oszalałym…

nie obawiaj się miłości
ja jej także pragnę miły
choć w skrywanej nieśmiałości
znajdźmy dla niej moc i siłę

niech ta noc lipcowa gwiezdna
serca nasze uspokoi
i niech dłonie złączy w jedną
a uczucia – niech podwoi…

Gliwice 06.07.2021 r.

Sonet

Sonet
Maciej Jackiewicz

Czy to będzie sonet pyta mnie śliczna dziewczyna
tak bardzo kocha poezję za wiersze -każdy inny
w rymy bogaty jak w smaczne owoce krzew winny
wtedy z niego z jej kielicha spróbuję dobrego wina

A sonet to taki wiersz wrażliwy jest niczym roślina
( jak mi się podoba teraz twój uśmiech dziecinny)
sonet skromny w wyrazie bywa nierzadko słynny
choć nie każdy z nim poeta sobie co dnia poczyna

Zdradzę ci dzisiaj moja piękna w cichym sekrecie
kiedy gotowe słowa do serca popłyną z głowy
to ty będziesz najważniejsza w moim sonecie

Dla ciebie marzenia ofiaruję i bzu zapach majowy
bo jesteś jedyna na tym niewdzięcznym świecie
popatrz jak ten czas biegnie a sonet już gotowy

Schadzka

Schadzka
Bronisława Góralczyk

Tuż za wielką smukłą brzozą
zawisł księżyc ostronosy
nim go gwiazdy hen przewiozą
nim go skryją między kłosy

Pole jasny blask ogarnia
w złotych barwach zboże tonie
a już księżyc jak latarnia
świeci wprost na nasze dłonie

Nim świt wstanie nim noc uśnie
chcę usłyszeć ust szeptanie
i zobaczyć znów twój uśmiech
pośród kwiatów na polanie

Świt powiedzie nas do domu
i spełniona nasza miłość
choć wyznana po kryjomu
w sercach moc swą utrwaliła

Blady księżyc spadł kochanie
i nastała słońca pora –
a nam przyjdzie na spotkanie
czekać znowu do wieczora

Gliwice 15.07.2022 r.

Urok lata

Urok lata
Helena Szymko

lato – to łąki pachnące ziołami polnymi kwiatami
drzewa okryte szatą młodych liści
i te barwne motyle unoszące się nad łąkami
jak spadające płatki różnobarwnych kwiatów
słońce już od samego poranka
pieści ziemię żarem swych promieni
lato – wszystkie uroki przed nami odsłania
cała przyroda barwami przyrody się mieni

wybrzmiewa też biciem zakochanych serc
gdzie pośród wdzięków natury rozkwita miłość
lato – to urlopy orzeźwiające wody morza
cudowna wybrzmiewająca przyrodą muzyka
która unosi się ponad nami
i zagłusza pustkę naszego serca
bo rytm ludzkiego serca – to oznaka życia
i melodia ludzkiego istnienia

U źródła sentymentu

U źródła sentymentu
Janusz Strugała

majętne to niebo inaczej
grawitacji posłuszne
tożsame z kosmosem
kołysze na falach smutne kredo
nie okaleczy oczu ni duszy
złoceniem się pyszy
buzuje w pamięci obraz namiętny
twe oczy miłością parzące
twe ręce gorące rozmiłowaniem
słowa węzłami uczuć spowite
żarliwie szeptane

zaczekam na ciebie
bezszelestnym sekretem
u źródła sentymentu
spowiję ciało
kroplami afektu zwilżę
palcami nagości wypieszczę
utonę z szalonym dreszczem

oddanie

oddanie
Jarosław Pasztuła

oddałaś co kobiece całowałem cały blask
czy warto było czekać starać się
gdy z miłosnych uniesień pozostaje samotność
której trzymam pamiętnik księżniczki

uciekam gdzieś w głębię koloru
w głębię siebie najgorsza noc
gdy sam jak kropla deszczu spadam
czas goi rany a blizny zostają jak znamię

śpiewam o tobie w piosence wojskowej
o dziewczynie z nocnej dyskoteki
gdzie myślałem że dotknęła miłości
kolejny psikus nie było słodyczy

Do zachodu słońca. Haiku

przystanią zguby
nie będziesz nieomylną
dotykiem proszę

kształt zrazu piękny
paradoksalnie zniknie
zajdzie powieścią

słońce nie zwleka
samotnością na niebie
maluje bryzę

płyną stylowo
z nonszalancją chmury
mnożą się wiatrem

wrzątek dnia gaśnie
słońce kończy tułaczkę
wypaloną grą

nie ma rywala
nic nie uskrzydli nocy
potopem światła

Janusz Strugała

Tajemnica

Tajemnica
Bronisława Góralczyk

W twoim domku (z ogródkiem, z białym fortepianem)
noc przespałam spokojnie. Zbudziłam się ranem,
gdy dżwięk sztućców i naczyń oznajmiał dokoła,
że już pora nam śniadać ( i z kuchni ktoś wołał…).

A po sutym śniadaniu czytam Mickiewicza
i próbuję odgadnąć z twojego oblicza,
gdzie mnie dzisiaj zabierzesz, co zwiedzać będziemy:
czy do parku, czy może nad rzekę pójdziemy?…

A tyś zabrał mnie w ostęp dziewiczego lasu,
gdzie znów pasą się żubry (od pewnego czasu),
gdzie prastare jesiony i dęby dostojne
toczą spory odwieczne i o przestrzeń wojnę.

Choć nie mogę zapomnieć o tym małym domu,
o tej puszczy dziewiczej niczym nieskażonej,
będę milczeć dozgonnie. Nie zdradzę nikomu –
gdzie to miejsce: wciąż czyste, i wciąż niezniszczone.

Gliwice 16.07.2007 r.

wakacyjna spowiedź

wakacyjna spowiedź
Jarosław Pasztuła

szukałem sensu życia
ktoś powiedział mi
kup sobie cztery piwa
zrozumiesz na czym stoi świat
przy otwarciu trzask i prysk
ciekawy dźwięk popłynął łyk

przy pierwszym jak po pięciolinii
przy drugim wchodzi refren
przy trzecim wydaje się żona ładną
przy czwartym solówka i świata pogardą
nie idź po piąte wieś będzie mieć cię na pyskach

gdy dobijesz do samego dna
połóż się spać nie rozmyślaj
na rozmyślania przyjdzie czas
śpij spokojnie całą noc
ranem podziękuj Bogu że prócz miłości
dał nam jeszcze smak goryczki

tam za linią wody

tam za linią wody
Janusz Strugała

karawanem milczenia
struży się udręka
los oprawca
pozbawił mnie zauroczenia

tam za linią wody
wahaniem medytuje
bez frywolnej radości
udręczone serce

jak się wyzwolić
jak zasłonić gorące obrazy
gorzkie chmur warkocze
odbite w morzu

gaśnie wiara
usycha nadzieja
na nic słodu promienie
fatum skrzydła rozściela

Tak mniemam…

Tak mniemam…
Bronisława Góralczyk

Dziś czasu mi widać potrzeba
(choć czasu zbyt wiele już nie mam),
by Pegaz skrzydlaty spadł z nieba
i wenę mi przyniósł… (tak mniemam).

I czasu mi dzisiaj potrzeba,
i sensu, którego już nie ma,
by słowa z pamięci wygrzebać
i w rymy je ująć… (tak mniemam).

Gliwice 29.03 2011 r.

Pamięć silniejsza niż śmierć…

Pamięć silniejsza niż śmierć…
Maciej Jackiewicz

pamięci bł. księdza Jerzego Popiełuszki <<

Kapłan na mszy powiedział :

,,dziś z zalewu koło Włocławka wyłowiono…,,
po czym dłonie złożył
do modlitwy
słów nie dokończył
na wielki szloch zamieniony chóralny śpiew

Ojcze
powróciłeś do nas wtedy
ręce skrępowane sznurami nienawiści
do nóg dołożyli zimne kamienie
na szyi zaciśnięta pętla

cena była jedna za Twoje milczenie
na konsekrowanej sutannie skrzepła krew

,,nie dajcie się zwyciężyć złu
bądźcie w czynach swych zawsze czyści ,,

znowu nadszedł ten czas
aby obudzić się z koszmarnego snu
ale to nie była tylko senna mara
i nie umarła w sercach ludzkich wiara
bo ona jak nadzieja jest nieśmiertelna

a wraz z nimi miłość do człowieka
którą każdy w darze dostał od Boga
w piersi niech każdy dzisiaj się uderzy

co pozostało po Tobie Ojcze Jerzy
czy tylko jeszcze jedno wspomnienie
ostatnia homilia
u świętych polskich braci męczenników

ostatnia przestroga
zanim ruszyłeś na przeznaczenia szlak

życie wiedzie przez nieskończone zakręty
tam gdzie na każdego czeka
prawda

Ojcze
dziś patrzysz na Polskę z ołtarzy i pomników
i powrócisz raz jeszcze
na łono Ojczyzny

lecz jako Jerzy
nasz święty

środa

środa
Marek Górynowicz

wyszperaliśmy te chwile
między wtorkiem a środą
w liczbie kilku oddechów

zbiegliśmy po marzeniach
jak po stromych schodach
w ciepłym sweterku
z gwiazdkami mroźnego nieba

w tytule zagubione miasto
i podróż
za oknem wyje spóźniony pociąg
donikąd

trop łosia znika
w leśnym lustrze

otwórz serce

otwórz serce
Jarosław Pasztuła

czy warto się bać, czy warto się zadręczać
weźmy chwyćmy się za ręce w kole energia
zatacza czas echo przestrzeń we wszechświecie
ogarnia miłość wszystko co dobre,
wszystko co najważniejsze

otwórz serce, przytul drugiego człowieka do siebie
oddaj z siebie część energii cząstkę nadziei
niebo co raz bliżej naszej świadomości
biegnijmy do siebie, uśmiech i szczęście

każdy dzień, każda noc daje nam czas
by odmienić oblicze swojej wizji
widzę świat, widzę nasz blask
słońce ogrzewa ciała drzewo daje cień
ukochajmy każdą najmniejszą chwilę

kołyszmy biodrami machajmy dłońmi
niech nas usłyszy Ten co mieszka w Niebie
niech usłyszy ludzi dobrych da radość
wpuśćmy miłość do otwartego serca