Pragnienie

Pragnienie
Marcin Olszewski

Gdy unosisz do góry ciężkie kurtyny powiek ku życiu
Karmię Cię jak piękną Wilczycę śniadaniem
Poduszki skrzydłami unoszą się pod sufit
By raptem zastygnąć na kandelabrach

Gdy tworzę, atakujesz znienacka płomieniem ust
Zabierasz łup i znikasz w cieniu gorących spojrzeń
Każde z nas nosi w sobie inną duszę i serce
Zastaw w lombardzie wielkich uczuć

Gdy leżysz i czekamy wspólnie na nowe życie
W świetle świec, położnych, w rytmie oddechów
Mamy swą krew i łzy
I łączy nas coś więcej niż wczoraj

Biegnę po śniegu nocą ku miastu
Zostawiwszy Cię czytającą Księgę Miłych Snów
Innym razem piszę płonącym rumem Twoje Imię
Na śniegu, na chwałę tego co już się stało

Nie posyłaj mnie do psychiatry
I tak wiem, że jestem nieuleczalnie chory
Leżę obok ciebie przez kilka lat życia
Do zasunięcia ciężkich kutryn powiek ku śmierci

Lipiec

Lipiec
Bronisława Góralczyk

Pokropił łąkę kroplą deszczu,
zastukał cicho w trawy źdźbła
i wraz z orkiestrą polnych świerszczy
lipcową suitę cicho gra…

I trwałby długo lipca koncert,
pełen deszczowych, smutnych brzmień –
gdyby zza chmur nie wyszło słońce…
Zalśnił na nowo letni dzień!

Gliwice 14.07.2010 r.

Apokalipsa 2023

Apokalipsa 2023
Maciej Jackiewicz

Spojrzał przed siebie
i w jednej chwili
całe życie mu przeleciało
przed zmęczonymi oczami

na czarnym niebie
słońce za gęstymi chmurami

może to tylko sen
to nie może być jawa
nie rozumiał co się stało

na ziemi rozlana cuchnąca lawa
kto napisze ostatni tren

obejrzał się za siebie
nie zobaczył już cienia
powoli tracił nadzieję

w zeszłym tygodniu był pogrzeb
wolności i czystego sumienia
czy świat jeszcze istnieje

obejrzał się raz jeszcze
na drogowskazach zamazane litery
nikt już nazwy żadnej nie przywoła

nie było już prawie niczego
wszystko zatopione w otchłani

arki nadziei odpłynęły z przystani
może odnajdzie swego anioła
zamiast łez

piasek z mogił wysypał spod powiek
nikogo już nie było tylko
on

ostatni człowiek

Na powitanie lata

Na powitanie lata
Bronisława Góralczyk

Czerwiec promykiem słońca zbudził
kwiaty drzemiące w mym ogrodzie,
a tam się krasnal jak mops nudzi
i patyk moczy w ciepłej wodzie…

Zapach się niesie po ogrodzie,
najpierwszych kwiatów tego lata,
a pod leszczyną siadła młodzież
i wianki z kwiatów tych wyplata…

Wakacje, lato i swoboda;
uśmiech nie schodzi z młodych twarzy,
a nad rzekami i w ogrodach
słońce przechadza się i praży…

Gliwice 19.06.2021 r.

Bohaterscy…

Bohaterscy…
Kamil Olszówka

Bohaterscy ukraińscy żołnierze,
Wraz z Wami w swych snach,
Nieśmiało niekiedy śniąc na jawie,
Naszykowuje na wroga zasadzki cały wolny świat,

Bohaterscy ukraińscy cywile,
Budowaniu niezdobytych barykad ofiarowujący swe siły,
W tamte lutowe mroźne noce,
By toporne rosyjskie czołgi zatrzymały skutecznie…

Nie odbierze narodom prawa do samostanowienia,
Chora wielkomocarstwowa wizja jednego człowieka,
Ni wskrzeszenia Związku Radzieckiego nieziszczalna idea,
Zrodzona przed laty w umyśle kremlowskiego dyktatora,

Z góry na porażkę skazana,
W zderzeniu z godnością i dumą cywilizowanego świata,
Póki iskra wolności w nas będzie się tliła,
Ku śmiałym bohaterskim czynom na barykady wiodła,

Dopóki tli się iskra wolności,
W duszach tysięcy ochotników niezłomnych,
Nie złamią woli walki najeźdźców hordy,
Wykutej w żarze sumień a twardszej od stali,

Meandry wielkiej światowej polityki,
Nie złamią prostych ludzi poczucia godności,
Ni nie odbiorą pięknych snów o przyszłości,
Rozniecanych księżycowymi nocami szeptami Świętej Wolności,

U szczytów władzy skorumpowani politycy,
Utoną w morzu prostych ludzi przyzwoitości,
Zasiewanej w dzieciństwie w sercach przestrogami naszych babci,
Pielęgnowanej przez lata Świętej Cerkwi nabożeństwami,

Złote kopuły moskiewskiego Kremla,
Nie zaślepią biegu dziejów świata,
Swym złudnym blaskiem skrwawionego złota,
Które krew ofiar carów wiekami obficie rosiła,

Powróci jeszcze uśmiech na twarzach dzieci,
Przez wojnę mroźnej nocy wygnanych z Ukrainy,
Bez pożegnań czułych z braćmi i ojcami,
Którzy najeźdźcom stawić czoła ofiarnie pozostali,

Jeszcze połączą się rozdzielone ukraińskie rodziny,
Więzią trwalszą od najnowocześniejszych czołgów pancerzy,
Wykutą bowiem w żarze serc niezłomnych,
Z kruszcu dramatycznych wojennych przeżyć,

Jeszcze upokorzoną zostanie tatarska buta,
Jak bywało drzewiej w minionych wiekach,
Jako straszna dla całej ludzkości przestroga,
By z umiłowaniem wolności milionów ludzi nie igrać,

Jeszcze triumfalnie powróci Pokój,
Na dawne ziemie średniowiecznych ruskich kniaziów,
Pośród milionów najserdeczniejszych uśmiechów,
I tysięcy szczęśliwych z wojny powrotów…

Nocna dziewczyna

Nocna dziewczyna
Helena Szymko

Gdy po raz pierwszy na nią spojrzałeś –
na głowie z włosów koronę miała
upiętą z kłosów swoich warkoczy
w błękicie jej oczu się zakochałeś
szła tak leciuteńko jak motyl zwiewna
otoczona aurą anioła
tobie skromny uśmiech rzuciła
i już w marzeniach twoich bywała

jawiła się nocą jak zjawa senna
i pieszczotami obsypywała
rankiem znikała z twego marzenia
a nocą znów do ciebie wracała
tonąłeś w jej pieszczot głębinie
nie mogąc dłużej żyć bez jej ciała
zakochałeś się w nocnej dziewczynie

dziewczyna nocy już nie wracała
bo twoja miłość zaborczą była
ona innego już opętała
chociaż twe serce z bólu się wiło
bo w nim namiętna miłość szalała
to w niej, żadnych uczuć nie było
ona – przygody tylko szukała

Strofa dla syna

Strofa dla syna
Bronisława Góralczyk

Niech moja strofa dziś cię, synu, chwali,
niechaj twój portret przystroi obłokiem,
niech błyśnie jasno jak uśmiech z oddali,
jak blask na szybie w jednym z moich okien…

Potem z obłokiem niech popłynie dalej
słowem najczulszym i uczuć woalem,
i niech do ciebie przemówi najprościej,
jak matka twoja, jak twój (zmarły) ojciec…

Synu kochany! Tobie wszelkie chwały
wznoszę ku niebu w to święto czerwcowe,
by serafiny w głos się rozśpiewały,
gdy ci zapalę lampki nagrobkowe…

Jasne anioły pośród sosen brzmiały,
a płomień znicza się w górę unosił,
jak moje słowa, co do ciebie gnały:
Przyjdź do mnie, dziecko drogie! Matka prosi…

Gliwice 27.05.2008 r.

Letni koncert

Letni koncert
Bronisława Góralczyk

Koncert poranny rozbrzmiewa w różne tony;
W alejach rój motyli suitą uskrzydlony,
W zaroślach muzy grają, strumyków szemrzą tonie,
A ja na cymbałeczkach do wtóru muzom dzwonię.

Pora południa nakłania do słuchania;
Bo dzwonek fioletowy melodię łąk wydzwania,
A skrzypek z łąk zielonych etiudy nowe ćwiczy.
(Taktomierz niepotrzebny, on umie tempo liczyć).

Wieczór się zbliża, z księżyca sierpem w dłoni,
Co gwiazdy nim zapalił, po niebie chmury gonił.
A ja z tym ostronosym, wieczorną piosnkę załkam;
Do rytmu (aby równo!) zadzwonię na cymbałkach.

Koncert się kończy, bo księżyc zaczął ziewać;
Więc gwiazdy kołysankę poczęły cicho śpiewać.
A nocka granatowa, powoli w błękit wchodzi,
I cichną już cymbałki i muzy… Świt nadchodzi.

Gliwice 14.08.2007 r.

O miłości

O miłości
Maciej Jackiewicz

Łatwo mówić o miłości bo czym są słowa
gdy ulecą z czasem lub sercem pamiętane
łatwo pisać o niej gdy z muzą pozostanę
wiersze na pamiątkę podaruję od nowa

Trudniej śnić o tobie gdy pusta jest alkowa
długie noce przez ból rozłąki nieprzespane
tak niełatwo jest marzyć o szczęściu nad ranem
gdy budzi się zmęczona smutnym życiem głowa

Nic nie jest proste kiedy tak często się gmatwa
najtrudniej jest miłość wyrazić nie zdaniami
nie malując obrazów – sztuka to niełatwa

Miłość z biciem serca ukazać bukietami
cnót które przypłyną do ciebie niczym tratwa
co ratuje duszę wraz z nadziei falami

Pamiętnik życia

Pamiętnik życia
Marcin Olszewski

Siedzę na fotelu w ciemnym mroku ścian i w towarzystwie myśli
Tak jak bym stał na wietrze pośród rozstaju dróg
Kolejne zapisane księgi wspomnień chowam do Archiwum Życia
Może na starość je wypożyczę?

Nie wiem

Burza mózgów w głowie jak na kupców Hanzy zebraniu
Wyzwania, potrzeby, możliwości, realizacja
Tylko tutaj należy do mnie
Spółki bez ograniczonej odpowiedzialności

Z udzielonym kredytem na życie

Czerwone wino burzy spokój rzeki
Nie wiem czy jeszcze stoję czy już siedzę
Zapałkę od podpalonego papierosa
Odkładam na stos przeszłości

Wychodząc zamykam drzwi

Płonie przeszłość, płonie pamięć, pali się tęsknota
Niespełnionych marzeń, dni i snów
Walą się regały, księgozbiory zapisane dawno temu
Nie spoglądam na popiół

To już przeszłość

Ze wschodem słońca buduję jutro
Od nowa zapiszę karty zdarzeń
Nowe myśli budzą się jak wilki nocą
Zdobycz pali serce i duszę

Wywrócić wszystko, destrukcja teraźniejszości
Mam prawo planować program życia
Zagrajmy sztukę jak na próbie od początku
Póki jeszcze Bóg nie zamknął oczu reżyserowi

Tylko jedno życie, wiele ról, wiele zdarzeń
Dźwięk organów gra preludium dla nowego aktu
Zmieniam się pod wpływem otoczenia
Walka z emocjami toczy się na Polu Duszy

Z pamięci nie wydrę kartek jak z Diariusza
Zalewam go kolorem krwi czerwonego wina
Co jednak boli, podpalam na wieki
Proszę tylko o czyste kartki dla nowego życia!

Złote moskiewskiego Kremla kopuły…

Złote moskiewskiego Kremla kopuły…
Kamil Olszówka

I.

Złote moskiewskiego Kremla kopuły,
Otuliła tajemnicza czerń nocy,
Gdy odwrócił się bieg straszliwej wojny,
Rozniecając zarzewia setek nowych scenariuszy,

Gdy latami korupcji wewnętrznie wyniszczona,
Bezkarnością oligarchów dotkliwie upodlona,
Na oczach milionów militarnie upada Rosja,
Wieloletnimi wojnami do szczętu wykrwawiona,

W srogich górach Czeczeni,
Na rozległych stepach Ukrainy,
Gdzie krew rosyjska płynęła strumieniami,
Z okrutnych rozkazów generałów bezwzględnych,

Gdzie śmierć straszliwe zbierała swe żniwa,
Przetrzebiając niedozbrojone armie Putina,
Zabierając ze sobą młodych żołnierzy życia,
Unoszone kościstą dłonią z doczesnego świata…

II.

O złote moskiewskiego Kremla kopuły,
Rozbijają się nocnej wichury podmuchy,
A za murami dyktator stary,
Nie może zebrać rozproszonych swych myśli,

O niepowodzenia w straszliwej wojnie obwiniając,
Generalnego sztabu szefostwo,
W nieludzkiej swej nienawiści się miotając,
Na podwładnych wściekłość swą odreagowując,

Gdy odwróciła się losu karta,
A wspomnieniem pozostało marzenie o zdobyciu Kijowa,
Gdy realnie dziś zagrożoną jest Moskwa,
Przez kolejnych buntów zarzewia,

Gdy straszliwe widma wojen domowych,
Wywiedzione podejrzliwością bezwzględnego dyktatora z mroków dziejowych,
O północy do okien Kremla załomotały,
Wraz z spływającymi z naczelnego dowództwa meldunkami…

III.

O złote moskiewskiego Kremla kopuły,
Rozbijają się ulewnych deszczy strugi,
A za murami dyktator stary,
Drży przerażony rozwojem wojennych scenariuszy,

Mimo iż postsowiecka propaganda,
Mózgi Rosjan latami skutecznie wyprała,
Wciąż niepewny swojego bezpieczeństwa,
Wciąż zmuszony ukrywać się w przeciwatomowych bunkrach…

Drżąc przed swym własnym narodem,
Podświadomie otulony w trwogę,
Niczym niegdyś sowieckich łagrów więźniowie,
Dnia każdego obawiając się o swe życie,

Na wielkich carów rozległej ziemi,
Wciąż swego losu niepewny,
Wciąż zamachu stanu się obawiający,
Egzekutorów skrytobójców na siebie nasłanych…

IV.

W złote moskiewskiego Kremla kopuły,
Wtopią się niebawem wschodzącego słońca promyki,
Gdy do upodlonego narodu duszy,
Przemówi z głębi wieków cichutki szept nadziei,

Gdy stary dyktator zostanie obalony,
Na fali rozbudzonych nastrojów społecznych,
W wyniku globalnej polityki meandrów zawiłych,
Zagranicznych wywiadów działań zakulisowych,

Odetchną z ulgą rosyjskie rodziny,
Od ubóstwa, beznadziei, biedy,
Młodzi Rosjanie powrócą z wojny,
Przymusowo niegdyś do wojska wcieleni,

W wyniku wielkich światowych geopolitycznych zawirowań,
Odrodzi się niezwyciężona wielkomocarstwowa Polska,
Z jedną z najnowocześniejszych armii świata,
Przez skutecznych polityków roztropnie zarządzana…

– Wiersz opublikowany w Internecie w nocy z 24 na 25 czerwca.

Lato

Helena Szymko

Lato – nam swoje uroki odsłania
słońce do wyjścia z domu skłania
wabiona urokiem przyrody
jak pszczoła barwnym kwieciem
uciekam z plecakiem na łono natury
gdzie góry i ciepłe jezior wody
pragnę chłonąć witalną drzew siłę
czuć z nimi zespolenie

oddychać czystym górskim powietrzem
poddać się słońca pieszczocie
poczuć wiatr we włosach
cieszyć się ciszą i przestrzenią
zachwycać górzystym krajobrazem
urokiem dolin porosłych drzewami
i tajemniczych gór odgłosami
potem wypocząć po trudach w namiocie
by o brzasku ponownie ujrzeć
niebo – jaśniejące w złocie

*** (inspirowane legendą z Gruissan)

*** (inspirowane legendą z Gruissan)
Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz

*** (inspirowane legendą z Gruissan)
Zaklęci w ptaki marynarze
na skrzydłach mają morską pianę,
krążą nad brzegiem rzeki Aude,
choć frunąć chcieliby w nieznane.

Nikt tu ich śmierci nie wspomina,
historii ciszą jest owiana.
W morzu zwyczajnie się umiera,
pęka z turkusu sieć utkana.

W morzu umiera się po cichu,
choć białe fale głośno płaczą
i gdzieś na lądzie łzy ukryte
tych, którzy mewy twarz zobaczą…

***na starej ławce

***na starej ławce
Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz

***
Na starej ławce, gdzieś za domem
czas przysiaduje w wolnej chwili
i przypatruje się przechodniom
– kto idzie prosto, kto krok myli.

Jednemu zawsze jest po drodze,
inny z mozołem kamień toczy
i w życiu wiecznie ma pod górkę
– od łez wyschnięte, puste oczy.

Są tacy, którzy w letni wieczór
z gwiazd odczytują swoje wiersze.
Słowa im grają na papierze
jak w trawie rozśpiewane świerszcze.

A czas… jedynie się przygląda.

Czy pamiętasz?…

Czy pamiętasz?…
Bronisława Góralczyk

Melancholią powiało znad Hańczy,
jak bumerang wróciły wspomnienia,
gdy na falach żaglowiec zatańczył
i zabłysnął w słonecznych promieniach…

tamten chłopak i tamta dziewczyna,
wciąż radośni i wciąż uśmiechnięci –
po jeziora płynęli głębinach,
swą miłością do cna owładnięci…

on szczęśliwy ją trzymał za rękę,
ona rada się doń przytulała
i śpiewała mu “naszą” piosenkę,
co w pamięci do dzisiaj została…

Tamtych dwoje na jachcie sprzed lat,
zakochanych i młodszych co dnia,
przywiał dzisiaj suwalski wiatr…
Czy pamiętasz to jeszcze? Jak ja?

Gliwice 11.02.2008 r.

W lustrze czasu

W lustrze czasu
Helena Szymko

wciąż szukam twojego odbicia –
ukrytego w lustrze czasu
głębia moich myśli
wskrzesza tamte przeżycia
tak trudno jest zapomnieć
tamtych chwil i słów płynących z serca
które – zachłannie wdzierają się
w moje objęcia

Dobry sen

Dobry sen
Bronisława Góralczyk

Cichy kąt i łóżko z drewna,
i spokojny sen (bez łez)
mam ja teraz jak królewna,
gdy mój ojciec przy mnie jest

i jak anioł stróż mi służy,
chroniąc nocą mnie i dniem
ode złego i od burzy,
kiedy czuwa nad mym snem…

* * *

Chyba gdzieś w zanadrzu duszy
marzył mi się obraz ten…
bo zły ojciec mnie poruszył,
gdy zabłądził w dobry sen.

Gliwice 23.06.2008 r.

Ostatnia podróż

Ostatnia podróż
Bronisława Góralczyk

tylko echa z tej wiosny zostały
i to zdjęcie z albumu starego
co na strychu się ostał przypadkiem
gdzieś pod belką stropową zatęchłą

tamta wiosna nie wróci na pewno
bo nie wraca co ledwie się tliło
pora wziąć już ze sobą tę przeszłość
i podążyć gdzie tunel i wieczność

zakochani zapomną swych uczuć
przyjaciele odeszli w niepamięć
tylko jeszcze anioły czekają
aż na skrzydłach wyrośnie im szczęście

a i pieśń się ostatnia rozniesie
po błękicie obłoków wiosennych
które płyną leniwie o zmierzchu
jak fregaty po Morzu Egejskim

za pazuchą mam zdjęcie z albumu
i miłości twej echo dyskretne
i wyruszam w swój eden nareszcie
tam gdzie wieczność mi powie dzień dobry

Gliwice 25.08.2021 r.

Syreny

Syreny
Helena Szymko

wiatr niesie po falach –
morskich syren dźwięki
głos się wydobywa z oceanu głębi
melodią zachwyca
wypłynęły – z pieniącej się fali
zwodząc pięknym śpiewem
rybaków płynących w oddali

Noc Kupały

Noc Kupały
Helena Szymko

Noc Świętojańska –
zawsze kusiła kwiatem paproci
chcąc posiąść dar widzenia mądrości i siły
i jakie skarby ukrywa ziemia
zawsze wiedzieć chciano – lecz odwagi
i prawości od śmiałka wymagano
magiczny kwiat paproci zakwitał tylko raz w roku
z zapałem go szukano w Noc Świętojańską –
Nocą Kupały zwaną