Zasmakowanie (erekcjato)

Zasmakowanie (erekcjato)
Bronisława Góralczyk

zapachniałaś mi
zaczarowałaś pasami beżu i bieli
osłodziłaś życie
dałaś tyle ciepła o chłodnym poranku
i te twoje dziurki
które tak zauroczyły
usta moje spragnione
w nich zanurzone

moja ty

jedyna
i niepowtarzalna

latte macchiato

Gliwice 21.09.2021 r.

Mamo ( Epitafium)

Mamo ( Epitafium)
Helena Szymko

Mamo najdroższa –
tak dobrze było
czuć Twoją obecność
kiedy byłaś z nami
i Twoją miłość
teraz tyś tak spokojna
jakbyś tylko śniła
twoje srebrzyste włosy
lśnią jak skrzydła Anioła

który Cię otacza
swą opiekuńczością i do Pan woła
Ty jak ten Anioł Sróż
chroniłaś nas od złego
uczyłaś wybaczać
iść przez życie
z sercem pełnym miłości
pragnęłaś byśmy byli
wierni Panu naszemu

zawsze roztaczałaś nad nami
wizję Bożej miłości
przekroczyłaś już
wszystkie drogi życia
pozostała Ci jedna
którą teraz poznasz
tam w Niebieskim Królestwie
w obliczu Pana naszego –
wiecznej miłości doznasz

Mamo…

Mamo…
Janusz Strugała

zostawiłaś nas mamo
wyczerpana chorobą
ścieżką do nieba
ufnie odeszłaś
tchnieniem ostatnim

przędzą godzin i dni
tęsknotą bez miary
pleciemy życia prozę
czując serca dylematy

uszy nie usłyszą głosu
zniknęło ciepło twych oczu
byłaś nam wyrocznią
mamą z dziećmi bez taty

nie nazywamy tego bólem
ni cierpieniem
te słowa nic nie znaczą
nie może być inaczej
ty wciąż
jesteś z nami mamo

To, co mnie dzisiaj cieszy…

To, co mnie dzisiaj cieszy…
Bronisława Góralczyk

To, co mnie dzisiaj cieszy… to błękit kwiatu dzwonka
To, co mnie dzisiaj cieszy… to w locie śpiew skowronka

To, co mnie dzisiaj cieszy… to biała bzu gałązka
To, co mnie dzisiaj cieszy… to słowik, co w bzie kląska

To, co mnie dzisiaj cieszy… to słońce w twoich włosach
To, co mnie dzisiaj cieszy… to barwne tony kosa

To, co mnie dzisiaj cieszy… to muszla z morskiej toni
To, co mnie dzisiaj cieszy… to piękno twoich dłoni

To, co mnie dzisiaj cieszy… to łąka kolorowa
To, co mnie dzisiaj cieszy… to twoje ciepłe słowa

To, co mnie dzisiaj cieszy… to miłość twa, kochanie
To, co mnie dzisiaj cieszy… to twoje jej wyznanie

To, co mnie dzisiaj cieszy… to twoja twarz radosna
To, co mnie dzisiaj cieszy… to ty, twój śmiech i wiosna!

Gliwice 12.03.2007 r.

rozgwieżdżonej czeka modlitwy

rozgwieżdżonej czeka modlitwy
Janusz Strugała

ciemną zawiesiną chmur żaluzją
łzawo ociekło majowe niebo
pełzaniem cieni się mieni
zwątpieniem i bezsilnym spojrzeniem

nie budzi w sercu nadziei
uparcie fałduje morze
doraźnie błyskiem światła
jak malarz doda półcieni

to jak strefa ciszy
rozgwieżdżonej czeka modlitwy
spektaklem adrenaliny
kołtuni chmury wiatru chłostą

tuła się słońce
za tłem płaczliwym i zgrzebnym
nocną nicością
dojrzewa do świtu

Wiem, że jesteś przy mnie…

Wiem, że jesteś przy mnie…
Maciej Jackiewicz

Tego wiersza dziś twoje serce nie przeczyta
nie przytulisz nigdy do siebie dorosłego już syna
choć ten sam kwiat w ogrodzie znowu zakwita
tak pięknie słońce na Ogrodników sobie poczyna

Nie wtulę się już nigdy w twoje ciepłe dłonie
nie usłyszę już delikatnego matczynego głosu
jestem coraz słabszy i posiwiały moje skronie
mając tylko żal czasem do niewdzięcznego losu

Dzisiaj nie będzie też tortu z tyloma świeczkami
wiatr Fatum zdmuchnął je za ciebie bo wtedy
poczułem się jak palec sam na sam z myślami
a utrata Ciebie bardziej boli od każdej biedy

Do nieba zwracam oczy z bólu nieprzytomne
od ukrytych też łez których nikt już nie osuszy
o twojej miłości nigdy moja Mamo nie zapomnę
modląc się też o spokój dla twej pięknej duszy

Laurki też czasami płaczą

Laurki też czasami płaczą
Maciej Jackiewicz

tak bardzo boli
że boleć bardziej nie może
chyba tylko jeszcze
otwarta rana

laurkę chcę podarować
od serca dla serca Matulu
moje choć nie krwawi
na samą myśl pęka z bólu

wszystkiego dziś mi brakuje
ale wiersz Mateńko ci ułożę
a potem jeszcze i znów
coś tobie powiem w sekrecie

teraz los się we mnie wgryza
niczym głodny wilk
szarpie duszą całą
i goni wiatr czasu jak oszalały

obojętne słowa dziś milczały
ze szpitalnego wypisu
gadatliwy pozostał nekrolog
w zachowanej gazecie

na twój dzień Mamo kochana
pamięć składam zamiast podpisu
pobyć przy Tobie choć kilka chwil
już nie mogę

wybacz że dzisiaj
zamiast majowej laurki
mam kilka połapanych myśli
co błąkają się na ziemskim świecie

a zamiast wiersza na nową drogę
parę zamkniętych w strofach słów
zapisanych na jednej kartce papieru

jak epikryza

Majowa miłość

Majowa miłość
Helena Szymko

Majowe bzy majem pachniały –
Ty właśnie z majem do mnie przybyłeś
słów serdeczności nie żałowałeś
otaczając mnie swoim ramieniem
bliskością – ciało w drżenie wprawiałeś
spacerowaliśmy alejami parku
zapach kwiatów unosił się słodki

majowe bzy odurzały wonią
twoje pocałunki coraz bardziej grzały
gwiazdy lśniły nad nami – tajemniczym blaskiem
stare latarnie mrok rozpraszały
żyliśmy w swoim zamkniętym świecie –
gdzie czas losy miłości plecie

Sen informatyka II

Sen informatyka II
Maciej Jackiewicz

Śnił raz informatyk wiekiem już niemłody
o dziewczynie niezwykłej i przecudnej urody
oczy miała granatowe niczym leśne jagody
włosy zaś tak jasne jak utkane z samego lnu

Jakaż piękna była ta dziewczyna z jego snu
poruszała się cicho i delikatnie niczym łania
odsłaniając smukłe nogi stawiała doń swe kroki
białymi dłońmi zalotnie przy tym gładząc loki

Szeptała: czekam na ciebie na stronie www…
obudził się i poczuł że nadszedł czas kochania
teraz albo nigdy jedna myśl przebiegła w głowie
kto jeszcze jemu wyzna miłość w jednym słowie

Czym prędzej zapisał na kartce adres dla pamięci
w jednej chwili stał się jak wszyscy wniebowzięci
to nie zwykła dziewczyna to bogini przeznaczenia
musi się z nią umówić chociaż nie znał jej imienia

Był zakochany bez granic po tej nocnej porze
w cudownej dziewczynie jakby z boskiej opery
***
Włączył komputer wpisał adres – na monitorze
pojawił się komunikat ,,ta strona nie istnieje’’
zresetował wszystko mając w sercu nadzieję
***
nie było już nic prócz komunikatu : ,,błąd 404’’

Ars poetica

Ars poetica
Marcin Olszewski

Na wzgórzu namiętności wilk oczekuje swej wybranki
Gdy przybędzie, księżyc zaślubin będzie świadkiem
Wiatr pośród drzew usypianych opowiada szeptanki
Dwie ropuchy konferują pod czerwonym kwiatkiem

Skrzypce świerszczy już złożone, w liściu po koncercie
Melomanka sowa komentuje fakt wyrazem oczu
Kwiaty chowają swe sekrety niczym listy w kopercie
Język natury, warto go wysłuchać, zobaczyć, poczuć

Poczułem jak ostrze strzały wbija mi się w duszę
Apollo wraz z muzami ukazał się w mym śnie
Wiem, kiedy inni idą spać, ja obudzić się muszę
By po spełnieniu ostatecznym spać przez całe dnie

Ubrany, słucham jeszcze przez okno mego zamku
Jak organista ćwiczy grę pod kierunkiem ducha Bacha
Wrócę tu jak zwierz po polowaniu dopiero o poranku
Na pożegnanie Księciu Poetów na obrazie, ręką macham

Schodzę do podziemnych czeluści kamiennymi schodami
Labirynt korytarzy zbawieniem dla mej inspiracji
Czasem zatrzymam się przed wykutymi w skale drzwiami
By poznać za nimi moc ludzkich zjawisk, obserwacji

Wchodzę, nieproszonym gościem będąc, na przykład na bal
Siadam, obserwuje romans, partię intryg dworskich
Kto zapłacił za swój urząd, kto zapłaci wbiciem na pal?
Świat rekinów i płotek, jak w głębinach morskich

Wchodzę czasem do sypialni w momencie gdy kochanek
Wyskakuje przez okno by już nigdy nie powrócić
Jutro przecież w innej pościeli zastanie go poranek
Tylko ciało, nie intelekt…wykorzystać i porzucić

Na polu bitwy widzę jak Dzieci Judasza zdradzają
Przyłączając się do wroga w chwili najbardziej krytycznej
Jak magnaci zamiast walczyć z wrogiem układają
Co pozostanie przy nich a co znów będzie zdobyczne

Materia ludzkich zachowań, do czego jesteśmy zdolni
Wszystko wychodzi na wierzch pod mym czujnym wzrokiem
Po trochu smutni, weseli, dobrzy, źli czy też swawolni
Czasem nie mogę w to uwierzyć z każdym nowym krokiem

Wracam mając w pamięci zapisane wasze słowa
Przyprawię je szczyptą ironii, dodam nieco powagi
Przejścia, rymy i dla ciebie czytelniku karma gotowa
Mam nadzieję, że spróbujesz przy odrobinie odwagi

Zasypiam, więc ocenę pozostaw dla samego siebie
Jak zwierz po łowach, przy wtórze świerszczy skrzypiec
Zakochana para wilków mocno tuli się do siebie
Parlament ropuch obraduje już przy ogromnej lipie

Chociaż wraz ze zwierzętami jesteśmy częścią natury
Wilk pokocha, ślimak nie wejdzie z układy z ropuchą
Że da się zjeść, co stanowi o odrobinie taktu i kultury
Z którą u nas w świecie ludzkim czasem nawet krucho

New Dęba blues

New Dęba blues
Jarosław Pasztuła

w Nowej Dębie zatrzymał się czas
gdzieś między Geesem a Kogutkiem,
Zalewem a kościołem biją dzwony
mimo wielu zmian, na lepsze nowy ład
zmienił się skład, kilku strażników trwa
tutaj rośnie wiele dębów wystarczy, że
obejmiesz poczujesz przypływ energii,
poczujesz moc, nad zalewem obmyjesz twarz

czy jesteś żołnierzem, punkiem, metalem
odnajdziesz swoją wybrankę, królewnę, kochankę
tu rośnie z ziołami las dla ciebie
zrywam kwiaty na poligonie łany wrzosów
warto się zatrzymać porozmawiać z szeptuchą
niewybuchów nie dotykać strzelać tak uśmiechem
zatrzymać życie niemożliwe to prawda ale milimetr
ziemia krąży wokół własnej osi jak myśl
w jedną stronę z zachodu na wschód
pachnie grillem dziś zapach na całą okolicę

w moim mieście ludzie widzą więcej
rasta zatrzymuje krwioobieg noc jasna
spotykam przyjaciół prawdziwe emocje
budzą mnie sny o końcu świata
płynie tańcem wodą wiatrem deszczem
czasem wystarczy gdy na Wielkanoc śnieg spadnie

co raz mniej przy sklepie nad rzeczką
wybitnych postaci odeszli w nieznane,
z domieszką wina i piwa na zdrowie
nie wiem dokąd i skąd, byle stąd
kilku przyjaciół na zawsze straciłem
w sercu z obrazem w głowie, zdjęcia
w moim mieście są takie miejsca
gdzie można odnaleźć szczęście
wyrównać równowagę utrzymać pion
porozmawiać z kimś innym niż ty sam

kobiety i kochankowie przeżywają renesans
nikt tutaj nie pędzi jedynie las rośnie sosna
rozluźnia pobudza wyobraźnię
wieczorem gwiazdy na plantach pół miasta
na festynie bawimy do rana na pracę mamy czas

za sobą kilka grzechów, drzwi których nie otworzy nikt
rzecz jasna mam klucze do miasta
wychodzę zabieraj się ze mną
zrobimy wszystko by nie było ciemno
zawsze blisko tego miasta z ziemi człowiek wyrasta
z nadzieją na lepszą pogodę dziś pada
nad Dębą krążą gołębie krążą myśli
my jastrzębie szukamy przygód dróg
młodzi gniewni radośni wypowiadamy słowa

człowiek chwyta co Bóg daje
wiarę, dobre słowo, wytrwałość, za grosze pracę
zawsze tutaj wracam by zebrać siły,
odrobina relaksu na resztę życia na czas niepogody
na noc na sen na cały bezsens wokół

płynie okręt dalej z banderą na falach radio Leliwa
nie całkiem sami oddalamy się od granic
twoje ciepłe dłonie dotykają mojej skóry
zawsze boli gdy się oddalamy
miasto zostaje w tylnym lusterku
auto jedzie dalej wiele takich chwil pamiętam

gaszeniem dnia zniewala

gaszeniem dnia zniewala
Janusz Strugała

wersy duszą słane
po bezchmurnym niebie
czekają na finał
może porwą ciebie

strzępy słów
pejzażem zniewolone
oddychają pełną piersią
scenerią zauroczone

bratają się z wodą
jakby trunkiem
jasnością zniewolone
żywioł paradnie gaśnie za kurtyną

objawienia natury
atoniczną paletą
nie rozczaruje gawiedzi
gaszeniem dnia zniewala

Między nami

Między nami
Bronisława Góralczyk

Między nami było
raz lepiej, raz gorzej
lecz zawsze jest miłość
która nas wspomoże

Więc teraz mnie ogrzej
czułymi słowami
i już będzie dobrze
dobrze między nami

Gliwice 29.08.2007 r.

Majowa noc

Majowa noc
Bronisława Góralczyk

Niebo nad mą głową
granatem i czernią się mieni
księżyc – kolorową
przeplata je wiązką promieni

A gwiazdy na niebie
wróżbami Zodiaku znów kuszą
i ślą je do ciebie
lecz ciebie już wróżbą nie wzruszą

O Raku Bliźniętach
czy Wadze z Niedźwiadkiem i Strzelcem
ty dziś nie pamiętasz
bo dzisiaj z kamienia masz serce

A kiedyś mój chłopcze
niejeden horoskop czytałeś
i gwiazdy nieobce
ci były kiedy mnie kochałeś…

Więc przypomnij sobie
choć jedną majową noc naszą
a ja też to zrobię –
nim światła na niebie pogaszą

Gliwice 17.05.2007 r.

Pareneza (m)

Pareneza (m)
Marian Jedlecki

Nić jedwabna nie uratuje z Nicości
tylko spolegliwa nadzieja
chociaż nadzieja niezbyt się nadaje
na upominek
powiem
że każdy krok to przepaść
niesensowna i mściwa
studnia gdziekolwiek staniesz
więc co wolisz – konopie czy jedwab
a cena umiarkowana
więc do całości cóż mam dodać
po tym wyrzucę pięść w Niebo
za kobietę której nikt nie zapyta
czy biel bywa zbędna
czy czerń oplata życie
hej Niebo ty wysokie
hej Wodo ty głęboka
a my pomiędzy

bezwolna cisza

bezwolna cisza
Janusz Strugała

spękane myśli niepewnie żeglują
po wieczoru horyzoncie
niemuzyczną symfonią bratają się
z morską tonią

to nie iluzja
to arena grawitacji uczuć
boskością iluminacji kuszona
ginącym słońcem ubrana

daremne błagania
spowiedź trwogą barwiona
kraterami ziemskich wulkanów
urzeczenia odpłyną do świtu

morze też bezradne szumi
odbija całuny gasnącej poświaty
pisana nam nocy bezwolna cisza
tylko czas wciąż bezduszny

Venefica

Venefica
Marcin Olszewski

Mieszkasz samotnie wśród leśnej głuszy
W drewnianej chacie, z dala od ludzi
Spoglądasz daleko w otchłań swej duszy
To sen na jawie, nikt cię nie zbudzi

Po lesie rozbrzmiewa pogańska ballada
Nić pajęczyny pośród twych włosów
Tu nie dosięgnie cię święta zagłada
W postaci klątwy płonących stosów

Nie masz na ciele żadnego znamienia
Na znak świadectwa żeś córką szatana
Podążasz za głosem własnego sumienia
Nie musisz przez ludzi być rozumiana

W miedzianym kotle tajemna mikstura
Bulgocze coraz to barwę zmieniając
Usiadłem, stół, niedźwiedzie skóry
Po wnętrzu ciekawie się rozglądając

Zwierzęce czaszki, rogi, sztylety
Zdobią tu każdą dosłownie ścianę
To wszystko trofea mądrej kobiety
Która zna sposób na wszelką ranę

Twa skóra pachnie wonnymi ziołami
Z których sporządzasz maście, napary
Magiczne znaki czynisz rękami
Szepczesz zaklęcia wdychając opary

Twarz słońcem spalona wyraża skupienie
Myślami jesteś w innej krainie
Dziko spoglądasz ognia płomienie
“Wszystko przeminie, wszystko przeminie”

Zawiedziona poetka

Zawiedziona poetka
Bronisława Góralczyk

Pewna poetka z miasta Gliwice
przegrała konkurs. Została wice…
Nawet nie pierwszą, a drugą –
choć wierszyk pisała długo.
Teraz poetka… sprząta ulice!

Gliwice 06.07.2007 r.

bądź mi zorzą

bądź mi zorzą
Janusz Strugała

bądź mi zorzą
bądź mi łuną na samotności
ugorach
ozdobisz jałowe godziny
wypełnione goryczy magmą
intymnym szeptem
rozpłomienisz żądze
jedwabiem doznań
kobiecą aurą otoczysz
bądź tancerką na skrawku
upojenia
wahadło czasu płatkami dni
zatrzyma czas na ołtarzu wzruszeń
półnagie nuty zagrają tajemniczo
urojone akty zakotwiczą się
idyllicznie obyczajom niechętne