nie stworzę nigdy takiego piękna

nie stworzę nigdy takiego piękna
Janusz Strugała

stałem zauroczony
to jak wodospad światła
ubogie niebo zagrało jak wirtuoz
cichą rozłąką z rzeczywistością
wyścigiem chmur żywiołowym
pod kosmosu baldachimem
przecierałem oczy
próbowałem zrozumieć
wyłudzić od matki Ziemi
do zenitu drogę
farbami wyobraźni
jej nie upiększyłem
wizją upojną jak makijażem
zapisałem ten pejzaż
zostanie w pamięci
kunsztem nieba rejestrowany
wstydliwie szeptałem
nie stworzę nigdy takiego piękna

Mezalians

Mezalians
Bronisława Góralczyk

Ona jest rzeką maleńką, on zaś jest oceanem;
ona uboga w wodę, a on wszech wód jest panem.
Ona jest gwiazdką na niebie, on zaś jest słońca bratem;
ona punkcikiem świetlnym, on rządzi światła światem.

Ona w miłości rozkwita, on zaś z wyznaniem zwleka;
ona o ślub już pyta, a on wciąż milczy… Czeka…
Panna jest pewna do końca, kawaler wciąż zdziwiony:
Ona ma zostać żoną? Czy takiej chciałem żony?…

Ona jest bardzo przejęta, on robi sobie kpiny;
ona ma wielkie święto, on “tylko” zaślubiny…
Kapłan już złączył ich losy, już stułą związał dłonie;
ona poddaną będzie, a on – jak król na tronie.

Gliwice 21.07.2007 r.

Samotność

Samotność.
Antonina Marcinkiewicz

Znalazła przystań na ławeczce w parku
pod płaczącą wierzbą.
Rzeźbione latami rysy twarzy
rozświetlały się na widok łabędzi
kołyszących się na wodzie jeziorka.
Laseczka góralska odpoczywała obok.
Minął kwiecień, maj rozsiewa uroki.
Łzy deszczu już wiele razy obmyły pustą ławeczkę.
Czy on otuli ją jeszcze ciepłem życia?

Spełnienie

Spełnienie
Bronisława Góralczyk

przybiegła dziewczyna zdyszana do domu
nie chciała nic mówić po prostu milczała
wolała tej prawdy nie zdradzać nikomu
o pięknym przeżyciu nic mówić nie chciała

jedyne co chciała to ciszy spokoju
choć ciągle emocji targały nią dreszcze
pobiegła do siebie do swego pokoju
by pragnień spełnieniem nacieszyć się wreszcie

by przeżyć raz jeszcze co się dziś zdarzyło
i być tylko sama sama ze swym szczęściem
to co najpiękniejsze jej się przydarzyło
jest taka szczęśliwa! czeka ją zamęście!

Gliwice 14.04.2007 r.

Metamorfoza

Metamorfoza
Bronisława Góralczyk

Kiedyś rankiem dzisiejszym mnie zoczył,
byłam jeszcze na wpół senna,
a kiedyś spojrzał mi w oczy,
byłam już prawie wiosenna.

A kiedyś odszedł równo ze słonkiem,
stałeś się nagle małym skowronkiem,
szarym jak kolor mydła –

lecz jutro sfruniesz ku mnie z powrotem,
staniesz się sobą znowu, a potem…
zrzucisz na zawsze swe skrzydła.

Gliwice 26.06.2007 r.

Półszeptem do wiosennych kwiatów

Półszeptem do wiosennych kwiatów
Janusz Strugała

obmyte liście
teatrem wiosny
uwodzi bogactwem zieleni
jak serwetka pod to co nowe
drażni zmysły
rajską sonatą
nie chce poklasku
prosi poetę choćby o dreszcz

skroploną czerwienią
intencją tajemną
wabi oczy
gubi nasiona
zniewolone naturą
zaskakuje karmą barw
żebrze o zachwyt
potem płatki zgubi

chciałem ci kwiaty darować
żółte
zawinięte w zwitki ciszy
chciałem zachwycić błogością
szatą wiosennej fortuny
powiedz proszę
czy działa zaklęcie
nim uwiecznię je na płótnie

DEJA VU (m)

DEJA VU (m)
Marian Jedlecki

Czy ktoś mi powie
dlaczego u kresu Czasu
zagubiłem honor wadliwy
bo już nie pytam Dlaczego
może Ukrzyżowany wytłumaczy
każdą z udręk samotności
zamglonej krasy nieba
może przypomni obietnicę św. Piotra
w zamian widząc cośmy mu zrobili
niezapomnianej udręki
co parzy mnie zawsze
parzy w tej chwili
w zimnych ramionach gwiazdy
ja tułacz
Penelopa
ja Itaka Odys
wciąż od nowa
liczę paciorki różańca marynarzy
w innej grze
i gdybym mógł raz jeszcze
i gdybym choć raz pomyli się w rachubach
i Los tym przekupić
może bym…
a ty wpisujesz mnie w bilans ujemny
ale ja wiem że zawiedziona kobieta
burzy mury Jerycha.

Miłość jak słońce

Miłość jak słońce
Helena Szymko

Miłość jak słońce – jaśnieje w purpurze
rozjaśnić zdolna mrok życia
wystarczy tylko jej mały promień w naturze
by zburzyć zło uwięzione w duszy
zasiać nasiona miłości i wiary
tak niewiele przecież potrzeba
by podać rękę – zrozumieć wybaczyć
uchylić komuś cząsteczki nieba

Agonią światła

Agonią światła
Janusz Strugała

krąg jak widmo
platoniczną zjawą na niebie
kolejną zagadką
ulotnym widowiskiem
zachwyci światłocieniem
bezpowrotnie nie zaginie
rankiem wybudzi co żywe
będzie darem
to co zielone czeka chciwie
fabułę dnia zamyka
modlitwą ścieli horyzont
osłupiałych wielu
czeka na brzegu
bogactwo w kadry łapie
za chwilę niebo w żółć bogate
pod kloszem nocy
agonią światła zniknie

Majowe doznania

Majowe doznania
Helena Szymko

Maj – piękną pogodą nas wita
wiosennym wiatrem powiewa
cała przyroda barwami rozkwita
witalnością serca rozgrzewa
to czas wszelkiego kwitnienia
upajająca woń wiosennych kwiatów
urzekającym kwieciem pokryte drzewa
soczysta zieleń traw bystre rzek wody

szum spływających górskich potoków
wszelkiego ptactwa i zwierząt gody
cała przyroda śpiewem ptaków wybrzmiewa
to radość życia uśmiechy dzieci
miłość magiczną siłą urzeka
maj miesiącem spełniających się marzeń
to właśnie w maju – doświadczamy
najcudowniejszych życia zdarzeń

Czas upojeń

Czas upojeń
Bronisława Góralczyk

Wiosno, dziewczyno czarująca,
i w sukni zwiewnej, i w kubraku,
urocza w tańcu pośród maków,
ekscytująca w blasku słońca!

Majowe noce tulisz w gwiazdach,
zielenisz drzewom listki świeże,
ptaki w ramiona czule bierzesz,
z tkliwością do snu je układasz.

Ty w zimnych sercach topisz lody,
roztaczasz wokół wdzięki swoje,
słowom przywracasz moc i siłę,
a myślom barwy takie miłe…

Niejeden chce być teraz młody,
gdy z tobą przyszedł czas upojeń…

Gliwice 19.04.2008 r.

Serce na chwilę zastygło

Serce na chwilę zastygło
Janusz Strugała

pędzi z wiatrem zmęczony dzień
za progiem ciszy odcieniem zachodu
niechciane emocje
wypłynęły w morze

wyzłoci się niebo ugodą
pożeglują falami
afekty wybaczania
serce na chwilę zastygło

nadobnym rymowaniem
w labiryncie gestów i nago
zasypiają bratnie dusze
dobytkiem myśli i słów zbawione

nie ma dialogu
z krainą wiecznego szczęścia
rozpamiętywanie ciszą zaklęte
gdzie płynąć na wschód czy zachód

Chciałabym

Chciałabym
Helena Szymko

Chciałabym – żebyś na zawsze zatrzymał w pamięci
tę radosną dziewczynę z uśmiechem lata kruczymi włosami
każdą tamtą chwilę maił wspomnieniami
nasze uczucie – jaśniało blaskiem spełnionej miłości
spalając ciała w ciągłym niedosycie
przy tobie serce jak spłoszony ptak trzepotało
a każdy pocałunek sycił namiętnością
doświadczyliśmy potęgi gorącego uczucia
byłeś wtedy – całym moim życiem

Nie zabierzesz mi…

Nie zabierzesz mi…
Bronisława Góralczyk

Już zabrałeś mi, kochany,
dwa fotele (w tym bujany),
stół kuchenny i firany…
a i płyty trzy…

Jeszcze zabierz mi, mój drogi,
ślady twoich stóp z podłogi,
czas, gdy drżałam o cię z trwogi,
kiedyś z inną był…

– – –

Nie zabierzesz mi, mój mały,
strof o tobie niepowstałych,
ani wspomnień, co zostały,
ani wspólnych dni.

I nie weźmiesz mi, skubany,
myśli mych (nieuczesanych),
słów (po zdradzie wykrzyczanych);
tego nie dam ci!

Gliwice 24.07.2008 r.

Moja wena.

Moja wena.
Antonina Marcinkiewicz

Czyżby wyjechała na wczasy
przewietrzyć mózg
i ożywić uśpione centrum fantazji?
Kołyszę się rytmicznie w bujanym fotelu.
Kiwam głową.
Drapię się za uchem co 3 sek.
Nie przychodzi.
Jeszcze niedawno wyglądała
jak dystyngowana dama
w świetnej formie.
Potrafiła rozbawić i zadziwić.
Teraz wyglądamy obie
jak byśmy wróciły z demonstracji przeciwko biedzie.
Wracaj kochana.
Czekam.

Wybaczam ci słońce

wybaczam ci słońce
Janusz Strugała

gaśnie zachmurzonym wybrzeżem
wyrazem smutku zamyka dzień
niezbadana słońca moc
nie zawsze roznegliżuje się poezją
peryskopem uczuć
podziwem mu przypisanym
nawet mdłe zaloty dla oczu
iluzją błagalną
wybaczam ci słońce
adorujesz spoza chmur
nie kaleczysz
niebo rozkłada ten pasjans
kosmiczną śpiewką
misję nocy osnuło
bez złotych promieni
jawi się przaśne
nie znajdziesz rymu
nie napiszesz wierszem
pogodzisz się i zrozumiesz
sztuką taki zachód
wstrząsem lecz nie katastrofą
anioły cichym chórem śpiewają
nie ma lazuru
finał smutną emocją
zgorzkniały
jutro będzie Rubensa marzeniem

Jeden wiosenny dzień z życia dziecka

Jeden wiosenny dzień z życia dziecka
Bronisława Góralczyk

Rozchmurz się, synku, i popatrz w niebo,
tam dwa baranki skaczą wesoło
i wiosną hożą jak my się cieszą
i blaskiem słonka lśniącym wokoło.

Śmiej się, syneczku, i też się raduj,
jak te obłoczki pośrodku nieba,
co chwalą błękit rajskiego ładu,
którego chwalić raczej nie trzeba.

Wiosna – to pora zabaw, spacerów,
biegnij więc żwawo ze mną na łąkę,
a tam się wsłuchaj w owadów koncert
albo w podniebne śpiewy skowronka.

A kiedy słońce zajść już zapragnie,
ty też się, synku, szykuj na spanie,
bo po nim księżyc przejmie władanie…
Dobranoc, synku! Śpij już, kochanie!

Gliwice 28.04.2023 r.

OPOWIEŚĆ WIELKANOCNA

OPOWIEŚĆ WIELKANOCNA.
Antonina Marcinkiewicz

Zaproszenie.
Rozśpiewały się śpiewem radosnym
dusza serce, kończyny i nerki.
Całość stałą się wielką harmonią.
Harmonią nucącą piosenki.
Wiozła poduszeczkę wełnianą w prezencie,
sałatkę, galaretkę, jajka malowane.
Sercem i miłością zdobione.
Ich ulubione.

Świętowanie.
”Wesoły nam dziś dzień nastał.”
Msza poranna jak uczta duchowa.
Z tłumem wiernych przy dźwiękach organów.
Mogła śpiewać i celebrować.
”Pokój nam wszystkim”
Święconka na stole, życzenia,
uściski, ucałowania i ciepłe oczu spojrzenia.