Antypody uczuć

Antypody uczuć
Bronisława Góralczyk

miłość…
( . . . . . . . . )
nienawiść

skrajność uczuć
z pozoru tak oczywista
a wchodzą sobie w drogę
i przenikają się wzajemnie
raniąc ciosem jednakim

a między nimi
podstępnie i niepostrzeżenie
czai się…
zazdrość

Gliwice 02.08.2007 r.

Powrót ptaków

Powrót ptaków
Bronisława Góralczyk

Wraca ptaków gromada z daleka
Gdzie ich gniazda, gdzie budki rodzinne
Bo dąbrowa jak matka je czeka
Bo stodoły czekają gościnne…

Siadły szpaki, mazurki i kosy
Na gałęziach jak trawa zielonych
Skrzydła błyszczą im w słońcu jak włosy
A serduszka im biją jak dzwony

Małym ptakom, malutkie pisklęta
W małych gniazdach “się zrodzą” niedługo
A gdy pisklę swój las zapamięta
Będzie w sercu go miało na długo…

W wielkim gnieździe ogromne bociany
Klekotaniem niezmiernie wesołym
Powitały krajobraz im znany
Las i łąkę – opodal stodoły

Wielkim ptakom, niemałe pisklęta
W wielkich gniazdach “się zrodzą” niedługo
A gdy bociek swój “dom” zapamięta
Będzie w sercu go nosił na długo…

Gdy pisklęta pod jesień dorosną
I opuszczą swe “domy” rodzinne
Jak co roku powrócą tu wiosną
Na stodoły i w lasy gościnne

Bo czy w chmurach mknie sto samolotów
Czy na niebie miast słońca lśni gwiazda
Ptaki zawsze się wzniosą do lotu
I jak zawsze powrócą do gniazda…

Gliwice 03.04.2009 r.

o poranku w Horodnianach

o poranku w Horodnianach
Marek Górynowicz

wracam do moich wierszy
z koszykiem
pustym

tu wolno nam wszystko
na ścieżkach
wybudzonych wiosną
zakwitły pierwsze słowa

w cieniu nieba
przycupnęło życie
zamknięte kluczem
lecących żurawi

Wiosna w Kępnie

Wiosna w Kępnie
Ewa Maciejewska

na skwerach miasta kwitną krokusy
wiosenne panny – tyle radości
fiolet wyróżnia się na tle trawy
w zwiewnych sukienkach taniec żonkili

już zapaliły młodziutką trawę
płoną maleńkie kwiatów ogniki
pomarańczową i żółtą wstęgą
wiosenny pożar balet figlików

okiem zalotnie śmieją się do mnie
kapryśną porę chcąc sobie zjednać
dobrą energią w krąg emanują
cichutko szepczą napisz wiersz o nas

łabędzie marzą by pióra zmoczyć
wiosennym deszczem fontanny strugą
by nową porę witać na rynku
i z kępnianami cieszyć się długo

Obrazy drewniane

Obrazy drewniane
(z cyklu Stan Rzeczy)
Marian Jedlecki

W drewnianym oknie
pusta daleka codzienność
z woskową figurą
co bezsiłą chodzi
wejdź rozgość
na starych ścianach stygmat
jakbyś szedł po grudach czasu
zakłamanego w łachmanie
znużenia poniżenia
drewniane obrazy spojrzą
to odkrycie pozbawi cię
sensu światła świecy wypalonej
pójścia w śpiew godny lasów i gór
moje obrazy siermiężne
nietrwałe jak uczucia do mnie
łabędzi śpiew w aureoli
snów kolorowej jasności
oszczędne w kształt
niczym grafiki niedokończone
nadgryzione łzą czasu słonego
patrzę w nie jak w puste
kościoły bez duszy
na to co było
i być nie mogło
w studni czasu
echa otwartego
prawdy spokojnej
bo nie było jej wcześniej
i nie ma do teraz
choćby zawikłanej w echo
omotane cieniem
nie biegnę już śpiewnie
poprzez gwar pokoleń wołany
stoję w progu landszaftu dawnego
w zakurzonym widmie wieczności
wyblakły –
a on jak kamień
rozpuszcza się we mnie
że nie wiesz kształtu
obrazu już po mnie

Błękitny szlak

Błękitny szlak
Helena Szymko

Gdy powędrujesz – błękitnym szlakiem
w podniebne gwiezdne granice
odnajdziesz tam, Niebiańską Krainę
pośród Aniołów i dusz w czystości
będzie to życia nowego przystań
Pan Bóg cię wezwie na dywan złoty
I poprowadzi, drogą światłości

nie będziesz już czuł, smutku cierpienia
odnajdziesz przystań spokoju duszy
tam będziesz przecierać niebiańskie szlaki
by inne dusze, mogły odnaleźć
wieczne królestwo – nieskończonej miłości

Złość

Złość
Jolanta Bannach

Złość się śmieje złowrogo
Rozrywa mnie na strzępy
Bawi się mną
Otumania
Złe słowa wychodzą z ukrycia
Nie chcę mówić a mówię
Nie chcę krzyczeć a krzyczę
To walka wnętrza
Cisza rozumu

Spotkanie

Spotkanie
Jolanta Bannach

Ty i ja
Cisza
Spokój co unosi ponad

Prawda o istnieniu rodzi krzyk
Proszę o więcej

Jestem sama wtulona w głębie poznania
Odczytuje Twoje zamysły
Pragnę ramion w które się wtulę

Mówię co lubię
Co kocham
Co w sercu szaleje
Co rozpacz psuje
A w co rzucam kamieniem

Szukam
I znajduję Ciebie mój Boże

Rozstanie

Rozstanie
Jolanta Bannach

Tak dużo wymodliłaś Mamo
Twoja uroda jest we mnie
Wraz z sercem i dłońmi

Mało opowiadałaś o sobie
Wojna zamknęła Twoje usta
Czuję Twoją obecność
Pamięcią Twojej choroby
Przezroczystej skóry
W którą bałam się wbić igłę

Pojednana z bólem uśmiechałaś się
W krzyżu Jezusa był znak Twojego cierpienia
Dziękuje Ci Mamo za bezmiar miłości

Tęskniąc tulę Cię w ramionach
Naszego przyszłego spotkania
Siądziemy w ogrodzie
I będziemy rozmawiały bez końca
Przyjmiemy uśmiech Boga

Kiedy odejdę

Kiedy odejdę
Helena Szymko

A kiedy będę musiała już odejść –
gdy wiatr rozwieje moje sypkie prochy
pozostaną po mnie zapisane kartki
co mnie trapiło a co radowało
żyć będą wiecznie słowa w moich wierszach
spisane skromnie na białym papierze
w uśmiechu dnia i wszystkich ptaków śpiewie

kto mnie osądzał w złej czy dobrej wierze
i nie uwierzył w to co ja wierzyłam

wszak moje wersy większość prawd wieściły
i w wielu sercach znalazły swą przystań
raz zasmucały lub słowem pieściły
czasem oskarżały – snuły domyślenia
któż mnie osądzać tu na ziemi może
czy złym czy dobrym, człowiekiem ja byłam
to tylko Ty – masz prawo, sądzić Boże

obserwator

obserwator
Marek Górynowicz

północ
w deszczu gwiazd
mokną puste ulice
gdzieś między trzecią
a następną
rozsypany człowiek

w znieczulonej niedzieli
przez kolejne warstwy okien
oglądam
nagie miasto

dusimy się wzajemnie
ściskam za gardło myśli nasze

Kolorowa firanka

Kolorowa firanka
Bronisława Góralczyk

Kolorowa firanka w pobielonym oknie
poruszyła się dziwnie, jakby przypadkowo…
a na placu zabaw chłopczyk w deszczu moknie;
on już nie ma domu, dom to obce słowo…

Pośród ludzi wielu sam jak palec stoi
i wygląda kogoś, kto go tam zostawił…
Ten ktoś już nie wróci, ten ktoś się nie boi
ni ludzi, ni Boga, choć go w modłach sławi…

Kolorową firankę w pobielonym domu
zastąpiono żaluzją, i nie przypadkowo…
nie będzie nic widać, nie zdradzą nikomu,
że syna już nie chcą, że to obce słowo…

Gliwice 22.05.2020 r.

Nieśmiertelny walc

Nieśmiertelny walc
Bronisława Góralczyk

Ledwie muzyk położył swe palce
na błyszczącej od gwiazd klawiaturze,
dookoła pobrzmiało walcem,
a na niebie zakwitły róże…

I pół świata stało się rajem,
kiedy walc się unosił jak fale;
jakby luty zamienił się z majem
a etola z mgiełki woalem…

Coraz dalej melodia płynęła
pośród łąk, pośród pól, nad lasami
i pół świata, i niebo objęła,
i zabrzmiała ptaków głosami…

Wtem zawołał natchniony muzyk:
– Podróż walca już bliska końca –
bo Apollo go wita i muzy
wśród złocistych promieni słońca!

Oj niejeden się słuchacz zasmucił,
że przerwano już koncert niedzielny.
Lecz odchodząc, maestro dorzucił:
– Walc wśród muz stał się dziś nieśmiertelny,
więc na pewno wkrótce powróci…

Obietnicą i wiarą osnuci
przy pianinie (co dnia) czekali,
by zatańczyć lub choćby zanucić,
by usłyszeć go nawet z oddali…

I powrócił, jak wróżył muzyk,
i zatańczył na białych klawiszach;
aż z Parnasu wyjrzały muzy
i Apollo, co też to słyszał…

Teraz walc, co się stał nieśmiertelny
i śmiertelnie natchniony muzyk
koncertują co wieczór niedzielny
a dokoła pląsają muzy…

Gliwice 10.02.2008 r.

Sumienie

Sumienie
Bronisława Góralczyk

rozpinasz
nade mną
skrzydła ciemności
porywasz
w otchłanie
wielkiej tajemnicy

krążysz wokół
jak sęp
nad martwą padliną
skradasz się
jak hiena
do mojego serca

za dnia
spijasz
gorycz zranionej duszy
nocą
podjadasz
uczciwość umysłu

zniknij
w bezkresnej
przestrzeni niepewności

odejdź
nieczyste sumienie
pókim nieskalana grzechem!

Gliwice 16.03.2007 r.

Nie wyrzekaj się miłości

Nie wyrzekaj się miłości
Helena Szymko

nawet gdy cię raz zawiodła
i zraniła twoje serce
pozwól znów zawładnąć sobą
niech zetrze smutek z twoich oczu
poprowadzi wspólną drogą
świat jest wielki – pełen ludzi
może z nadejściem wiosny lata
nową miłość – w twoim sercu ktoś rozbudzi

znów rozkwitnie doda siły i radości
i na długo w nim zagości
bo miłość – nawet gdy tak bardzo boli
to też radość wokół sieje
i gdy jedna cię zawiodła
druga trzecia lub następna
może szczęściem cię obdarzyć
bo każda – nowa miłość
na szczęście niesie nadzieję

Marcowa ulewa

Marcowa ulewa
Bronisława Góralczyk

Za chmurami słoneczko się chowa,
blask promieni obłoczek przykrywa,
i zły deszcz się pojawia od nowa,
i kałuży na dworze przybywa.

Tylko łąka się bardziej zieleni,
bo ją karmi deszczowa fontanna,
co jak tęcza po burzy się mieni,
aż się dziwi i bluszcz, i dziewanna.

Leje, leje i leje bez końca,
jakby deszczu nikt wcześniej nie widział,
a nam trzeba pogody i słońca!
wszak na słońce już wiosna ma przydział.

Gliwice 09.03.2021 r .

Niebo

Niebo
Bronisława Góralczyk

Pozłacana chmura płynie brzegiem nieba,
tam gdzie szczęścia kresy i rozkoszy otchłań,
bo do zwierzeń pora nadeszła najsłodsza,
bo słów do miłości, jak klucza nam trzeba.

Obłoki się mienią w promieniach słonecznych,
jak kamień szlachetny pośród ziaren piasku,
gdy się odbijają w fal srebrzystym blasku,
i krokiem po niebie snują się tanecznym.

A ty znów mi szepczesz czułostki do ucha,
jak donżuan jakiś albo Casanova…
Mów tak do mnie, miły, a ja bedę słuchać

pośród chmur błękitnych, wiatru zawirowań
i łykać twe słowa w niebiańskich poduchach,
póki wiary starczy… więc kłam mi od nowa.

Gliwice 08.06.2020 r.

Mów do mnie, miły…

Mów do mnie, miły…
Bronisława Góralczyk

Nie patrzę, ale słucham ciebie cała
Urzekasz barwą magicznego głosu
Co brzmi dokoła, przenika do włosów
Brzmi jak muzyka, jakby dusza łkała

Muzyką jesteś, co we mnie zagrała
Co hen się niesie ponad gwiazdozbiory
Co z chmur opada niczym meteory
Co ponad wieki w duszy będzie brzmiała.

Każdym jej tonem ze światem się dzielę
Niech inni brzmienie jej dźwięków usłyszą
Niechaj im zagra nieprzerwaną ciszą

Jakoby na mszy w świąteczną niedzielę
Gdzie sennym chwilom twój głos towarzyszy
Mów do mnie, miły – tak nie lubię ciszy!

Gliwice 25.05.2007 r.

Wykradnij mnie

Wykradnij mnie
Helena Szymko

Proszę wykradnij mnie nocą –
kiedy nieśmiało o tobie śnię
gdy gwiazd tysiące na niebie migocze
proszę – wykradnij mnie
otul mnie czułym oczu spojrzeniem
muśnięciem ust swych daj mi znak
osusz me oczy miłosnym westchnieniem
i okryj – kolorowym marzeń kwieciem

scałuj z mych powiek krople tęsknoty
ogrzej ciało ciepłem swych dłoni
otwórz dla mnie swego serca wrota
bądż przyjacielem i bądż mi kochaniem
dajmy upust swoim pragnieniom –
popłyńmy razem w miłości otchłanie

Miła moja

Miła moja
Helena Szymko

Ty jesteś dla mnie – jak świeży powiew wiosny
urokiem swoim zachwycasz oczy
siłą swych uczuć wypełniasz serce
rozpalając ciało ogniem namiętności
magiczną mocą wciąż mnie zdobywasz
zawsze upajasz miłości żarem

dźwiękiem słów swoich wybrzmiewasz w duszy
moc twej miłości dodaje mi siły
by przetrwać wszystkie życia niesnaski
twoja miłość – to źródło
czerpię z niego siłę, by przetrwać –
miłością twą silny i pełen w nią wiary

Koszalin- 20 – 04 – 2019 r.