Wykradnij mnie

Wykradnij mnie
Helena Szymko

Proszę wykradnij mnie nocą –
kiedy nieśmiało o tobie śnię
gdy gwiazd tysiące na niebie migocze
proszę – wykradnij mnie
otul mnie czułym oczu spojrzeniem
muśnięciem ust swych daj mi znak
osusz me oczy miłosnym westchnieniem
i okryj – kolorowym marzeń kwieciem

scałuj z mych powiek krople tęsknoty
ogrzej ciało ciepłem swych dłoni
otwórz dla mnie swego serca wrota
bądż przyjacielem i bądż mi kochaniem
dajmy upust swoim pragnieniom –
popłyńmy razem w miłości otchłanie

Miła moja

Miła moja
Helena Szymko

Ty jesteś dla mnie – jak świeży powiew wiosny
urokiem swoim zachwycasz oczy
siłą swych uczuć wypełniasz serce
rozpalając ciało ogniem namiętności
magiczną mocą wciąż mnie zdobywasz
zawsze upajasz miłości żarem

dźwiękiem słów swoich wybrzmiewasz w duszy
moc twej miłości dodaje mi siły
by przetrwać wszystkie życia niesnaski
twoja miłość – to źródło
czerpię z niego siłę, by przetrwać –
miłością twą silny i pełen w nią wiary

Koszalin- 20 – 04 – 2019 r.

Dziękuję Ci Mamo…

Dziękuję Ci Mamo…
Maciej Jackiewicz

Za nieprzespane noce i serce troskliwe dziękuję
za dar życia, który droższy niż skarb drogocenny
za zmartwienia, troski o żywot mój codzienny
za to wszystko czego za pieniądze się nie kupuje

Za poświęcenie, ofiarność lekarza, który ratuje
za cierpliwość i zrozumienie na nastrój zmienny
za uśmiech, dłoń, która trzymała chleb pszenny
ja, syn za to wszystko w każdy dzień dziękuję

Nie ważne ile lat, dziś posiwiałem i jestem dorosły
dla Ciebie zostałem dzieckiem, jak dawno temu
twoje ręce jak skrzydła prowadziły mnie i niosły

Jak u anioła chroniąc przeciwko wszystkiemu
co złe i niegodziwe, aby jak chwasty nie zarosły
dziś myślę o sercu, które patrzy na świat z edenu

Jaskółeczka

Jaskółeczka
Bronisława Góralczyk

Była sobie jaskółeczka,
co pognała do miasteczka.
Zastukała do cukierni,
poprosiła o swój piernik.

Za tym ciastem wprost przepada,
i wciąż o nim opowiada,
że go jada w każdy czwartek,
gdy cukiernie są otwarte.

Potem weszła do lodziarni,
a następnie do kawiarni;
z filiżanki kawę piła,
jakby ważnym gościem była.

Na ulicy jaskółeczka
napotkała dzięciołeczka,
co nie umiał pieśni śpiewać,
a przeganiał kosa z drzewa.

Później poszła do krawcowej,
po ubranie całkiem nowe;
kamizelkę szyć kazała,
bo ta stara już za mała…

Jeszcze miasto chciała zwiedzać,
choć bywała tutaj nieraz…
ale nie starczyło czasu –
musi wracać więc do lasu.

Tak skończyła się powiastka
o przygodzie tego ptaszka,
co tak miasto lubił wielce…
A to miasto zwie się: Kielce.

Gliwice 24.08.2019 r.

Sama jestem 2

Sama jestem 2
Bronisława Góralczyk

Mój wiersz „Sama jestem” 2 nawiązuje do wiersza francuskiej średniowiecznej poetki Christine de Pisan “Sama jestem” (Seulete suis…) i jest jego uwspółcześnioną wersją – jakby go Ch.de Pisan napisała dzisiaj.
Ot taka moja mała konfrontacja z poezją średniowieczną.
Oryginał tego wiersza w polskim przekładzie Julii Hartwig znajduje się na mojej autorskiej stronie: “Poetica – Ocean Moich Myśli…” https://bronislawagoralczyk.wordpress.com/2018/05/22/sama-jestem-seulete-suis/

Sama jestem 2

Sama jestem w tle gwiaździstej nocy,
Sama jestem w pełnym blasku świecy,
Sama jestem w swej rozpaczy mocy,
Sama w ciszy i w żalu kobiecym,
Skryta w uczuć potężnej fortecy,
Sama jestem i niedoceniana,
Sama jestem i niepokochana.

Sama jestem w mej białej pościeli,
Sama jestem wśród koszmarnych nocy,
Sama jestem co dnia do niedzieli,
Sama jestem w beznadziei mocy,
Sama jestem w przekleństwie niemocy,
Sama jestem i niepożądana,
Sama jestem i niepokochana.

Sama jestem w ciągle pustym domu,
Sama jestem pośród łąk i kwiatów,
Sama jestem – nieznana nikomu.
Nagiej prawdy nie wyznam już światu;
Ani matce nie wyznam, ni bratu,
Sama jestem i do cna zbrukana,
Sama jestem i niepokochana.

Boże jedyny, karzesz mnie sromotnie,
Sama jestem od lat tak samotnie,
Sama jestem, od nocy do rana,
Sama jestem i niepokochana.

Gliwice 17.01.2007 r.

Pogubiony /brachykolon/

Pogubiony /brachykolon/
Bronisława Góralczyk

Kto zacz był ten pan?
To kiep był i “dzban”;
nie mąż i nie brat,
nie zięć i nie swat.

On pił wciąż i kradł,
aż w noc tę już padł…
bo nie da się żyć,
gdy cel: kraść i pić.

Ach, słów już mi brak,
to chłop był (jest wrak),
co szedł wciąż pod prąd…
Czy chwat to? – a skąd!

Gliwice 24.02.2021 r.

Wiosna

Wiosna
Ewa Maciejewska

przyszła świtem ranną rosą na paluszkach
jeszcze spały małe wróble w ciepłych gniazdach
rozłożyła szal zielony dla maluszków
przebiśniegów tulipanów i przylaszczki

wstążki rzeki rozpuściła jak warkocze
niebieściutkie wartkie nurty nowych zdarzeń
płyną nuty niczym łódki a poboczem
spacerują boso myśli zwiewnych marzeń

echo tropi śpiew skowronka nad strumykiem
promień słońca na obłokach tka poezję
i apaszki złotą nitką poprzenikał
motyl tańczy balet wiosny… ach maestria

Wiosenne natchnienie

Wiosenne natchnienie
Helena Szymko

Niebawem zachwyci nas natura –
wszystkich kwiatów rozkwitem
w gniazdach ptaków świergotem
barwami przyrody i blaskiem wiosennego nieba
tak miło będzie poczuć ciepły powiew wiatru
chłonąć świeżość wiosennego powietrza
obserwować odradzający się świat przyrody
serce – do przyrody wciąż pełne miłości
a gdy już zakwitną krzewy i drzewa
dodadzą uroku tej pięknej porze roku
otoczy nas zewsząd –
ogrom wiosennej witalności

Odwieczne pytanie

Odwieczne pytanie
Ewa Maciejewska

czym jest poezja… a może kim…
muzą westchnieniem nadobną damą
przepływającą w kosmosie myślą
czy…niedomkniętą niebiańską bramą

wczesuje słowa w warkocz komety
światłem księżyca czasem się przyśni
gwiaździstym ogniem czy snem proroczym
… świeżym kwiatem kwitnącej wiśni…

wiosną zaplata wianki stokrotek
i wkłada chmurom na jasne czoła
wieczorem wpada w ramiona gwiazdom
na granatową łąkę nas woła

spotkasz ją wszędzie na każdym kroku
kiedy jest jasno czy ciemność broczy
w zaułkach ulic arteriach miasta
w kropkach biedronek sarnich oczach

w zapachu wiatru wierzbowych włosach
zakwita bólem więdnie tęsknotą
kim jesteś powiedz… nie zwódź nas proszę
tego nikt nie wie… nawet poeta…

Każdy jest Bogiem

Gdy widzimy już tylko to, co chcemy widzieć, osiągnęliśmy duchową ślepotę“. Marie Ebner-Eschenbach.
Jesteśmy, istniejemy, istnieć będziemy i choćby nie wiadomo jak nieprawdopodobnie to brzmiało, tak w istocie jest. Czy wiesz, że wszystko, co jest na tym świecie składa się z tych samych atomów? Wyobraź sobie kilka pierwiastków – węgiel, wodór, azot, utworzyło coś, co trochę później (w skali istnienia wszechświata, oczywiście) dla własnej potrzeby wymyśliło moc nadprzyrodzoną, straszą nawzajem, szafują nią nagminnie.
Czym jest to wszystko? Czym jest to wszystko, co możemy poczuć, dotknąć, zobaczyć uzbrojeni w synapsy? Czy energią zagęszczoną do tego stopnia, aż stała się materią? Tak, to materia powstała z energii o niesamowitej gęstości, przez co stała się widoczna nieuzbrojonym w teleskopy okiem. My, ludzie także jesteśmy polami energii, które manifestują się jako Homo Sapiens, z wewnętrznymi narządami, zmysłami i całym swoim draństwem zakodowanym w pokręconej psychice. Czy tak naprawdę to wszystko, czego możesz dotknąć, jest tym prawdziwym, ostatecznym? Powinniśmy czuć puls świata, to jak oddycha i żyje razem z nami, w nas, gdzieś w czasie. Powinniśmy widzieć energię, która jest wszystkim, jest też nami, energię, o której zapomnieliśmy. Skupiamy się bardziej na tym, co energia manifestuje, niż na tym, czym jest oraz jak z nią współistnieć. Zjawiska atmosferyczne, ziemski magnetyzm, dźwięk, zapach, promieniowanie, energetyka, reakcje termonuklearne – wszystko jest energią, która manifestuje się w takie wytwory. Zaczęliśmy na tyle drenować, to, co energia tworzy, że całkowicie zapomnieliśmy o niej, o energii, która jest matką prapoczątku i budulcem wszechświata.
Zastanawiamy się skąd to wszystko się wzięło? A przecież ta wiedza jest na wyciągnięcie ręki! Jednak, jeśli dalej ludzkość nie pozna własnych korzeni, to dalej będzie trwać w przeświadczeniu, że powstała, bo Adam chędożył z Ewą albo przez przypadek, który wytworzył miliardy form życia na niezliczone sposoby i formy. Jak bardzo przypadkowy był ten “szczęśliwy przypadek”? Nie dajmy się zwariować. Otóż wszystko, co jest, nie jest dziełem przypadku. My, ludzie nie dostrzegamy, w jak pięknym świecie żyjemy. Patrzymy na kwiat mówiąc, że jest ładny, ładnie pachnie i na tym koniec. Niektórzy mają wiedzę, że jest rośliną, która ewoluowała, że dopiero w czwartorzędzie ery kenozoicznej upodobniła się do dzisiejszych roślin, w których to roślinach zachodzi fotosynteza, że chlorofil, to jego źródło pozyskiwania energii. itd., że teorię ewolucji podzielili pomiędzy siebie Darwin i Lamarck, chociaż i oni, tak naprawdę, genezy powstania nie wyjaśniają.
W dzisiejszych czasach, pierwsza lepsza forma istnienia posiada, więcej uczuć i życia niż cały gatunek ludzki. Bo nawet roślina jest manifestacją energii sensu stricto, niezakłóconej.
Dlaczego tak się dzieje?
W dużym uproszczeniu, rzecz oczywista, powiem, iż przez setki lat ludzkość była odcinana od prawdy. Działania kościoła, sobory, retuszowana na doraźne potrzeby ewangelia, wycinanie całych fragmentów Biblii, zamazywały prawdziwość faktu, że każdy z nas jest Bogiem, że każdy z nas jest budulcem, elementem wszechświata. Daliśmy się pozamykać w klatkach myśli, poprzez obdarowanie zaufaniem grupki inteligentnych cyników, którzy werbalnie głoszą, że niby wiedzą, czego chce Stwórca. Wystarczy przypomnieć sobie bezczelną arogancję i zarozumiałość księży, którzy obłudnie udają, że wiedza wszystko o erotyzmie, małżeństwie i wychowaniu dzieci. Pytam, skąd taka wiedza, skoro obowiązuje ich celibat? A o wstrzemięźliwości nawet nie wspomnę. Bozia, ty wiesz jak jest… Jednakże wszelkie rekordy buty i arogancji biją politycy, co to nie radzą sobie z problemami we własnym domu, a zapewniają nas, iż poradzą sobie z problemami ludzkości. Strach pomyśleć, co to będzie, kiedy zagrożeni utratą władzy jedni lub drudzy sięgną po ten budulec, z którego utworzyło się wszystko to, co istnieje. A jest to bardzo realne. Przynajmniej w skali tego świata.
Tak… oni mogą podać sobie rękę, bo są siebie wzajem warci… Tutaj tylko chodzi o władzę na barankami, wyborcami (wybrać właściwe).
Jeżeli teraz powiem, że w drodze niewyjaśnionej przyczyny, jesteśmy wynaturzonym protonem, to wcale nie odkryję Ameryki. Natura o tym wie i w jakiś sobie znany sposób, zastosuje swoisty “wyłapywacz zlej energii’ – taki naturalny piorunochron. Wyczyści zainfekowane miejsca dla innych, pewnie lepszych, bo zrównoważonych protonów i elektronów, jader atomowych, ciemnych dziur i tego, z czego składa się “zdrowy energetycznie wszechświat”. Ale będzie to świat bez gatunku Homo Sapiens… bo rozumu u niego “za grosz”…
Ot, co…

Ocean moich myśli

Ocean moich myśli
Bronisława Góralczyk

wyruszam w długi rejs
po oceanie moich myśli…
wyruszam
ku barwnej wyobraźni…

gram liryczne pieśni
na flecie rozmarzonej Euterpe
śpiewam tragiczne arie
w ogromnym teatrze Melpomeny
odgaduję skrywane uczucia
które zsyła kochliwa Erato
spoglądam w oczy Afrodyty
by ujrzeć w nich odrobinę siebie
pilnuję rozpalonego ogniska
by nie zrazić opiekuńczej Hestii
zakładam komiczną maskę Talei
i podążam ku granicy światów…

wracam z długiego rejsu
po oceanie moich myśli…
wracam
do szarej rzeczywistości…

Gliwice 23.04.2007 r.

Poezja moja

Poezja moja
Bronisława Góralczyk

Poezja moja – to listy do Nieba,
To duszy stroskanej pragnienie,
To prośba każda i każda potrzeba,
I każde spisane marzenie…

Poezja moja – to cud tego świata,
To obraz lustrzany tej ziemi,
To oddech wiosny i westchnienie lata,
I senne spojrzenie jesieni…

Poezja moja – to Bóg co nade mną,
To moje modlitwy do Pana,
To jasność niebios i piekielna ciemność,
I radość, że jestem czytana…

Gliwice 28.06.2007 r.

W marcu jak w garncu

W marcu jak w garncu
Bronisława Góralczyk

Zachmurzony horyzont nad miastem
już ulewą nas raczy ktoś w górze
a ja synka wysłałam po ciasto
i po pranie wiszące na sznurze

Taka aura przedziwna, marcowa
ktoś do garnca ten miesiąc porównał
bo raz słońce odkrywa raz chowa
albo z wiatrem gdzieś gna do południa

A i mgły nad Kłodnicą rozściela
niczym welon nad glową bogdanki
co to wraca nad ranem z wesela
w roli żony i w roli kochanki

Marzec zieleń co roku przynosi
i z ptakami się brata w dąbrowie
i nowinę radosną wkrąg głosi:
mamy wiosnę szanowni panowie!

Paniom również nowinę ogłasza
że na łące pierwiosnek zakwita…
a nim rudzik wyfrunie z poddasza
on już z wiosną jak z siostrą się wita

Gliwice 17.03.2023 r.

Światowy Dzień Poezji

Światowy Dzień Poezji
Helena Szymko

Poezja – usidla nas
swym wdziękiem i czarem
magią słów sprawia
że jesteśmy w niej zakochani
wiedzie w marzenia senne
zachwyca księżycem nocą

iskrzącymi się gwiazdami
porywistym wiatrem co goni ptaki
pieszczotą ziemi o wschodzie słońca
rzęsistym deszczem gdy płacze niebo
dziewiczą wiosną – zapachem lata
urokiem złotej jesieni

ona miłością którą chłoniemy
dziwami przyrody wszystkich urzeka
kto raz ją pokochał będzie jej wierny
Poezja wzbogaca nas duchowo
pozwala marzyć i żyć – pięknymi marzeniami

Poezja bramą mądrości

Poezja bramą mądrości
Helena Szymko

Poezja – wyzwala lotne myśli twórcy
jest bezpretensjonalna i nieśmiertelna
zachwyca, zadziwia, nie grzeszy skromnością
wyraża wszystko co piękne i niepojęte
każdy w niej, odnajduje cząstkę siebie
Poezja – to nasze marzenia i nadzieje
ona otwiera nam bramę
na otaczający nas świat przyrody
i cały urok – Planety Ziemi

El Clasico

El Clasico
Maciej Jackiewicz

W Barcelonie wielkie święto,
nie milkną kibiców śpiewy.
Nie strzelił znów gola Lewy,
za to podał piłkę
…piętą.

Przyszła wiosna!

Przyszła wiosna!
Bronisława Góralczyk

Za mną szaruga i pora słoty
Za mną już chandra, za mną tęsknoty

Za mną już zima, za mną przedwiośnie
We mnie nadzieja wciąż bliższa wiośnie

Barwne motyle już przyfruwają
Już łąki kwiatom nektar rozdają

Już bielą w sadach zakwitły drzewa
Już słowik pieśni przed snem mi śpiewa

Łabędzi niemych taniec na plaży
Wywołał uśmiech na mojej twarzy

Serce me szczęściem już się wypełnia
Już się najskrytsze marzenie spełnia

Już mnie zachwyca magia miłości
Choć przy niej czai się cień zazdrości

Gdy mgła odsłoni piękne pejzaże
Wnet przy sztalugach staną malarze

A gdy skrzydlaty Pegaz nadleci
Do nowych wierszy ruszą poeci

* * *

Skrzydlaty Pegaz na biurku siada
Już nowe wiersze przy nim układam

Skrzydła Pegaza załopotały!
I nowe strofy właśnie powstały

Gliwice 10.03.2007 r.

Powitanie wiosny

Powitanie wiosny
Bronisława Góralczyk

Choć śniegiem wciąż ziębi,
choć wiatrem wciąż smaga,
i deszczem tnie marzec w dąbrowę –
wśród pni i konarów,
gdzieś wiosna się kręci
i tańczy wśród drzew bossa novę…

Tam fiołek niewielki,
tu krokus nieduży
płatkami się doń uśmiechają,
bo blask im przywróci
i barwy ożywi…
więc wiosnę jak siostrę witają…

Gliwice 01.03.2011 r.

Grzech

Grzech
Bronisława Góralczyk

O północy, z nocnych marzeń wytrącona,
Usłyszałam tuż przy łożu głos Anioła.
Ledwiem oczy otworzyła zadziwiona…
On już pieścił mnie i tulił, i całował…

Skrzydlatymi, srebrzystymi ramionami,
Pośród nocy mnie zdobywał oniemiałą.
Lecz poczułam boską bliskość między nami,
Kiedy bosko zapachniało jego ciało…

Ja płakałam i tuliłam się do niego,
Oplatałam jego dłońmi moją kibić,
A on dawał mi uroki ciała swego…
Aż się dzwon kościelny ozwał hen zza szyby…

Zawstydzony i speszony swoim grzechem,
Wybiegł z domu… lecz zatrzymał się na chwilę;
Srebrne skrzydła mi zostawił na pociechę…
Tylko tyle mi zostało… tylko tyle…

Gliwice 25.03.2010 r.