Miłość jest jak deszcz

Miłość jest jak deszcz
Maciej Jackiewicz

Jak dobrze, że pada dzisiaj deszcz
może wreszcie wszystko co złe
z milionami kropel utonie w mojej winie

dobrze, że deszcz delikatnie pada
i gra na blaszanym parapecie
pewnie dla ciebie zagra też
lecz piękniej zagrać teraz ja chcę

niech to co piękne nigdy nie ginie
dobrze, że wieje letni wiatr
może w końcu przegna sny koszmarne

dobrze, że wiatr lipcowy wieje
może porwie i zabierze myśli czarne
zobaczymy tęczę ogromną jak świat
,,w tę baśń jak w lustro dobre spójrz,,

A jeśli nadejdzie pora burzliwa
i zagrzmi gdzieś w oddali
ja popatrzę w niebo ze spokojem

bo będziesz
z nowym sercem od losu schedy
radosna i na zawsze szczęśliwa
a dobry anioł ciebie ocali

z tobą niczego się nie boję
jestem taki spokojny już
nic nie jest trudne kiedy…

ty to wiesz…

Ploteczki 2

Ploteczki 2
Antonina Marcinkiewicz

Wirus polityczny się rozchorował.
Naród powinien wirusa żałować.
A naród komentuje, że demencja starcza,
że tran pić powinien gdy sił mu nie starcza.
A może to jakaś dwubiegunowa?
To oskarża,to wyśmiewa, to za krzyż się chowa.
Energią Papieża
-świeć nad jego duszą panie-
chce sprawiać upartej opozycji lanie.
I jak zwykle to Tuska wina.
Emeryturą się chwali,
własne rządy pozytywnie na forum wspomina,
drażniąc tym wirusy.
A naród myślący.
Polak ma to w genach.
Posłucha TVP, potem kanał zmienia,
i z TVN-u zasięga wiadomości.
Oczy narodu coraz bardziej zdziwione.
Na wschód patrzą z przerażeniem.
Na zachód ze zdziwieniem.
Myśli narodu coraz bardziej skołowane.
W marzeniach widzą nową, dobrą zmianę.
Rodzą się też w narodzie patriotyczne zakusy.
Szybko znaleźć lekarstwo na chore wirusy.

W kielichach przebiśniegów

W kielichach przebiśniegów
Helena Szymko

rozgościła się wiosna –
wypełniła serca wiosennym natchnieniem
ziemia wybudzona ze snu zimowego
pierwsze kwiaty wydaje ze swojego łona
słońce promieniami hojnie ją ogrzewa
młode liście jawią się na drzewach
cała przyroda budzi się do życia
ciepły powiew wiatru muska twarze ludzi

z utęsknieniem czekamy na jej pełny rozkwit
dość już mamy zimy oraz śniegu bieli
wiosna – raduje nas pierwszymi kwiatami
jej pełny rozkwit rozgrzewa wszystkie serca
gdy zaczyna malować pięknymi barwami

ziemię pokryła soczystą zielenią
bociany – swój powrót już znaczą klekotem
pierwsze tulipany zakwitną pod płotem
wody popłynęły bystrym rzek strumieniem
przebiśniegi zawilce upiększają ziemię
i jak tu nie kochać tak pięknej pory roku
kiedy to właśnie ona swą wiosenną szatą
pokryła – szarą po zimie ziemię

Miłość jest jak motyl

Miłość jest jak motyl
Maciej Jackiewicz

Ile dni czekam rachunek niepojęty
moje serce zranione tyle razy
tyle kartek zerwanych z kalendarza
historia z okruchów radości napisana

co jakiś czas na moment się powtarza
nowy rozdział w pamiętniku napoczęty
los maluje w nim kolejne obrazy
jestem teraz na stacji ukochana

setki kilometrów oddalony
lecz to centymetry na mapie
życie dyktuje mi kolejne strony
myślami gonię kolorowe motyle

najpiękniejszego dla ciebie złapię
przycupnie na twojej dłoni
na jedną tylko chwilę
a potem nadleci drugi i trzeci

za oknem szaro i pochmurno
w cierpliwym sercu
słońce dziś zaświeci
jeszcze wzruszony deszcz tylko pokapie

Twarda sztuka /brachykolon/

Twarda sztuka /brachykolon/
Bronisława Góralczyk

Grał cień wśród drzew
i szedł od pnia do pnia
gdzie ptak swój śpiew
dął w ton jak dzwon
co dnia…

Już noc szła zła
i cień wśród skał się skrył
a ptak jak bas
dął w ton swój znów
co sił…

Gliwice 30.10.2020 r.

Pierwszy powiew wiosny

Pierwszy powiew wiosny
Bronisława Góralczyk

O, zaćwierkał ptaszek! A jaki radosny!
Czyżby ptaszek poczuł pierwszy powiew wiosny?…

Tu, gdzie młoda trawka wyrasta spod ziemi,
gdzie kamień od słońca jak szafir się mieni,
gdzie śniegiem ostatnim ławka z pnia przykryta,
bielutki pierwiosnek znienacka zakwita!…

Ach, pierwiosnku biały, czy wiesz co się stało?…
Sprawiłeś, że wiosną nam nagle powiało!

Gliwice 01.03.2012 r.

Afiliacja (S)

Afiliacja (S)
Marian Jedelcki

Przyjdę tak cicho – (przyrzekam)
że szept się zawstydzi
może go usłyszysz
bo będę muśnięciem
oddechem w myślach
co chcą być wysłowione
wokół tak mało uczuć
więc proszę – oddychaj za mnie
bo w locie ptaka zapisany jest jego sens-
taka doskonałość śnionego świata
to taki wymodlony skrawek lotnego piękna
dotknięcie nieskończoności w skończoności
która wciąż zaprasza w wyśnione Światy cząstek
co wskakują na wyznaczone miejsca
a ja zrozumiałem doświadczalnie
to co ważne nieważne

Powiedz Kochanie

Powiedz Kochanie
Helena Szymko

Powiedz Kochanie – jak daleko jeszcze
by wiosna u stóp nam rozkwitła
lasy bielały kwiatami zawilców
a majowe bzy woń rozpylały
powiedz Kochanie – jak daleko jeszcze
do letnich podeszczowych tęczy

kiedy przyroda w pełni rozkwita
a nad głowami trzmiel brzęczy
lato ciepłym deszczem nas wita
a słonce swym żarem meczy

powiedz Kochanie – na skrzydłach weny
czy długo się miłość utrzyma
nadal będzie tak silna i trwała
i nie roztopi się w słońcu
nie chcę żeby jak Ikar spadała –
w morskiej otchłani zatonąć miała

Niczyja

Niczyja
Bronisława Góralczyk

Myślę o tobie nad ranem
Myślę o tobie niezmiennie
Tyś myśli moich panem
Ty nękasz mnie codziennie

W południe znękana myślami
By je odgonić, uparte
Stawiam już teraz (parami)
zaporę. Solidną wartę

Wieczór się zbliża do nieba
(Niech stoi warta na straży!)
Niczego mi już nie trzeba
Nic złego się nie zdarzy

* * *

Choć noc już nie straszy mnie tyle
Choć koszmar nocny przemija
We śnie – znowum twoja (przez chwilę)
A w życiu… ciągle NICZYJA.

Gliwice 23.07.2007 r.

Jak ptaki

Jak ptaki
Bronisława Góralczyk

(Zainspirowana piosenką z repertuaru J. Połomskiego – “Moja miła, moja cicha, moja śliczna”, napisałam do niej tekst widziany oczami kobiety).

Autorzy oryginału:

muzyka: Alina Piechowska,
słowa: Ireneusz Iredyński

Tekst mojego autorstwa brzmi następująco:

Jak ptaki

Mój ty śliczny, mój ty dobry, mój kochany,
kiedy baśnie jak poeta opowiadasz…
kwiat stokrotki i czerwone tulipany
w moje dłonie na czas wiosny rankiem wkładasz.

Zamyślony, patrzysz w niebo o poranku,
kiedy chmury wiatr rozpędza wśród niebiosów,
a twe usta wyśpiewują pieśń kochanków,
gdy skowronek ci użyczył swego głosu.

Twoje tęskne śpiewanie, tęsknych pieśni przesłanie,
twej miłości oznaki jak srebrzyste są ptaki.
Twoje śpiewne przesłanie, twej miłości wołanie,
twoje myśli i znaki lecą ku mnie jak ptaki.

Mój ty miły, mój ty piękny, mój jedyny,
kiedy czule jak poetka cię wspominam…
kiść winogron i korale jarzębiny,
w moje włosy smutna jesień nocą wpina.

Zadumana, patrzę w okno co wieczora,
kiedy gwiazdy zarzucają srebrne sieci,
a me oczy zatracają się w kolorach,
kiedy księżyc miast latarni w okna świeci.

Moje tęskne wołanie, tęsknych listów pisanie,
moje słowa do ciebie są jak ptaki na niebie.
Moje ciche wyznanie, cichych szeptów przesłanie,
moje myśli do ciebie mkną jak ptaki po niebie.

Gliwice 29.05.2009 r.

Noc z żigolakiem (Wspomnienie sponsorki)

Noc z żigolakiem (Wspomnienie sponsorki)
Bronisława Góralczyk

(Parafraza na temat piosenki M. Grechuty „Gaj” )

Twórcy oryginału:

Autorka tekstu‎: ‎Agnieszka Osiecka
Kompozytor‎: ‎Marek Grechuta

_ _ _

Moja wersja brzmi następująco:

Gdy przekraczałeś złudzeń próg,
szeptałeś słowa święte,
jakby je szeptał dobry Bóg
kobiecie wniebowziętej.

O, tak, o, tak – szeptałeś mi,
szeptałeś i kłamałeś,
O, tak, o, tak – szeptałeś mi,
choć uczuć nie dawałeś.

W gorącym żarze twoich żądz
płonęłam jak pochodnia,
i darłam szaty, w spazmach drżąc
przez całą noc, aż do dnia.

O, tak, o, tak – płonęłam i
w natchnieniu darłam szaty,
O, tak, o, tak – płonęłam i
dawałam ust szkarłaty.

W niebiańskim chłodzie twoich ust
szukałam pocieszenia,
gdyś „obmacywał” wątły biust
słowami bez znaczenia.

O, tak, o, tak – kłamałeś mi,
kłamałeś – bez wątpienia,
O, tak, o, tak – kłamałeś mi,
słowami bez znaczenia….

Póki się w sercu płomyk tlił
kobiecej naiwności,
póty wierzyłam z wszystkich sił,
spragniona twej miłości.

O, tak, o, tak – dawałeś mi,
gorący seks i żądze…
O, tak, o, tak – dawałeś mi…
za wikt i za pieniądze…

Minęła noc i nastał dzień,
i żądzy brakło rankiem;
do drzwi przemknąłeś się jak cień…
Przestałeś być kochankiem?!

O, tak, o, tak – bo brak już sił –
to rzekłeś – nim wyszedłeś.
Oj, nie, oj, nie – już nie płać mi…
i… w siną dal… odszedłeś…

Gliwice 24.04.2009 r.

Bliscy lecz oddaleni

Bliscy lecz oddaleni
Helena Szymko

Ona dojrzewała w jego bliskości –
mimo że bliskość ich oddalą była
co dzień poznawała tęsknotę miłości
ze swymi odczuciami się z nim dzieliła
zawsze otaczał ją uczuciem przyjaźni
w jej sercu, co dnia szalały emocje
co dzień i noc miłość nią rządziła

wiedział o wszystkim co się z nią działo
zauroczenie – czy miłość prawdziwa
tylko czas był świadkiem tego co czuła

chwilami spokój to znów burza uczuć
i tak miesiącami ta walka trwała
pragnął ją chronić – wspierał ją słowem
zawsze cierpliwie wysłuchał
pochłaniał tę siłę która nią rządziła
i zanim się spostrzegł – jego serce
gorącym uczuciem swoim wypełniła

Koszalin – 2018 r.

Barwy Czasu (S)

Barwy Czasu (S)
Marian Jedlecki

Moja bogini jest Ciszą
słowem niewypowiedzianym
które jest
porankiem tęsknoty często zmierzchem
co bólem rozdziera
wyłania się z mroku nieporozumień
oczy jej nie widzą
uszy nie słyszą
za to serce zmęczone
ale ona jest Ciszą
pamięć stygmatyzuje
dlatego wciąż odradzam się na nowo
to takie sacrum powodowane Bytem
więc czy wyczuwam palcem jej nagie ciało
czy całym sobą?
dzieląc się tobą z samym sobą
odnajduję lotosy Czasu w jego barwach
czerwieni bieli różu i żółcieni –
pytanie tylko czy są dla mnie
odpowiesz?

Pytam się, dlaczego?

Pytam się, dlaczego?
Bronisława Góralczyk

Zawracasz na nieznanej drodze,
nie szukasz celu, do którego dążyłeś,
nie pytasz, dokąd jechać dalej…

Zasmucasz swoje otoczenie,
ranisz bliskie serca, które ci ufają,
pogłębiasz nieporozumienia…

Zagłębiasz się w splątane myśli,
nie budzisz wiary w lepsze jutro,
nie walczysz o swoje racje…

Dlaczego?…

Gliwice 28.09.2022 r.

Prośby poranne

Prośby poranne
Bronisława Góralczyk

O co mam prosić cię, Panie – tak wcześnie jeszcze;
o słońce nad głową, czy obfite deszcze?
Chyba cię, Panie, poproszę
o kilka rzeczy po trosze:

Moim włosom daj barwy mahoniowe,
niech znikną srebrne pasma i wątki platynowe.
Moim oczom widoki przedziwne,
by w zachwyty wpadały naiwne.
O mych dłoniach także nie zapomnij, Panie;
niech mają co ustom dawać na śniadanie.
I o usta spierzchnięte zatroskaj się ładnie;
żeby nigdy nie zmarzły, kiedy śnieg upadnie.
Daj zdrowie mnie całej, chroń mój dom od “wojny”,
daj chwilę na relaks nerwom niespokojnym…

I oto koniec modlitwy. Wystarczy.
I tak mnie dopadnie wiek starczy,
więc tylko tyle, mój Panie,
dziś moich próśb przed śniadaniem.

Gliwice 12.09.2007 r.

Kobieta niespełniona

Kobieta niespełniona
Bronisława Góralczyk

Zaświeciło słońce z rana,
a ja ciągle niewyspana
snuję się po całym domu
i podjadam po kryjomu
bułkę bladą z pomidorem,
co pozostał mi wieczorem
po kolacji z moim lubym,
trochę brzydkim, trochę grubym,
ale czasem mnie zachwyca
jego dowcip i szlafmyca,
kiedy spać się obok kładę
i popijam lemoniadę.

Nie chcę nudzić i narzekać,
wszak mam dom i mam człowieka,
więc po kiego grzyba mruczę –
życia się już nie nauczę…
a że latka lecą z hukiem –
nie obarczył mnie nikt wnukiem,
co do babci by się skradał
i z lodówki ser podjadał…
Los zły trzasnął w twarz z impetem
starą babę – wróć! – kobietę,
co poetką stać się chciała,
gdyby tylko talent miała.

Gliwice 26.11.2020 r.

Kres

Kres
Janusz Strugała

pod togą smutku
na rubieżach nagich uczuć
wersy rytmem nudy się wiją
uśpione obrzezaną fraszką pokuty
upite nieskończonym jadem

obojętnieję

kreowaniem muzycznych fraz
wyściełam maniakalnie czas
sieję beztytułowe dzieła
wahadłem kwaśnym
dekoruję łzawie
posępne godziny
powieścidło się kończy
pętlę krańca
zaciska

Mezalians

Mezalians
Bronisława Góralczyk

Ona jest rzeką maleńką, on zaś jest oceanem;
Ona uboga w wodę, a on wszech wód jest panem.
Ona jest gwiazdką na niebie, on zaś jest słońca bratem;
Ona punkcikiem świetlnym, on rządzi światła światem.

Ona w miłości rozkwita, on zaś z wyznaniem zwleka;
Ona o ślub już pyta, a on wciąż milczy… Czeka.
Panna jest pewna do końca, kawaler wciąż zdziwiony:
– Ona ma zostać żoną? Czy takiej chciałem żony?…

Ona jest bardzo przejęta, on robi sobie kpiny;
Ona ma wielkie święto, on “tylko” zaślubiny…
Kapłan już złączył ich losy, już stułą związał dłonie;
Ona poddaną będzie, a on – jak król na tronie.

Gliwice 21.07.2007 r.

Źródło życia

Źródło życia
Helena Szymko

Źródło życia – wysycha powoli
jałową pustynią się staje
pomimo pragnienia
co tak bardzo boli
zanika nadzieja
na kropelkę wody
choć życie jest cudem
zbyt szybko upływa

obrazy wspomnień
czas rozmywa
pojemność istnień
los pochłania
niknie kryształ wody
w suchych ziarnkach piasku
potem – tylko cisza
nic już nie zaboli