Siła imaginacji

Siła imaginacji
Bronisława Góralczyk

Zatrzymałeś wzrok na mojej broszce
(a może na mojej piersi?)
Dotknąłeś mojej sukni
(tylko tkaniny, czy może uda?).
Podniosłeś chusteczkę, która spadła pod sofę,
i przez przypadek musnąłeś moje kolano…

Więcej już nie patrz i nie dotykaj…
bo jeszcze uwierzę, że mnie pożądasz.

Gliwice 02.02.2023 r.

A miało być tak dobrze…

A miało być tak dobrze…
Bronisława Góralczyk

Miałeś być tak blisko,
a oddalałeś się z każdym dniem,
nie próbując nawet udawać, że kochasz.
Bo i po co?

Byłam z tobą, a ty

dzień po dniu
stawałeś się obcym człowiekiem,
ba, nie było w tobie ani krzty przychylności…
a przyrzekałeś miłość, wierność itp.

Odeszłam i zapomniałam…

Spotkałam cię po latach;
zmizerniałego, schorowanego, samotnego…
Chyba mnie rozpoznałeś,
bo oczy Twoje ożywiły się na chwilę…

To było wszystko, na co było cię stać,

a ja poszłam w swoją stronę,
i już nigdy więcej
nasze drogi nie spotkały się,
dopóki nie przeczytałam pewnego nekrologu…

Twoje imię i nazwisko odeszło…
Niech spoczywa w pokoju.

Gliwice 16.11.2020 r.

Marcowo

Marcowo
Bronisława Góralczyk

choć marzec tnie wiatrem w dąbrowę uśpioną
i deszczem tnie w drzewa i krzewy
w gałęziach się robi jaskrawozielono
i słychać w gałęziach zaśpiewy

zaś w runie – gdzie kwitnie zawilec gajowy
gdzie mech się spod ziemi wychyla
przylaszczka wygina swój kwiat fioletowy
i wiosny wygląda co chwila

Gliwice 01.03.2011 r.

Przeminęło z wiatrem

Przeminęło z wiatrem
Helena Szymko

Kiedy byłaś ze mną – serce było pełne wiary
radośnie dni upływały, noce kwitły miłością
zanikły dawnej samotności koszmary
wypełniałaś pustkę swą osobowością
a każda chwila z tobą
wypełniona była, szaloną namiętnością
od kiedy cię nie ma – moje serce nieczułe
na wdzięki innych kobiet

tylko wspomnienia o tobie
wybrzmiewają, mej gitary dźwiękiem
przemijające chwile, odpływają w nieznane
by nie powrócić więcej
nawet ptaki wracają, z odległych stron świata
by wiosenną porą, gniazda sobie mościć
a my, bezpowrotnie oddaleni –
będziemy tylko wspominać, o naszej miłości

Szept miłości

Szept miłości
Helena Szymko

Trudno jest miłość –
wyrazić tylko kwiatami
ona, jest ponad wszystko
otacza nas zewsząd
jak cudowny aromat
unosi się nad nami
próbuje, przekazać nam
mową kwiatów
otaczającą przyrodą

życzliwymi bliźniego
że zawsze jest w pobliżu
wystarczy tylko
rozglądnąć się dyskretnie
otworzyć przed nią serce
a ona na ucho
kocham cię – szepnie

Nocny taniec

Nocny taniec
Bronisława Góralczyk

Złote ćmy przycupnęły przy lampie,
ptak już zamilkł i ogród już zamilkł,
kiedy Zima tańczyła na skarpie,
potrząsając szklanymi soplami;

Śnieg puszysty spod stóp jej tryskał
i błyszczący pędził w mą stronę;
rubinowe zabłysły ogniska
od poświaty lampy czerwonej…

Nagle fiołek pod skarpą zakwitł;
woń się niesie po całej ulicy…
a psy w budzie wpadają w psi zachwyt,
podziwiając kunszt baletnicy…

Ta zaś tańczy na skarpie jak w transie
i wiruje, i płynie jak chmurka…
aż zazdrości jej mistrz w kontredansie
(co się nocą błąkał po górkach),

zapatrzony w soplowe zwierciadła,
zasłuchany w przejrzyste ich tony.
Lecz tancerka po chwili upadła
(pod me stopy) jak ptak raniony…

Ja w rozpaczy ją wzięłam w w ramiona,
zaklinając prosiłam z łez mocą:
Stań się, Zimo, jak czas, nieskończona
i na wieki już tańcz! – Każdą nocą!

Wtedy Zima spod stóp mych powstała
i miast tańczyć, mi tak zaśpiewała:

Raz tylko tańczę w roku,
dajcie mi teraz spokój…
bo gasną moje rubiny,
jak księżyc, co właśnie zgasł…

Zostawiam wam wspominanie;
prezent coroczny jedyny…
Tańczyłam swój nocny taniec
na tej skarpie ostatni raz…

* * *

Złote ćmy teraz tańczą przy lampie.
Ptak nie tańczy… odleciał gdzieś w bok.
A tuż zaraz w ogrodzie (przy skarpie)
Zima drzemie… Zatańczy za rok.

Gliwice 22.11.2007 r.

Czekam…

Czekam…
Bronisława Góralczyk

Ja czekam na pszczoły i osy,
na wiatr, co rozwieje mi włosy,
na ptaków i dziewcząt śpiew –
ja czekam i tęsknię wśród drzew…

Na obłok i tęczę na niebie,
na śmiech, co popłynie od ciebie,
na świeżość i zieleń traw –
ja czekam, gdzie grobla i staw…

Na słońce i dzionek radosny,
na list twój serdeczny, miłosny,
na wiosny nieśmiały znak –
ja czekam i czekam… oj, tak!

Gliwice 28.02.2013 r.

Odejdź, zimo!

Odejdź, zimo!
Bronisława Góralczyk

Odejdź, zimo sroga,
nie bądź tak uparta!
Czeka na cię droga
i przestrzeń otwarta…

Stopniała już rzeka
i zaspa przy sośnie,
więc idź i nie zwlekaj,
bo tęsknota rośnie…

za bzami w ogrodach,
za łąkowym kwieciem,
za słońcem, co doda
urody kobiecie…

i zalśni w mym lesie
wiosennie, marcowo,
i zieleń przyniesie,
i gałązkę nową –

zanim w drzew konary
echo wieść poniesie,
że skowronek szary
z pola piosnkę niesie…

Zatem, słuchaj zimo,
sroga i uparta:
Nikt cię tu nie trzyma…
a więc idź do czarta!

Gliwice 06.03.2009 r.

Na próżno

Na próżno
Bronisława Góralczyk

srebrem cię owijam
złotem uszlachetniam
bursztynem ochraniam

a ty patrzysz na mnie
i odchodzisz…

Gliwice 04.01.2021 r.

Jak mnie kochasz

Jak mnie kochasz
Helena Szymko

Powiedz – jak mnie kochasz
jak kwiat róży co zapachem nęci
może jak dziewicę którą kochają święci
jak spłoszoną ptaszynę co w krzew jaśminu umyka
lub jak błękitną wodę z zaczarowanego strumyka
a może – nie kochasz mnie wcale

a te wszystkie słowa w kolory ubrane
ogrody kwiatów mi ofiarowane
obietnice ciągle mi składane
czy to wszystko na nic i nic nie znaczy
myślisz że po tym mogę ci wybaczyć

kocham cię miła – jak powietrze i słońce
jak zapachem kwiatów w letnie dni gorące
kocham cię sercem kocham duszą całą
miłością bezgraniczną która mi skrzydeł dodała
wciąż w nas obecna – naszą ostoją się stała

ferajna tańczy, ja nie tańczę…

ferajna tańczy, ja nie tańczę…
Rafał Sulikowski

pamiętam tamten taniec ogników pod lasem
gdy wszyscy siedzą i śpiewają razem

jest w tej pieśni cisza i wszystko co trzeba
harmonia zawodzi jak nastoletnie serce
zroszone mokrymi kroplami znad wysokich
mostów tęczy…

w ogniach kiełbaski się opalają
“harmonia na trzy czwarte z cicha łka…”
a mnie z tęczówek wodospad prawie spływa
obracam twarz aby nikt jak jeden mąż
nie widział…

dziś przy ognisku w środku letniej nocy
ferajna coraz piękniej tańczy

zanim kur zapieje
wkrótce wczesnym brzaskiem
ktoś kogoś tutaj zdradzi
ktoś snem kamiennym w odmętach
zaśnie…

raczej to czuję – nie wiem tego wcale
że noc ta nie jest dla mnie szara

bo niedaleko i nie ważne jak daleko
gdzieś tam sobie żyje moja ulubiona
powiedzmy oględnie – Dziewczyna…

wszyscy nadal ostro piją
opowiadają góralskie kawały
i nie przejmują się ani tamtym
ani nawet tym światem wcale

palą niektórzy też mosty
z takim trudem od lat budowane
ja nigdy żadnych mostów
za sobą chyba nie palę…

lecz siedząc w kręgu
jak harcerze dawniej

papierosa jednego za drugim
niczym Humphrey Bogart palę
i palę wciąż nie mogąc spalić…

nieco dalej od ognia
co blade twarze spala
i najtwardsze serca
z nierdzewnej potrafi zmiękczyć
stali…

…jest las ciemny do którego poeta
w połowie życia dostał się
niechcący

a w krain sennych przestrzenie przedwieczne
wprowadziła go słowiańska dziewczyna
dla niego jaśniejsza niż w zenicie
słońca

to było dawno lecz lasy są wieczne
dziś nieco cierpiące – trochę rachityczne
nie jak u Gołubiewa piastowskie puszcze
szumiące o rycerzach znad kresowych
stanic…

wdzięczna się niesie melodia w dal
są pamiętne słowa naszych prababek
“…dziś u Franka na ulicy Gnojnej
zebrał się ferajny kwiat…”

i na te słowa coś nagle spokojnego
do serca się wlewa zamyślonego

siedzimy tak długo
śpiewamy pieśni
harmonia przygrywa
zupełnie jak we śnie…

lecz jak to ze snami bywa pięknymi
zwykle się kończą w najmniej chcianej
chwili…

jej tutaj nie ma – ja tutaj jestem
ona jest z nieba – ja z ziemi przyszedłem

ona jest młoda i wściekle bogata
ja młodość przegrywam u progu lata

los zagrał ze mną w znaczone karty
musiałem blefować – taką miała
talię…

pamiętam każdą sekundę
od tych początków – ani jedną wcześniej
chcę życie opisać całe w poezji
lecz nie wystarczy nawet
powieści…

ognie pod dębami wysoko skaczą
ferajna wokół śpiewa i tańczy

hipnotyzuję płomienie zimną
czarną nocą

i choć jest ciemno
wszędzie widzę jej oczy…

harmonia na trzy czwarte
z cicha łka…

ferajna tańczy,
ja nie tańczę…

stalowe ptaki

stalowe ptaki
Rafał Sulikowski

stalowe ptaki znów tną błękity
miotają przekleństwa z pysków

dzieci w krwi we dnie i w nocy kąpane
zabrane od swych rodziców

kraina co niegdyś tętniła
gdy to w ciepełku piszę – ginie

znowu zło łeb podniosło
pożogą spłynęła ziemia

znów po raz enty
ziejące ogniem smoki
w tej ziemi zasiały wojnę

a wojna ma to do siebie
że wygrać w niej nikt
nie może…

dziś zamiast złotych spichlerzy
skąd zboża płynęły od wieków

ruiny szczerzą zęby złowieszczo
w drwiącym diabelskim
śmiechu…

Nigdy nie zaznam

Nigdy nie zaznam
Helena Szymko

Nigdy nie poczuję zapachu twojego ciała –
dotyku dłoni ich drżenia
poznałem tylko słów słodkich ciszę
które wtuliły się w moje marzenia
nigdy nie zaznam daru miłości
która zabłysła twym czarem
ciepłem słów twoich – jak promienie słońca
tańczące na szybach malowniczym witrażem

i chociaż nie dano przeżyć mi z tobą
żaru miłosnych uniesień
wciąż będziesz powracać w moich wspomnieniach
jak wiosna lato i jesień
nigdy nie zapomnisz tych słów słodyczy
które łechtały ci duszę
może – znów zatęsknisz do tej miłości –
która zakwitła ciszy

List do wiosny

List do wiosny
Bronisława Góralczyk

List do wiosny w ciszy piszę,
chociaż zima jeszcze wokół
i trzaskanie mrozu słyszę…
jakby stąpał krok po kroku.

A i wróbel, co siadł sobie
na balkonie w nocną ciszę –
pazurkami w karmnik skrobie…
Czy on też do wiosny pisze?

Gliwice 25.02.2011 r.

Sentymentalnie…

Sentymentalnie…
Bronisława Góralczyk

Sentymentalnie…

Zapomniałam ciebie i twych oczu lśnienie,
jakbyś nie miał nigdy stanąć na mej drodze,
aby drżeć wciąż o mnie i martwić się srodze,
bądź witać mnie czule niebiańskim imieniem.

Zapomniałam ciebie i twych wyznań brzmienie,
jakbyś nie miał nigdy odezwać się do mnie,
lecz jednego, miły, nie mogę zapomnieć;
uczucie wciąż płonie (choć bladym płomieniem).

Z dnia na dzień umyka mi pamięć o tobie,
z dnia na dzień umyka mi tembr twego głosu,
a ja niczym wdowa wciąż jestem w żałobie…

i żal mam już tylko jedynie do losu,
że drwi sobie ze mnie i dworuje sobie
z moich zmarszczek starczych i z mych siwych włosów.

Gliwice 25.10.2022 r.

Matka do syna

Matka do syna
Helena Szymko

Posłuchaj synu – pokory więcej
czułości bliskim i ufności w Bogu
a będzie szczęśliwsze twojej matki serce
ono wciąż krwawi ze smutku pęka
chociaż kropelka krwi się nie jawi
wciąż ją przytłacza – codzienna udręka

nigdy miłości matki ci nie skąpiła
trudno jej było dźwigać ciężar życia
a życie wcale jej nie rozpieszczało
i chociaż chciała dawać coraz więcej
wciąż było mało, o wiele za mało

swoją ciężką pracą życie swe znaczyła
nie raz słona łza smutną twarz zraszała
wciąż przytłaczana lecz pełna miłości
dla swego dziecka które urodziła
mimo niepowodzeń losu przeciwności
taka twoja matka – drogi synu była

Miraż

Miraż
Helena Szymko

Czasami myślisz –
że złapałeś szczęście za ogon
lecz ono, wymyka ci się skrycie
i to – co miało być sensem twojego życia
okazało się – nieziszczonym marzeniem
na drodze, którą wyznaczyło ci życie

Nadzieja nigdy nie umiera

Nadzieja nigdy nie umiera
Helena Szymko

Musimy wierzyć – że będzie lepiej
bo wiara daje nam siłę przetrwania
nadzieja – że życie przestanie nas dalej ciemiężyć
każdy z nas pragnie nadziei na lepszy byt
wolność i spokój – celem ludzkości
żadna siła nie jest w stanie nam jej odebrać
życie w wolności – największą z wartości
precz z dyktatorem posłańcem śmierci
każdy naród pragnie wolności
i dla każdego, priorytetem – wolna ojczyzna

Świsłocz

Świsłocz
Marek Górynowicz

nie zapisałem tego
miała skórę matki
i uśmiech ojca
wyłowiony z tłumu

po tamtej stronie
drzewa mają inny kolor
szumią zobojętniałym językiem
lodowatego wiatru

na odnalezionej rzęsie
ostatnia łza
ciało przykryte rzeką
w które ciężko uwierzyć