Elemelek

Elemelek
Elżbieta Andrzejewska

Wróbelek tan z Elemelków
na gałązce czekającej a liście
stąpa ostrożnie
wprawiając ciałko w ruch
obraca się w kółko.
Tworzy obraz ruchem materii
opromienia wspomnienia.

Obraz w kadrze
ma płynne ramy czasu
i ręce duszy
w kruchości
subtelnie utkanej z nitek piękna
czekającego na kwiaty.

Przenosi obraz do wnętrza
czerpie życiodajne siły
z dobra natury
zespalając siebie z wszechświatem.

Natura
jakże pojemne słowo
doprasza się o właściwe sobie miejsce
w obrazie świata i sercu czasu
twórcy nadziei
i nowych sensów
spowitych wiarą.

Obraz ma przedsmak nieba
skrzydło ptaka
niczym Anioła
spoczywa na mojej dłoni.

Trwam w pęknie

Jest sobie życie

Jest sobie życie
Elżbieta Andrzejewska

Jest sobie życie

Nie ambitnie
Nie tuzinkowo
Nie poddano zbytnio
Osobie
Osobom.

Intymnie
Z odwagą
I nie przesadną skromnością
Nie na pokaz
I nie na wynos.

Jest sobie życie.

Ma się dobrze
Nic nie udaje
Nie łasi się do tęsknot
I niespełnień
I tego co trąci bylejakością.

Śmiało sięga po szczęście.

Jest w nim obecne.

Chwała Ukrainie! /brachykolon/

Chwała Ukrainie! /brachykolon/
Bronisława Góralczyk

Strzał i krzyk! Ktoś gdzieś padł…
Ból i śmierć – to nasz świat?
Rus – jak bies, jak zły zwierz,
co z dział gra w świt lub zmierzch,
by spić krew z dusz i ciał,
choć sam tchórz, cham i wał.

Po co ból siał i łzy
ktoś jak car na wskroś zły?

To nie żart – on jak car!
Plan swój ma: mieć za dar
kraj, gdzie Dniepr bieg swój ma,
i ten Lud, co już zna
co to ból, co to śmierć…
Ślę Mu mir, mir i cześć!

Gliwice 16.03.2022 r.

Wspólna sprawa

Wspólna sprawa
Bronisława Góralczyk

Nad ranem wycie syren
zbudziło Ukrainę…
To z Kremla Putin tyran
rozpoczął “pojedynek”.

Ta wojna, choć nie nasza,
obchodzić nas powinna;
bo Putin jął ogłaszać…
że Polska też jest winna.

Dziś wspólny nasz interes;
Sąsiadów wspomóc trzeba.
Jak nie – to również u nas
pociski spadną z nieba…

Gliwice 24.02.2022 r.

24.02. 2022r. o godz. 03:45 Rosja zaatakowała Ukrainę.

Do pana P.

Do pana P.
Bronisława Góralczyk

Do pana P. – Na Poetica, na Beju i TW

Choćby łudził się człowiek nadzieją,
że to tylko jest żart kilku osób,
to gdzieś z Kremla złe wiatry już wieją;
ktoś na pokój niszczący ma sposób…

Ktoś do wojny światowej znów dąży,
ktoś swą armię na bój wysłał wielką,
bo nad nami jak jastrząb już krąży
i wywija swą krwawą szabelką…

Ukraina to pierwszy z narodów;
kto następny do „cara” kolekcji?
Choć do obaw jest wiele powodów –
nie wyciągnął nikt wniosków z tej lekcji…

Trzymaj z dala swe łapy, bandyto,
od ojczyzny Szewczenki* i Trusza!**
Z tym uśmieszkiem, z ironią ukrytą,
nic nie ugrasz, bo nas to nie rusza!

Nikt nie odda ci ziemi tak drogiej,
i nie podda się nigdy twej woli…
choćby zimy i mroźne, i srogie
miały niszczyć hart ducha powoli.

Nikt na ciebie z kwiatami nie czeka,
choć się łudzisz zwycięstwem od zaraz…
więc się „oddal prędziutko”, nie zwlekaj,
bo na próżno wiktorią się jarasz!

Gliwice 22.02.2022 r.

*Taras Szewczenko (1814-1861) – ukraiński poeta
** Iwan Trusz (1869-1941) – ukraiński malarz

24 lutego 2022*

24 lutego 2022*
Maciej Jackiewicz

Płacze poranione niebo dymu niejedną smugą
spalone domy i martwe drzewa wokoło
a dusze zabitych skarżą się dziś aniołom
na to piekło które trwa już o cały rok za długo

A ziemia znowu po raz który w ogniu jest skąpana
ile niewinnych musi zginąć kto zrozumie
chory dyktator pławi się w pysze i dumie
grając w znaczone karty które dostał od szatana

Obrazem jak z apokalipsy brzmi łzawe memento
na polach zakrzepła przelana braterska krew
ale usłyszy jeszcze cały świat głośny zew
kiedy dobry Bóg zerwie wreszcie to nieludzkie pęto

Nasze ciała są naszą świątynią

Nasze ciała są naszą świątynią
Helena Szymko

Nasze ciała – są naszą świątynią
a miłość wciąż towarzyszką
rozpieszcza nas w dzień i w nocy
szepcząc do ucha, czułe słówka
tęsknie zagląda w oczy
zawsze ma jakieś zamiary
otacza marzeniami, kusi namiętnością
by świat był bardziej uroczy
syci wzajemną miłością
nasz umysł się dostosował
do wymagań tej Pani
stał się otwarty na bliskość –
kiedy jesteśmy sami

Rok już minął…

Rok już minął…
Kamil Olszówka

Była mroźna noc lutowa,
Gdy zapętliła się Ludzkości Historia,
Gdy wybuchła ta straszliwa wojna,
Krwawe żniwo długimi miesiącami zbierająca,
Ziarna niepokoju w sercach całej ludzkości zasiewająca…

Rok już minął…
Naznaczony tą wojną straszliwą,
Naznaczony milionów ludzi tragedią,
Przez więznące w gardłach słowa niewypowiedzianą…

Wojną jakiej od lat nie widziała Europa,
Od czasu krwawych wojen na Bałkanach,
Gdy źle zszyta przemocą Jugosławia,
Rozpadała się na oczach całego świata,
Pośród niezliczonych łez rozpaczy i cierpienia…

Rok już minął…
Gdy stary porządek świata runął,
Zburzony ambicją wielkomocarstwową,
Wskrzeszenia sowieckiego imperium wizją chorą…

Gdy spadły nocą rosyjskie bomby,
Na głowy ukraińskich dzieci snem otulonych,
Burząc dzieciństwa czas beztroski,
Zmuszając zarazem do natychmiastowej ucieczki,
Z miejsc tak ukochanych dobrze w pamięci wyrytych…

Rok już minął…
Gdy nadmorski Mariupol ogniem zapłonął,
Ostrzeliwany nieprzerwanie rosyjską artylerią,
Bombardowany z powietrza dniem i nocą…

Gdy bezbronnych uchodźców rzesze,
W słynącej z gościnności Polsce znalazły schronienie,
Kąt spokojny i ciepłą strawę,
Rozszalałych nerwów ukojenie,
Bezpieczny z dala od frontu nocleg…

Rok już minął…
Naznaczony milionów Polaków niepewnością,
Galopującą z dnia na dzień inflacją,
Ciągłą troską o to co przyniesie jutro…

Wizje Świata (m)

Wizje Świata (m)
Marian Jedlecki

Nie umiem albo nie potrafię
ogarniać chaosu rzeczywistości
patrzę z niedowierzaniem na mój Świat
z przerażeniem uświadamiam sobie
jak niewiele zrobiłem jak niewiele wiem
że kwiaty to ludzie ważniejsi ode mnie
bo potrafią zmieniać zieloną mapę Ziemi
tkać kolory pomiędzy brzegami samotności
podniebnych rzek błękitnych
odważyłem się na Uczucie pojednania
okazało się że to zasuszony kwiat pamięci.
taki ptak zamknięty w klatce
co poddaje się osadowi Świata
dlatego gasną po kolei wszystkie Światła
w pół drogi do siebie kształtując
nowy Człowieczy Los i moje spłoszone wiersze
teraz wiem że wizje Świata
to tylko odnowa przez reprodukcję
podarował mi moją pogubioną swoistość j
jak oprawa książki
cenna bo krucha jedyna
choć powtarzalna

Jodły i modrzewie

Jodły i modrzewie
Maciej Jackiewicz

,,Szumią jodły na gór szczycie’’
stoją grzecznie jak dziewczynki
Ubrane w barwy zieleni
potem zmienią je w choinki

Stare szyszki już wkrótce się rozsypią
bo nikt tego nie odmieni
A modrzewie ronią igły i chlipią

ile warte takie życie?

na Cytrusowej

na Cytrusowej
Marek Górynowicz

spacerujemy w przestrzeni
nie naszej
gdzieś na końcu nieba
w labiryncie krzyczących gawronów

ponad lasem muśniętym sepią
dialog szyderczych chmur
ostatni wers zawieruszył się
w rozsypanych słowach

dziś w promocji są cytryny
zmiksujemy kwaśne wiersze
na kolor zielony

Kamienie (m)

Kamienie (m)
Marian Jedlecki

Dzisiaj jestem Kamieniem
serce w piasku plaży
porysowane rozsypane
dobrymi i złymi emocjami
nadziei i smutku
samotnością pojedynczego ziarnka
wypłukuje powoli
niespiesznie
zwodniczo
ziarnko po ziarnku
Natura – matka jedyna
tworzybukiety traw pożółkłych
swoją przenikliwą poezją
niezbyt odległych słów
które zapadają w pamięć
tworzysz Nieskończony wiersz Życia
który dziedziczę twoją pasją
kiedyś przez Miłość zaanektowany
i jej niepewną świadomość
wszedłem w wody Styksu
ale nie jak w rzekę Bug
co nie przechowuje Życia
a ja nie zapomniałem jak to jest
wędrować przywołując pamięć
zmieniających się klatek filmu
fragmentarycznych obrazów świata
Mgnienie

Zabawki Pana Boga

Zabawki Pana Boga
Czesław Paweł Pobiedziński

Że na wschodzie jest wojna
Przecież ona nas nie dotyczy
My daleko, tu ziemia spokojna
Niech Pan o tym nie pisze, nie krzyczy

Co, że ziemia tam płacze
Że w niej tyle żelaza i krwi
Pan nie gada nie krzyczy nie kracze
Co nam czyjeś tam smutki i łzy

U nas wiosna, gęsi, żurawie
Niezadługo zakwitną nam bzy
A tam zieleń czerwona jest prawie
Tam już wszystko czerwone od krwi

Przebiśniegi tu pierwsze, żonkile
I skowronki nad polem i czajki
Tam zaś krwawe latają motyle
Jak z okrutnej nieziemskiej bajki

Tak, masz rację, dziwny jest człowiek
Zamiast żyć, stać za życiem na warcie
Łzy wyleje wszystkie spod powiek
I ponownie zło czyni uparcie

Na to wszystko Pan Bóg prześmiewca
Z góry patrzy, widać się nudzi
Bo wciąż nowe podrzuca zabawki
Na uciechę lub zgubę ludzi

W zamyśleniu…

W zamyśleniu…
Maciej Jackiewicz

Ile to już dni przeminęło czy ja jeszcze ogarnę
ile to już nocy nieprzespanych przez koszmarne
sny co wracają i bladym świtem jak bańki znikają
dręcząc zmęczoną duszę krótko w myśli zostają

Warto żyć dla chwil kiedy słowa na stosy ofiarne
nie pójdą i nie pochłoną je piekielne płomienie
gdy po niektórych znikną na zawsze nawet cienie
tam gdzie w popiół się obrócą marzenia czarne

Ile razy jeszcze mi inni szepną jak życie kochają
ilu spotkam takich którzy dziś własne życie oddają
nawet za tych, którym lepiej byłoby się nie urodzić
po raz kolejny w mej wędrówce uczę się chodzić

Wraz z godzinami, które zegary ciągle odmierzają
czasem życie jest jak w ciemnym lochu uwięzienie
skazany za wszystko- katem jest własne sumienie

Tak dawno stawiałem zamiast liter znaki niezdarne
dzisiaj w strofach wyrażam wczorajsze milczenie

Podobno zostaliśmy stworzeni jako losu kowale
ja nie pożałuję choć jednego dobrego dnia wcale

Od zawsze noszę w sobie ukrytą jedyną nadzieję
jeszcze słońce powróci i zziębnięte serce ogrzeje

Myśli niesforne

Myśli niesforne
Helena Szymko

Myśli ponure – przysłaniają radość
gnieżdżąc mi się w głowie
od kiedy cię nie, wena mnie opuszcza
tylko przy tobie, myśli lotem ptaka
z czułością, są tulone w słowie

słowa, z szybkością pióra
wciąż się prześcigają, by dotrzeć do ciebie
tylko twoja obecność, wciąż jest sercu miła
kiedy jesteś blisko, zachłanności na ciebie
nie potrafi mi odebrać – żadna inna siła

Zimowe wieczory

Zimowe wieczory
Helena Szymko

Zimowe wieczory – tak smętnie się dłużą
samotność obległy, beznadziei macki
niepokój – wypełnia twój umysł i duszę
nadzieja ukryta, poza twym istnieniem
bezradność i smutek, jak zgłodniałe sępy, krążą wokół ciebie
stajesz się stopniowo, zanikającym cieniem
fart twojego życia, zaginął bezpowrotnie
pozostały ci tylko, pustka, zniechęcenie
wciągając coraz bardziej – w mroczną życia głębię

Dotyk – idziesz brzegiem…

Dotyk – idziesz brzegiem…
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: “Wróć do muzyki, choć nigdy
nie odszedłeś od niej,
a i twe wiersze są muzyką”
– Anna Zamorska

Jest jakaś cisza w tobie
choć morze i w nocy falami się zbliża
intonujesz swoisty zabieg
czasem zapytasz tego co słyszy
może go nie ma w pobliżu
aczkolwiek istnieje na północy
zapracowany by pisać
o kobiecie z południa
w wybranych miejscach stawia kropkę
oczyszcza czas by nic nie zardzewiało
co byłoby krótkie a jednak zostało
w księgach ziemi.

Pojęty w uczuciu do kobiety
opisuje złociste skrawki zbliżeń
choćby ta jedna iskra czułości
kiedy schylam się przed nim
zareagował jakby chciał
zerwać gałązkę bzu
umocnił swoją męskość
i podniecił nie wiedząc o tym
a krawędzie jego duszy różowiały
na styku wzruszenia
tak dawno niekochany
zbliżyłam piersi.

I to była poezja
z nim nie jest inaczej
rozbraja na swój sposób
całuje stopy na brzegu plaży
z wilczym apetytem śpiewa do księżyca

o miłości niespełnionej tak do końca.

Wiersz z książki “Tajemne obcowanie”

Ulica Szopena jest cicha w nocy

Ulica Szopena jest cicha w nocy
Zygmunt Jan Prusiński

Zakochani podszeptają w zapachu bzu,
sielanka przy piwie i taniec na piasku.
Ktoś zaśpiewał Beatlesów “Yesterday”,
nikt nie fałszuje dnia grając na organkach.

Ulica Szopena jest cicha w nocy –
na brzegu skwerku przy promenadzie
odbywają się gody nocnych gryzoni.
Szeleści poklask w tańcu – trawy mówią.

Zbieram myśli w tej krainie zakorzeniony.
Opisuję deszcz w rynnach i starca z laską
zamyślonego nad ujściem lat w szumie fal –
obrazy się łączą w kolorowy kalendarz.

Ziewająca Ustka choćby wczoraj nalega
na mojej zbyt poszarpanej pajęczynie…
Idę każdą drogą z wierszami o niej,
by przywitać się z oddalającym Fryderykiem.

1.03.2010 – Ustka

Muzyka wiatru

Muzyka wiatru
Helena Szymko

Muzyka wiatru – wybudza
uczucia dawno już uśpione
szalone pragnienia wyzwala
ogarnia i syci, siłą namiętności
pobudza erotycznym tańcem
ciała, spragnione bliskości
wycisza – spełnieniem w nich płynie

Masz swego Anioła

Masz swego Anioła
Helena Szymko

Masz swego Anioła –
który cię wspiera w miłości
wyzwala wiarę w siebie
dodając z życia radości
masz swego Anioła –
który wciąż czuwa nad tobą
ogarnia cię skrzydeł mocą
serce wypełnia miłością
a gdy już ukoi twój smutek
i doda wiary w siebie
odleci, w świat – niebiański
poza rzeczywistością