Polska Niepodległa

Polska Niepodległa
Maciej Jackiewicz

Dziś kłosy ciepłym latem
jak ze złota się złocą
kiedy na czarnych polach
z ziarna zboże się rodzi

gwiazdy srebrzą się cichą
nareszcie spokojną nocą
nawet uśmiechnięte słońce
na błękitnym niebie wschodzi

orzeł rozpostarł skrzydła
leci w stronę białych chmur
to rocznica jest polska
nasza listopadowa

raduje się wzruszone serce
niejednego poety natchnione
a miliony krwawiły tyle razy
na zawsze pozostaną blizny

pochowani w tylu grobach
u stóp matki ojczyzny
zmęczeni wiecznym snem
śpią cisi bohaterowie

na stole pachnie znowu
świeży bochen chleba
historia niczego nie zmieni
i za nich wszystko opowie

Nike dziś w święty dzwon
w dzień oznaczony uderzy
dziękczynne pieśni wyśpiewamy
a razem z nami zabrzmi boski chór

nowe ołtarze poświęcimy
obrazy oprawimy w ramy
za te wiekowe ziemie
i naszych przodków ojcowizny

na zawsze już one pozostaną
bo tu polskie powstało plemię

W poczekalni donikąd

W poczekalni donikąd
Janusz Strugała

pod togą smutku
na rubieżach rzeczywistości
snuje się nudą wers za wersem
w rytmie pokutnej pętli
upojony bezwonną ciszą
strugam bezradną nutą
w chomącie łzawej apati
obraz jak pasjans
z kart życia
tętni krwią kruche trwanie
w poczekalni donikąd…

104 Rocznica Niepodległości Polski

104 Rocznica Niepodległości Polski
Ewa Maciejewska

wiosenne słońce
co pąki uwalnia
białych jabłoni
grusz złocistych zapach

letni chłód bryzy
nadbałtyckiej plaży
wyściela marzeń
słoneczne pejzaże

w szuwarach jezior
cisza się układa
w szelestach wody
czerwień
zachodzącego słońca

białą lilią pamięć
wrosła w polską duszę
o śmierci i życiu
w niewoli gnębionym

dla dzisiejszej Polski
zginęły miliony
cześć Ich pamięci
cześć i pokłony

Ojczyznę kochaną
błogosław Boże
wolną niepodległą
zachowaj Panie

W jesiennej mgle

W jesiennej mgle
Helena Szymko

Nadeszła jesień smętna i szara –
mglistą powłoką okryła pola
w bezbarwnej szacie błąka się po szuwarach
omijając mętne wody jeziora
dżdżystym deszczem skropiła ziemię
wszystko wokół w tej mgle zamarło
pozostało tylko po złotej jesieni
szare i zimne ziemi zwierciadło

z rozwianym włosem po mokradłach
się snuje – lasami polanami
niszcząc utkaną sieć pająka
zaczepioną między drzewami
ogrody urok swój straciły
ostanie liście tulą się do drzew
kwiaty powiędły pobladły z zimna

liście dzikiego wina – czerwienią mury ozdobiły
opadłe liście wiatr rozwiewa
cała przyroda woń zagubiła –
barwy zniknęły z krajobrazu
w oddali słychać smętną wiatru pieśń
tylko jarzębiny w czerwonych koralach
wciąż upiększają ten mglisty krajobraz
chłodnych listopadowych dni

10 listopada 2018 r.

kiedy świecą żarówki

kiedy świecą żarówki
Marek Górynowicz

w cieniu mruczących gwiazd
spaliśmy kocim snem
noc była długa
a kołdra zbyt krótka

i nastała jesień
czas cofnął się
z letniego na zimowy

nic się nie zmieniło
życie gramoli się po kieszeniach
czasem przychodzą do nas wiersze

otwierasz drzwi
spóźniona pizza
już dojrzewają drożdże

Moczary

Moczary
Helena Szymko

Mroczna poświata las otuliła –
nawet gwiazdy na niebie dziwnie zmatowiały
ogniki na bagnach jak świetlików tysiące
tajemnicza mgła moczary spowiła
ciszę przerywa trzask łamanych gałęzi
ptaki nocy zamilkły światełka zanikają

dziwne odgłosy słychać
płaczące głosy na bagna zapraszają
zbłąkany wędrowcze nie ulegaj ich prośbom
nie schodź na moczary
tam dzieją się dziwne rzeczy
snują się tam – nocne mary

Nie przegap chwili

Nie przegap chwili
Helena Szymko

Jeśli kogoś darzysz miłością wielką –
taką – że mógłbyś góry przenosić
postaraj się z nim być za wszelką cenę
żebyś potem nie musiał w sobie żalu nosić
że chwila która mogła odmienić ci życie
uleciała jakby kamforą była
a miłość wciąż w tobie żywa
długo ci będzie duszę paliła

gdybyś chciał oddać wszystko co posiadasz
ona być może już się nie pojawi
i na zawsze w twym sercu ślad pozostawi

miłość – jest delikatna i krucha
wciąż trzeba ją czułością otaczać
żeby życiu nadała sensu
nawet – gdybyś musiał czasami wybaczać
warto się poświęcić dla niej
by ją zatrzymać przy sobie
prawdziwa miłość jest jak fundament –
zawsze będzie trwała przy tobie

z tomiku – W ZWIERCADLE DUSZY – rok 2011

W Grze Szans (m) *

W Grze Szans (m) *
Marian Jedlecki

Odejście w Sąd Ostateczny
w blaskach Popołudnia widzę
rozstępują się obłoki Bytu
odźwierni rozłoszczonego Nieba
wtedy cały świat Stworzenia Wypaczony
arie anioła przeznaczenia
słyszane przez kogo
ale nie byle kogo
albo tylko przez byle jakiego Boga
lub tych co na morzu
dla Orła pamięci to niewiele znaczy
jest ponad To ponad wyobrażenia
nie wiem –
czyn to pustka w krąg
czy tylko tłum słuchaczy
nie odezwie się inaczej jak tylko auto da fé
to raczej sprawa Ego
które tak czy siak słucha –
dźwięcznie tudzież Głucho
albo nijak
to czy mam Znak w śpiewie bycia
czy też nie słuchać w nim niczego –
do strun to przynależy
więc ja w świadomości gwiazd
od zarania ich mowę zliczam
wciąż od nowa i od nowa
jak paciorki zmarnowanych szans

Fascynacja

Fascynacja
Helena Szymko

Zafascynowani naszym pierwszym pocałunkiem –
brniemy coraz bardziej, w miłości tajemnice
doświadczając uroku, w magicznym zaślepieniu
chociaż tak często, chronią nas przed nią, nasi rodzice
wzajemna fascynacja – ciała dotykiem
my dotąd niewinni chłopcy i dziewice

zaślepieni naszej miłości wizerunkiem
poznajemy jej wszystkie, sekrety i tajemnice

pierwszej miłości miłe doznania
na zawsze w nas pozostają
nie znając smaku pierwszej miłości
bardzo ubogie, jest duszy wnętrze
młodość, powinna mieć więcej rozmachu
pierwszą miłością – wypełniać serce

Na imię jej było Jesień

Na imię jej było Jesień
Helena Szymko

w purpurze się pławiła –
snuła się babim latem
czerwienią jarzębin
przechodniów wabiła
sypała liście z drzewa
bawiąc się kasztanami

barwiła jabłka, malowała śliwy
porozumiewała się z ptakami
jej rudawe włosy, w słońcu się iskrzyły
muślnowa szata, postać otulała
snuła się polami, snuła się lasami
malowała wokół ciepłymi barwami

a gdy już słońce, za horyzont się skryło
wiatr jej do snu, posłanie umościł
z suchych, szeleszczących
najbarwniejszych liści
pełen do niej miłości –
strudzoną jesienną pannę
usypiał wietrznym śpiewaniem

na imię jej było – Jesień
była pełna barw i czaru
o jej ognistej urodzie, śpiewano serenady
nawet wiatr, ją pokochał
bo miłość rozpylała
wszędzie tam – gdzie się pojawiała

W listopadzie

W listopadzie
Ewa Maciejewska

ostatnią pelargonię
zapraszam w progi domu
ogrzeje się klimatem
codziennych rytuałów

otrząsa krople chłodu
różowej sukni płatków
rozmawia z psem i kotem
bezdźwięczną mową wdzięku

przez szybę często zerka
w jesienną dal ogrodu
spragniona jeszcze ciepła
czy wiosennego chłodu

jakże podobna do mnie
pokornie poddaje się zmianom
nie znając dni następnych
choć w gwiazdach nam pisane

Non omnis moriar 2

Non omnis moriar 2
Maciej Jackiewicz

Nad zimnymi grobami
pochylamy milczeniu głowy
tu ostatnie
ziemskie domy uświęcone

ptak na gałęzi jak niemy
ucichł na chwilę
ciemność pobladła
od lampionów i zniczy

dla tych co przeszli na drugą stronę
wieczne światło dzisiaj świeci
rozprasza zapomnienia mrok

kolejny
pierwszy dzień listopada
czy ktoś je wszystkie policzy
i zapisać na zawsze jeszcze zdoła

odmawiamy modlitwę pamięci
prostymi słowami
coś się kończy i coś zaczyna

czarna godzina
niejedną nadzieję ukradła
taka milcząca tak dużo teraz gada

dziś utkwił nasz wzrok
gdzie są wniebowzięci
i każdy ma swojego anioła

na ziemskim padole
w sercach przynosimy
złote chryzantemy

Iwanki

Iwanki
Marek Górynowicz

obudziły nas własne ręce
nawijam poranek na wskazujący palec
za oknem złota jesień
ostatnia polana
i trzy mozaikowe żubry Leona

Podlasie pachnie kolorami
zastygłe we mgle
jeszcze senne
ciszą malowane

na maleńkim skrawku horyzontu
wieś oprószona słońcem
tkana w bursztynowym
szeleście liści

w oddali na wilgotnych łąkach
mlekodajne rogi
z uśmiechem ostatnią zieleń
przeżuwające

stacja Centrum

stacja Centrum
Marek Górynowicz

w szaleństwie jesieni
na jerozolimskich
marzną kolory
wszyscy uśmiechamy się do telefonów

a ty malujesz miasto
na nowo
potem zbierasz pogubione liście

kosztorys kolejnego dnia
napiszemy w metrze
owinięci w sentymentalne
billboardy
i późny listopad

Zima na biegunie jest ciepła…

Zima na biegunie jest ciepła…
Maciej Jackiewicz

Zimniejsza od lodu nie słyszy twego szlochu
zjawia się nieproszona i po chwili znika
aby powrócić zawsze bezinteresownie
łapczywie połknie żałoby i łzy rozpaczy
uraduje się jej siostra: to wieczna zawiść
jej miłość to jadem niewinnych zabijanie

nie zna requiem serc bo bez strun jej liry
zamiast pocałunku zatruty sztylet wbity
za wyznanie uczuć język komuś wyrwany

nie pozwól by ciebie porwała w swoje tany
nie przymierzaj nigdy od niej szaty Dejaniry
cokolwiek ona znaczy i cokolwiek się stanie

kiedy łzy uronisz ciężkie jak ziarna grochu
a rany bolą kiedy nawet ich nie dotykasz
bo pieką jak piekielnego ognia pochodnie

ona jak proch bo nic tu obietnica nie znaczy
a gdy je zniszczy – pochłonie bezgwiezdna noc
i jedynie prawda na zawsze odbierze mowę
nieśmiertelna od zarania świata straci moc
i wreszcie spocznie ze Złem w bezimiennym grobie
————————————————
,,najwyższy czas
nienawiść zniszczyć w sobie’’*

( *cyt. z ,,Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena)

Ptak bez skrzydeł…

Ptak bez skrzydeł…
Maciej Jackiewicz

Poleciałbym jeszcze ten jeden raz
tam gdzie świata cztery strony
lecz okrutny los skrzydła
odebrał mi chyba bezpowrotnie

Jestem teraz jak zraniony ptak
co skubie resztki ocalałych piór
ukryty w pustym gnieździe po pisklętach
w pamięci obrazy zamazane często mam

za oknem drzewa szarpie wiatr szalony
odejdź już i oddałbym tobie nawet to coś
co dla mnie najbardziej jest rzeczą cenną
niepokoi się sumienie kiedy tak wiejesz

zacząć wszystko od nowa lecz odwrotnie
cofnąć marzenia do dat zapomnianych
kiedy się zmartwił za mnie zawsze ktoś
poobijane kolana to były niewinne rany

zaczekać z nadzieją na ten jeden znak
to nie będzie wtedy zwyczajny gest
sercem usłyszeć teraz cudowny psalm
jak chór sprawiedliwych rozbrzmiewa

niestety to nie stąd będzie ta muzyka
zaśpiewać pragnę ją między wierszami

zakurzony zegar w kącie już nie tyka
ale pozostał jak wierny sługa ze mną
choć dawno zapomniał czym jest czas
który odmierzał tymi samymi godzinami

porę na miłość i spełnione nadzieje
ach cofnąć ten raz chwilę przyjemną

Poleciałbym jeszcze ten jeden raz
daleko przed siebie
aż na świata koniec
tylko kto wie gdzie on jest

Jesienny obrazek

Jesienny obrazek
Maciej Jackiewicz

Krople rosy niczym paciorki na różańcu
srebrzą się cudnie w księżyca poświacie
prawie jak łzy na twarzy z bólu po stracie
w podmuchu wiatru zawirują dzisiaj w tańcu

Aż przepadną w jakiejś tam szarej kałuży
ptak na gałęzi radośnie teraz nie zaśpiewa
i już nie zaszumią obnażone z liści drzewa
niebo coraz bardziej się od rana chmurzy

Nie ma już tęczy z nadzieją i wiarą o świcie
nie ma już powrotu do przeszłości godzin
bezsilny jak dziecko w dniu swych narodzin
co roku jesienią biorę na tapet moje życie

Serce Ukrainy

Serce Ukrainy
Maciej Jackiewicz

sequel

Serce Ukrainy
skute dziś zimnym łańcuchem
bije nadal i trwa walka nieustanna
ma wielką moc za niewinne dzieciny
odwagi nieśmiertelnym duchem
zaśpiewa jeszcze na koniec Hosanna

Zamknąć daremnie twoje usta
chce wróg jak żelazną rękawicą
bo nigdy cicho nie będzie w czas burzy
wszystkie miłości słowa
boginie pokoju wraz pochwycą
każda dokładnie je światu powtórzy

Otwarte miej oczy
zasłonięte nienawiści opaską
ciemność jest tylko nocami
nadejdzie czas gdy we dnie
ojczyzny oczy się nacieszą

wkrótce z nieba wielką łaską
światło tyrana na zawsze zblednie
gdy ranną ziemię krew jego zbroczy
a wierni do ołtarzy z modlitwą pośpieszą

Otwarte miej uszy
choć zagłuszone dziś brudną watą
posłuchasz pewnie
zatopiony w ciszę
za życia cenny dar przeto

pokłonisz się nowym kwiatom
kolejne strofy ocalony poeto
o wolnej Ukrainie pieśń napiszesz
najtwardsze serca wzruszysz

Deszczowa piosenka

Deszczowa piosenka
Helena Szymko

Jesień – drobnym deszczem
wybrzmiewa na szybach
pożegnalną jesienną piosenkę
już nie tak ciepłą słoneczną złocistą
lecz bardziej szarą i aurą dżdżystą
niebawem, wtuli się w ziemi łono i zaśnie
na długie zimowe miesiące

skłaniając nas do rozmyślań
w ciszy naszych domowych pieleszy
byśmy mogli sobie pomarzyć
oczekując na jej porę roku
kiedy znów sypnie, dojrzałymi kasztanami
zaszeleści suchymi liśćmi –
zaszaleje ciepłymi barwami