Zachodzącemu Słońcu
przyglądam się niezadowolony
gdy w ciemnym horyzoncie kona
gorzki smak na ustach cierpki smak
jak wtedy kiedy od płaczu drżą ramiona
Czuję niechęć do niewoli woni róż zerwanych
poplątanych w wieńcach lub bukietach miętolonych
i do zapachu umierania który pozostaje w dłoni
bo jutro znowu pojawi się jakaś mogiła
na niej znane imię w które wieczność
tchnieniem wypisuje los
jak ciężar smutku co przełamuje kwiat
jeżeli ciężar pamięci zwiększa kolejna wiosna
a szybki upływ czasu coraz bardziej dręczy
to zbyt wiele ważysz ziemio bezlitosna
gdy ciążysz w taki sposób na ciele dziecięcym