Porywasz słowem z delikatnością motyla –
ciepłym jak słońce o poranku
twoim obrazem wypełniona każda chwila
przeganiasz smutek – życie umilasz
jak barwny motyl spija z kwiatu krople deszczu
wywołując uśmiech na zatroskanej twarzy
tak ty topisz w sercu sople lodu
gdy długo cię nie ma – nawet ptaki milkną
lub smutek rozbrzmiewa w ich cichym trelu
słońce zasmucone chowa się za chmury
jakaś dziwna pustka panoszy się wokół
a dzień z radosnego – staje się ponury