Wyblakła legenda ”Solidarności” Lechu Wałęsa roni żabie łzy, bo głód i bieda zagląda mu w fałszem podkrążone oczy. Przy „biednym życiu” trzymają go wspomnienia minionej sławy i fotosynteza. Na szczęście nasza legenda z ukrywaną skazą na wizerunku, niestrudzony propagator „wielkiego zorganizowania siem” nie wywiesza białej flagi i szuka pracy. Tylko, że najpierw powinien szukać wstydu i przyzwoitości, bo tego nie ma za grosz. Na jego żale i szlochy, radzę spuścić wodę i to najlepiej dwa razy, bowiem spuścić zasłonę milczenia, to moim zdaniem trochę za mało. Z podobnym problemem, ale nieco innymi zmaga się premierowa vice niejaka Jaguś Emilewicz. To drobne, mocno jazgotliwe dziewczę w odróżnieniu od wytartej legendy Solidarności, szuka usilnie odpoczynku po szarpaniu się z niecnym suwerenem, siedząc na przydzielonym jej ministerialnym stołku. Jadziunia zarobiona jest po pachy, bo tyra po 24 godziny na dobę, a w porywach wstaje godzinę wcześniej do pracy i wyrywa sobie ścięgna w imię „Dobrej Zmiany”. Cała ta hołota pod batutą Morawieckiego nie robi nic innego tylko zapierdala. No, oczywiście nie za łyżkę ryżu, a za sowite wynagrodzenie, że o bezczelnie wysokich nagrodach nie wspomnę. A nie wspomnę, bowiem z nerwów boję się zawału. Z informacji reżimowej TV INFO wynika, iż jeżeli pracują, to tylko Ciężko. Bez tego nie potrafią uprawiać zamętu (pardon – ichniej polityki). Po zmianie ustroju, owa wyczerpująca harówka stała się niekwestionowanym znakiem firmowym, wizytówką całej tej próżniaczej klasy wybrańców narodu. I wszystko byłoby ładne i cacy, że tylko brawa bić i pomniki tym baranom stawiać, gdyby nie to, iż ich „ciężka praca” w gówno się obraca. Każdego dnia wyraźnie to widać, a i końca nie widać. W efekcie zabrano nam możliwość wybrania mniejszego zła. Wiecie, co Państwo – cala ta sytuacja przypomina mi mocno słowa Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, który już 83 lata temu napisał. „Otóż oświadczam wam, że wasz mąż stanu, który was za nos wodzi jest kompletnym kretynem. To idiota niemający zielonego pojęcia nie tylko o ekonomii. To cham, bez najmniejszego okrzesania. Przyjrzyjcie się jego mużyckiej gębie i jego prostackim manierom. To skończony tuman, kompletne zero. Wy sami wywindowaliście tego matoła na piedestał, wy – ludzie pozbawieni wszelkich rozumnych kryteriów.”
A od siebie powiem Panu Stasinowi za jego faszystowską nadgorliwość – „słucham Pana wypowiedzi, nie ze względu na potęgę Pana umysłu, ale dlatego bo muszę, bo dziwne cechy Pana osobowości usadowiły Pana na eksponowanym stołku, a Pan zrobił z siebie lizusowskiego mesjasza.
Ot, co…
wszystkie prawa zastrzeżone 2020 Marian Jedlecki