Rozstajne drogi
Marian Jedlecki
Kiedy się głowa Hortensji
w rozhisteryzowany sen zanurza
waha się i skłania
w lęku bym z nią nie odbył podróży
w jej krainie zasypiania
nie bój się
gdy zaśniesz rozejdą się nam drogi
bo sen twój zwykł mieszać dni rodzinne
w zdawkowym tak-nie między linią napięcia
a rozszczepieniem skrzydeł
twojego nie do osiągnięcia JA
drogą, którą kocham
przekrada się polami lasami agrestem
chciałbym zmącić ciemne strony
i uciec z nich na długo
wierz mi –
i drżeć tylko ze słońce wstanie rano
i otworzy mnie na oścież
jak przekrzywiony obrazek czasu
w którym obojętność i śpiew
stają się ideą