Drodzy Państwo
Tej cechy charakteru nie brakuje większości ludzi. A mniejszość, jest tylko potwierdzeniem powyższego. Czego, jak czego, ale tej cechy nie można odmówić Kościołowi Katolickiemu. Bardzo dbają o to, aby nie towarzyszył temu pośpiech. Zachowuje się spokojnie i rozważnie. Tymi cechami szczyci się ta instytucja od prawie dwóch tysięcy lat. Sprawy przedstawiające prawdziwy wizerunek Kościoła rozpatrywane są całymi latami, a bywa, że wieki całe. Tę roztropność Kościoła widać najlepiej przyglądając się reakcji dostojników kościelnych na pedofilów w sutannie. Jak oni od nich się dystansują. Tutaj na wszelki wypadek wyjaśniam moherowym berecikom ze stajni Radia Maryja – jedynej oazy prawdy i mądrości, iż pedofilia nie jest zaszczytem kościelnym, awansem albo też wyróżnieniem dającym kapłanom powód do dumy i chwały. Pedofila jest ohydnym seksualnym zboczeniem polegającym na gwałceniu dzieci przez dorosłych. I to zbrodnicze wręcz zachowanie księży toczy niczym rak Kościół na całym świecie. Pedofilia nie ominęła i Przenajświętszej Rzeczypospolitej. Kościelni celebranci, prokuratorzy, dziennikarze, „politycy” każdego szczebla robią wszystko, co tylko mogą, aby pojawiające się, co i rusz skandale tłumiąc w zarodku i nie nadawać im rozgłosu. Polska sprawiedliwość w dalszym ciągu jakby doznawała agnozji i jest pobłażliwa dla zboczeńców, którym fiuty wychodzą spod sutanny. Władza, establishment (tfu!) nie bardzo przejmuje się ofiarami zboczeńców. Ważne dla nich są dobre relacje z hierarchami Kościoła. Ci wyrachowani, cyniczni karierowicze nawet z tym się nie kryją. Czapkują księżulkom niczym chłop małorolny panu hrabiemu. Ale nie mogę powiedzieć, że Episkopat nic nie robi w ramach walki ze zboczeńcami. Owszem, ogłosił zgodnie z nakazem papieża –„Zero Tolerancji Dla Pedofilii”. Wszystko byłoby cacy, gdyby za tym nakazem poszły znaczące czyny. Ale na tym wykonanie zakazu kończy się. Tu zaczęło się i zakończyło wykonie papieskiego nakazu. Prawie wszyscy biskupi i księża wrócili do dawnej kłamliwej i agresywnej retoryki. Wymownym tego przykładem jest bezczelność „księcia” Kościoła niejakiego (flaszki )Sławoj Głodzia, piejącego peany na cześć księdza znanego ze skłonności do młodych chłopców i wystawnego trybu życia. Podczas mszy poświęconej owemu celebrantowi werbalnie kanalizował te słowa, cytuję; „ dziękuję za tę posługę, cichą, spokojną, niewidoczną, za świadectwo jednoczenia z Jezusem, za jedność z biskupami. A także za hart ducha, kiedy godność kapłańska przez środowiska wrogie Kościołowi stawiana jest pod pręgierzem oskarżeń, zarzutów, pomówień, często na wyrost, na oślep, dla medialnego efektu”.
To ja teraz a posteriori werbalnie powiem – zero tolerancji także dla takich kapłanów i pasterzy. Baranem nie jestem, to i takiego przewodnika nie potrzebuję. Powiem tak – wy księża od zarania dziejów jesteście niewinni, zawsze czyści. Nigdy nie jesteście autorami świństw, ciasnego myślenia i cynizmu, winowajcami. I zawsze mienicie się ofiarami prześladowań stosując swoiście pojmowaną aksjologię.
No, więc – nie Bóg, a czort z wami!
Ot, co…