Schabowym w pysk
Marian Jedlecki
Ludzie głęboko wierzący twierdzą zastraszani przez zainteresowanych w sutannie, iż zarówno Bozia jak i siły zła ukazują się pod wieloma postaciami. Dlatego egzorcyści często chwytają się co najmniej nieszablonowych metod, co by wymyślić różnego autoramentu strzygi, złe duchy, ubiory i co tam jeszcze ludziska wymyślą, w czym kreatywni i pomocni są urzędnicy Watykanu. Właśnie dlatego tzw. egzorcyści, specjaliści od rozpoznawania choroby psychicznej u katolików (i nie tylko) aby uwiarygodnić potrzebę świadczonych usług z cyklu „apage satanas”, chwytają się w/g mnie co najmniej zwariowanych metod, czyli grzecznie rzecz ujmując – metod niekonwencjonalnych., co by przegonić w cholerę złe duchy, które ponoć wlazły w duszę człowieka. Zawsze ciekawiło mnie, dlaczego np. krowy nie bywają opętane. Niedawne wydarzenia w oborach ukazały mi, iż nie mam racji wątpiąc w fakt owy. Otóż przypomniałem sobie, iż była panika w związku z „chorobą wściekłych krów”. No i powstał z tego powodu problem, a nawet dwa poważne problemy. Z biologicznego punktu widzenia uznano, iż problem najlepiej rozwiązać poprzez uśmiercanie zwierząt, o czym oficjalnie bano się społeczeństwo poinformować ze względów oczywistych. A drugi problem, to niemożność znalezienia odpowiedniego egzorcysty do uwalniania od złego ducha dusz zwierząt. Kościół rozwiązał ten problem już bardzo dawno. Mianowicie – z całą powagą autorytatywnie ogłosił, iż bydełko duszy nie ma. I tu problem został rozwiązany w sposób „kościelno- empiryczny”. Genialne to i pouczające, a drewniane mózgi zainteresowanych zostały uspokojone. W/g jednego z egzorcystów (nazwiska nie wymienię, aby kpiną jegomościa nie urazić) z jego książki „‘Być jak Hiob” dowiedziałem się, iż to Szatan zsyła demony, ale Bóg daje nam do ręki „schabowego”! (niżej wyjaśnię, co to za dogmat). A jest to próba wkurzenia Szatana z powodu ich odwiecznego sporu w walce o ludzkie dusze, (ale nie o duszyczki bydełka).Gdybym był katolickim oszołomem, to bym wierzył w dobroć Boga, bo jak inaczej tego nie interpretować, jak ratowanie duszy krowy, poprzez pozbawienie jej duszy? Ksiądz egzorcysta jest bardzo kreatywny, ponieważ tylko on przedstawia niezbyt znanego publice demona WEGETARIANIZMU i jeszcze popisuje się wyobraźnią w walce z demonem, której nie powstydziłby się najtęższe umysły świata, oczywiście tego realnego. Opis jego walki uświadamia mnie, że bycie egzorcystą, to nie żadne tam „chychy, ” ani też rurki z kremem. W jednym przypadku w/g wojowniczego księżula, demony nie chciały opuścić duszy ludzkiej, ale nieopatrznie (chyba na skutek zbytniej pewności siebie) zdradziły dzielnemu księdzu, co jest przeszkodą w ucieczce z ciała nawiedzonego. „Nie nakarmisz ciała mięsem” – zawrzasnąłem jednomyślnie i tu zmyślny księży inteligentnie wymyślił fortel godny samej Szeherezady. Otóż zakomunikował podłym złym duszyczkom, iż ugości je, jako dobry gospodarz na obiad kotletem schabowym. Trochę to mnie zdziwiło, albowiem wiem, ze źródeł znakomicie poinformowanych, iż co, jak co, ale osoby stanu duchownego uwielbiają wtrząchnąć dobry obiadek, suto zakrapiany winem i to nie mszalnym. Ale co ja tam wiem, taki nieewidencjonowany niedowiarek. Ale do rzeczy, więc proszą – „bądź człowiekiem i nie częstuj na schabowym, bo tego to już nie wytrzymamy”. Wystraszone dały „drała”, wyczytałem w książce księżulka, a na pożegnanie dał im tym kotletem po pyskach A teraz przy tej sposobności ku zasmuceniu gawiedzi katolickiej niniejszym zauważam, że do tej pory nie znaleziono żadnego dowodu na istnienie jakiegokolwiek ducha. Inna sprawa to choroba psychiczna. Opętanie było i jest często postrzegane przez lekarzy psychiatrów, jako rodzaj zaburzenia psychicznego. Z opisanych wyżej spraw wynika, iż wegetarianizm jest w jakiś sposób przeklęty. Zawsze myślałem, że jest na odwrót, bowiem szanuje się dzięki te
mu więcej istnień niż tylko ludzkie. A może się mylę?? Bo może jedyną drogą do Boga jest cierpienie, które nam zsyła? Jeżeli tak to, po co walczyć ze złem, skoro to rzecz boska??
Ot, co…