Schody czasu
Anna Zimna-Węgielska
Idę na spacer z plecakiem myśli
Bez czerwieni na ustach
Bez szpilek i sukienki koktajlowej
Bez kroków wstecznych
Brzmi to
jak awers i rewers
Rozrzucone spojrzenia
Pośród wilgotnych rzęs
Szłam beztrosko każdą drogą
Ten powiew słów,
który trzyma mnie za rękę
Dążenie moje
Do stąpania po prostej uliczce
Wspinając się po kamienistych schodach
Zapukało zwątpienie
Jutro może być za póżno
Na krok następny
Czas to mój powiernik
Co trzyma mnie za rękę
Chęć zdobycia
Chcę pokonać otchłań
Dogonić zmierzch
To tylko kilka schodów
O imieniu
Przemijanie
Po nowe świty
Po nadzieję dnia
W labiryncie zawiłych dróg
Przemyślenia są drogowskazem
Ulotności nie dogoni żaden czas
A i zegar wybija inne godziny
W tym krajobrazie cisza
TY i JA
I nasze opiekuńcze duchy
Tak jak po burzy pozostaje
Ta ostatnia kropla
Wraz z nią
Oddalone milczenie
Niczym rzeźby z marmuru
Podążają w górę
Jak cienie dobroci
Zastygłe
To schody życia
Chcę uchwycić tę chwilę
Jeszcze jeden krok
By dogonić przetrwanie
Umykające uliczkami dnia
To istnienie biegnące
do przyszłości
Ty i mój cień
Ten czas bardzo cenię
Jak lekcję życia
Wspinając się po schodach
Czy ją zapamiętam
Czy zapomnę