Sen o partyzantach
Kamil Olszówka
Spadli partyzanci bladym świtem na senną wieś,
Zbrojnym tym czynem pokoleniom swych przodków zapragnęli oddać Cześć,
Zbrojnym tym czynem zapragnęli udowodnić,
Iż wielkich tradycji polskiego oręża oni sami są godni,
Setki kropel porannej rosy,
Pod dudnieniem dziesiątek partyzanckich oficerek się zatrzęsły,
Mokre źdźbła trawy legły pod twardymi butów podeszwami,
Niczym pod kulami partyzanckiego pistoletu maszynowego esesmani,
Chłodny, nasiąknięty poranną wilgocią wiatr przyjemny,
Owiał ostre rysy twarzy partyzantów zawziętych,
Zgrzytnęła broń w spracowanych,
Partyzanckich dłoniach twardych,
Ostry grymas gniewem powodowany,
Wykrzywił zawziętą twarz dowódcy partyzanckiego oddziału,
Pobielane wapnem chałupy wiejskie,
W porannej mgle na wpół zanurzone,
Objawiły się przed oddziału oczami,
Nierównomiernie rozrzucone po zielonej przestrzeni,
Niczym niedbale rzucone na stół ręką gracza kości,
Zmuszając tym atakujących do większego jeszcze wytężenia czujności,
Dowódca oddziału starając się na szybko rozeznać sytuację,
Rzucił na nie kilka spojrzeń groźnych niczym błyskawice,
Dostrzegł w oddali nie wyróżniającą się na tle wsi,
Chałupę kolaborującego sołtysa,
Którą to między innymi,
Dostali rozkaz spacyfikować,
Podniósł w powietrze dłoń otwartą,
Oddziałowi rozkaz do zatrzymania się dając,
Kilkudziesięciu partyzantów zatrzymało bieg swój naraz w jednej sekundzie,
Stając naraz niczym greckie posągi starożytne,
Z ugiętymi kolanami,
Z wyciągniętymi rękami,
Ułożonymi na zimnych metalowych,
Zdobycznych pistoletach maszynowych…
Huk drzwi wyważonych z zawiasów,
Obudził nagle wszystkich domowników,
Drewniane drzwi kopnięte partyzanckim butem,
Pionowo na ziemię przewróciły się z hukiem,
Lufa karabinu w drzwiach się ukazała,
Za nią wyłoniła się sylwetka partyzanta cała,
I zanim cokolwiek zdążył się on odezwać…
Obraz niespodziewanie zaczął się rozmywać…
Ściany domu zaczęły nagle zanikać,
Jakieś nowe kształty niespodziewanie przez nie zaczęły się przebijać,
I sylwetki partyzantów zaczęły dziwnie falować,
Jakby kształtu swego nie chcąc dłużej zachować,
Obraz cały zaczął się rozpływać…
I zarazem ściany mojego własnego pokoju odsłaniać…
Że na łóżku leżę instynktownie poczułem…
Że tylko śniłem powoli zrozumiałem…
Zamglone oczy powoli otwieram,
Poczucie rzeczywistości stopniowo do mojego mózgu dociera,
Teraz na pewno to już wiem !
Ja o polskich partyzantach w nocy miałem sen !