Ogród obrósł zielonym płotem
skowronek umila dzień śpiewem
Tak urozmaiconym i cudnym
melancholijnym biesiadnym
Podniósł z płotu skrzydła
wpadając w niebios sidła
Tam śpiewa usiadłszy na chmurze
w anielskim podniosłym chórze
Poszybował nadrzeczne gąszcze
rozweselił piosenką chrabąszcze
Teraz na polu uprawnym orze
serca smutne rozweselić może
Potem spoczął na dostojnym drzewie
i dziobie zielonkawo – brązowe igliwie
Dotarł biedak resztkami sił do gór
zdobył tonacjami zamczyska mur
I znów odpoczywa po rejsie na płocie
nuty wyśpiewując z motylem we flircie