Skrzat Stefana
Teresa Ostrowska
Stefan z mamą był na grzybach,
Znalazł dziesięć grzybów chyba.
Prawie wszystkie oddał mamie,
Niechaj zrobi z nich śniadanie.
Sobie zostawił jednego:
Borowika szlachetnego.
Do doniczki grzybka włożył:
– Żebyś sobie tutaj pożył.
Ładny, gruby masz korzonek,
Zrobisz sobie z niego domek,
Domek ten z brązowym dachem,
Abyś w domu nie zmókł czasem.
Dla mojego duszka- skrzata,
Który za mną wszędzie lata,
Który zawsze mnie rozumie
I pomaga tak jak umie.
Teraz już nie będę sam,
Kiedy w kącie będę stał.
Bo naprawdę powiem szczerze,
Że w poprawę swą nie wierzę.
Grzeczny to nie jestem wcale,
Chociaż się tak tym nie chwalę,
Jakoś samo tak wychodzi,
Komuś zawsze w czymś zaszkodzić.
Gdy się bawię, głośno krzyczę,
Chociaż uszy mam umyte.
Jednak lubię robić hałas,
Robić wiele rzeczy na raz.
Bałaganię, nie posprzątam,
Wtedy mama: marsz do kąta!
Więc się tam, niestety, smucę,
Dobrze, że tu jest ten duszek,
Czyli ten mój mały Skrzat,
Co pociesza mnie jak brat.
Za to więc go wynagrodzę,
piękny domek z grzybka zrobię.
Koło domku – ogródeczek,
Myślę, że go tym ucieszę.
Skoro on mi tak pomaga.
Bo pocieszny jest nie lada.
Dzisiaj wieżę budowałem,
Bardzo, bardzo się starałem.
Wtedy przyszedł Franio – brat,
Szturchnął wieżę, wieża bach.
Więc walnąłem wtedy brata,
A on już na skargę lata.
Mama wtedy: już do kąta!
Franio klocki niech posprząta.
Aż się znowu popłakałem,
Kiedy teraz w kącie stałem.
Dobrze, że znów przyszedł skrzat,
I przytulił mnie jak brat
I zatańczył zaraz wkoło,
Coś zanucił też wesoło.
Więc otarłem zaraz łzy,
Ach, jak dobrze z tobą mi.
Bo ty zawsze mnie zrozumiesz
I pocieszyć zawsze umiesz.
Chociaż jesteś tak malutki,
Przy tobie odchodzą smutki.
Nikt o tobie nie wie wcale,
Bo ja wcale się nie chwalę,
Radę masz wciąż na kłopoty
Chociaż może nie wiesz o tym.
Taki skrzat na trudne chwile,
Który mi pomaga tyle.
Pamiętajcie inne dzieci,
Różne skrzaty są na świecie.
Tylko wymyślić je trzeba,
By się samotności nie bać.
Bo po to fantazję mamy,
abyśmy nie byli sami!