siedząc w holu szpitala
spostrzegłam starość
przygarbiona ale pewna siebie
przemykała od drzwi do drzwi
porcelanowa cera
policzki różane i usta malinowe
popatrzyła na mnie szklanym wzrokiem
taka piękna bezradna i krucha
mimo to uśmiechała się
uśmiechała się dusza młoda
korytarz przesiąkał upływem czasu
gdzieś pomiędzy odnalazłam siebie
przecież taka będę
taka
Sylwia Błeńska 4.07.2018