Tu się zdycha w milczeniu
Grzegorz Chlebny
Twarde łokcie chamstwa
torują sobie drogę
Charakterni chłopcy
z głowami nabitymi marzeniami
więdną w zbyt ciasnym mieście
gdzie na rogach ulic beznadzieja rozkwita
Dziewczęta jeszcze zmysłowe i piękne
w porze odwiedzin księżyca
wychodzą na żer
Miasto niczym opowieść idioty
ze skarlałymi domami
z nierównym oddechem fabrycznych kominów
z brązową rzeką
która niesie brud wcześniejszych miast
i obietnicę ukojenie
Maleńkie domy
jak bracia syjamscy zrośnięte ze sobą
przycupnęły wzdłuż cherlawej ulicy
i kuszą przechodniów ciepłym światłem
rozbłysłym w oczach domów
W odłamkach uczuć
nędznicy ogrzewają dusze rozpękłe na pół
Niebo bez blasku
nad miastem swą niemoc rozpościera
Gwiezdny pył
zastygł już w nieruchomych źrenicach
Tu się zdycha w milczeniu
bez zbędnych słów
Manuel del Kiro