TYROL
Kazimierz Surzyn
Jadąc na rowerach kilka kilometrów
podziwialiśmy urocze pejzaże górskie
pośród śpiewu jezior rzek i potoków
oraz hale i pastwiska alpejskie.
Raj dla oczu stanowiły wodospady
srebrzystych wód które z gracją
wzdłuż skał kaskadami spływały
blisko krzewów traw i świerków.
Wąwozy rzeźbione siłami natury
i most wiszący nad zieloną doliną
dodawały grozy podnosząc adrenalinę
ale były przygodą pierwszorzędną.
Wieczorne spacery pod rękę rozmarzone
w pocałunkach raz po raz na ustach
i z myślą że jesteśmy szczęściarzami
zarówno na jawie jak i w snach.
Przy gwiazdach w słodkim objęciu
brzęk lampek czerwonego wina
za naszą miłość najprawdziwszą –
niech żyje i nieskończenie trwa.