Upojenie (z cyklu Kanony)
Marian Jedlecki
Nie chciała mnie wiosna
zbyt piękna aby świt pamiętać
a wczesnymi kwiatami raczej nie dzwoniła
nie zdążyłem przy lampie schylony
zimę przesiedzieć do woli
gdy nagle zaskoczyło mnie słońce jesieni
czerwone lękliwe niczym muchomory
spójrz to już jesień zakrzyknęłaś do mnie
czyżbyśmy tak długo się nie kochali
bo wśród ksiąg in folio to zbyt monotonne
a niejedna już wiosna była
myśmy tego nie zauważali
bo nas w porę Eos nie uprzedzała
pada deszcz –
poprawiam płomień świecy z nudów skrzywiony
siedzę znowu czekam na sposobność
jednej wiosny która może nadejść
w zdawkowym tak-nie sztuczki wszechświata
upojna w zgięciu twoich kolan przeżywają leśnie
bo widzisz –
twardy koc sosny rozsiadł się wokół
od myśli mojej do niego i tylko sztywność waha się
przyszłym upojeniem jęku