Marek Górynowicz
a o kwiatach to możemy pomalować
otoczeni igłami lasu
oddychamy ciszą
to tu usycha lipcowy deszcz
nie ma krawężników i ulicznych bram
nawet nie widać naszych zmarszczek
malujesz dłońmi cień
miniaturkę chwili czuły uśmiech
uzależnieni od marzeń i kolorów dnia
przenieśmy niebo w naszą stronę
obłoki wędrujące ptaki
i ten lecący w oddali samolot
czas niestety wracać
ponagla nas niedziela
czarny pies
i kończy się ostatni papieros