W ŚPIĄCZCE

W ŚPIĄCZCE
Kazimierz Surzyn

Patrzyłem w zadumie
żałosnym spojrzeniem
na jego białą twarz
jak kartka papieru
łzy skakały po rzęsach

bieluśkie posłanie
wbijało się w wychudzone ciało
do tego białe ściany
i szemrząca aparatura
wywoływała zaniepokojenie

goliłem lekki zarost
drżącą ręką szukając pomocy
już teraz tylko u Boga

zamknięte oczy
wtopione w bezruch
jęk w pobliskiej sali
w wierze miłości nadziei
czekałem na cud
mówiąc jakieś słowa
które łamały się niczym drzewa
podczas halnego
miały być zbawienne

wtedy jeszcze nie wiedziałem
że koniec tak blisko

Żegnaj Edziu
Przyjacielu
na zawsze w sercu