Wobec prawdy milczą trawy

Wobec prawdy milczą trawy
Zygmunt Jan Prusiński

Katarzynie Białas

Wyznanie poety to jak deszcz.
Kamyki zbiera na brzegu morza
sam nie wie po co mu potrzebne.

Może te piwne oczy są na niebie,
choć stara się zaprzyjaźnić ze słowem.
Aparycja kobiety ze świętym krzyżykiem.

Unoszę się Katarzyno lekkim żalem.
Wrzosy w lesie milczą i ulubione drzewa;
pożądanie miast wskrzeszać pada liściem.

To klonowy koncert na wietrze.
Uparcie patrzę na twe zdjęcie –
trudno mówić o pięknie wiersza.

Uśmiechasz się z daleka – bojaźliwie
wychodzę z tego światła – zapach
twój mnie wzmacnia na drogę.

Ja wędrowiec z wiersza do wiersza,
akcentuję kształt ciała jak modlitwę.
Bo zabiegam o te chwile razem.

Ty – ja – i erotyka subtelna,
i nic poza tym – dotyk rąk ważny
jak dla orkiestry batuta dyrygenta.

14.10.2010 – Ustka
Czwartek 15:53

Wiersz z książki „Niebieski blues”