Twoje usta we mnie drogę szczęścia moszczą
a słowa w wieńcu maja sens święty
w moich nocach młodości
słyszę dźwięk twojego głosu
w poranku z jedwabiu
tu gdzie słońce przybywa
rozkosz sen opłakuje zagrożona
słońce ujęte dłonią przebudowanego ciała
drży na myśl bo ponownie odzyska pożądanie
wspomnienie mgły losów
gdzie przewijają się drogi
tam w sobie i dla siebie jestem
słucham całym życiem
i nie umiem zniszczyć
miłości stworzonej przez metaforę Losu
ze słów modlitwy taktowanej słowem
i ofiary niecierpliwie wstrzemięźliwej
jak ptak cieniem pijany