Zmarszczka uśmiechu
Marian Jedlecki
Im głośniej się zachowuję
tym złości bywają silniejsze
trzaskanie drzwiami
przyzywają pęki grzechu
i papier do kopert
czoło się marszczy
bo to zbyt miarkowane
bo słońce to magnes
które w prywatności mnie trzyma
kilometrowe echo drepcze w nadziei
mówi że już nie biegnę
ale nie przyjdzie nigdy
a amator jego
ma idiotyczną zmarszczkę uśmiechu
z fałszywym znaczkiem pieczęci zmysłów
jak dusza nowego rodzaju zwierzęcia
co bierze udział w wernisażu obojętności
patrzę –
deszcz przestał padać
składam parasolkę
chcę zobaczyć Słońce
i twoją nagość zmarszczki uśmiechu
bo ubyła mi noc tej miłości
bo potem druga trzecia