Jarzębina
Helena Krystyna Szymko
wtopiona w krajobraz ruin-
szatą z liści otulona
przyciąga wzrok czerwienią korali
jak młode dziewczę –
ich urokiem się chwali
Jesień życia, czy po prostu starość?…
Bronisława Góralczyk
(sentymentalna rozmowa z sąsiadką)
Nie pamiętam wczorajszej kolacji,
a pamiętam swe lata młodzieńcze;
dni wiosenne, dni letnich wakacji –
przy ognisku i rzewnej piosence.
Takich wspomnień się sporo zebrało;
do nich wraca się teraz tak często…
wszak się wtedy raz pierwszy kochało,
i… uczyło poznawać płeć męską.
Pierwsze randki, nieśmiałe jak chmurki,
i całusy ukradkiem kradzione,
gdy parami zjeżdżaliśmy z górki…
Ach, te czasy młodości szalonej!
Teraz kapcie na nogach bolących,
okulary na nosie, gdy czytam,
i herbatka ziołowa, gorąca…
Niech mnie pani o wiek już nie pyta.
Gliwice 12.04.2023 r.
Pro memoria
Maciej Jackiewicz
piszesz tak często o Bogu
otwierasz Jemu skrzypiące drzwi
witasz i płoniesz już w progu
a może tylko tak Tobie się śni
zapisujesz o Bogu całe strony
czy jest przez ciebie wymyślony
czy to ten jedyny Bóg prawdziwy
który za nas oddał życie na Golgocie
po ziemi nie chodził w purpurach i złocie
i przyjdzie czas gdy do ciebie i do mnie
obudzi zmarłych a do żywych powróci
na pewno ucieszysz się wtedy ogromnie?
czy z bólem spóźnionej rozpaczy
i żalu za grzechy niemym krzykiem
każdy kto Jego wtedy zobaczy
czas przeszły za siebie na zawsze wyrzuci
piszesz tak o Nim często
litery układają się gęsto
w ścieżki które prowadzą do dróg
gdzie tylko jedna prowadzi
tam czeka na ciebie właśnie On
nie żałuj zmęczonych życiem nóg
tylko śmiało idź tam
gdzie nikt ciebie nie porzuci i nie zdradzi
nie oszuka i nie okradnie skrycie
ale pokocha cudem prawdziwej miłości
zasłużony za godne całe życie
zbierzesz obfity plon
razem z duszą
pogrążony w nieśmiertelności
już nigdy nie będziesz sama
albo sam
Myśli zatrzymane w sercu
Maciej Jackiewicz
Nie wierzę tym
którzy tylko powtarzają
że słowa to tylko słowa
często nawet jedno wyrazi tak wiele
w wielkim sercu kwiaty się trzymają
cały rok barwami tęczy świat znaczą
moja muzo moje serce mój aniele
jak zamienić ten niepokój w eden
nie tracąc przy tym nadziei ducha
jak z uśmiechem budzić się ranem
i wtedy
kiedy słońce przebija się po burzy
jeszcze w chmurach się zanurzy
ściskam w dłoni bilet powrotny
do stacji Moje Szczęście
podnosząc ku niebu wzrok
a gdy pod koniec dnia księżyc
srebrnym światłem rozproszy mrok
niczym latarnik samotny
pełnią
albo odwróci się nowiem
ja go serdecznie też pozdrowię
jesteśmy dwoje z dwóch miast
tylko Bóg
pośród niepoliczalnych gwiazd
niepowtarzalny
zawsze jeden
tak wiele tobie człowieku chce dać
nawet serce własne
bo życie jest jak niedokładny rym
zanucę jeszcze
,,chyba już można iść spać’’ **
i zasnę
Babie lato
Helena Krystyna Szymko
Już babie lato osnuło krzewy –
słońce blaskiem nadal czaruje
drzewa barwną szatę przybrały
morze leśnych koron złociste
dywan z liści snujący się wokół
złota jesień wciąż nas raduje
dopóki listopad nie zmyje jej deszczem
a potem, zima sroga odwiedzi
lecz do tej pory, spacerujmy do woli
korzystajmy ze złotej jesieni
bo w takie dni – nie powinno się
w domu siedzieć
Topilec
Marek Górynowicz
wieczór jest estetyczny
dobrany i ukwiecony
wiatr z domieszką sierpniowej jesieni
kołysze brzegiem Narwi
letni czas zawekowany
powoli zakiszony ogórkowy sezon
zmierzch łasi się do lampy
kilka obłoków domalujesz jutro
w gąszczu drzew gasną cerkiewne krzyże
żółknie posiwiałe niebo
otwieram okno mruczy deszcz
tańczą na parapecie senne krople
Przemijanie
Michał Maciej Kostecki
(Pamięci Wiktora Stanisławskiego)
zgarbieni dźwiganiem wspomnień
oddaleni od zdarzeń
przejdziemy
jeden za drugim
w ciemność w czwartym wymiarze
Wielki Aktuariusz liczy
dni miesiące lata
sekunda
wypchnie nas z czasu
w nieskończoność wszechświata
na nic tłumić epilog prosty
przemijania twarzy
warto kochać
serdecznością gościć
sens w czynie co dobrem waży
Lizbona, wrzesień 2024
Jesienią
Bronisława Góralczyk
Jabłka błyszczą na drzewach jak czyste widelce –
sad się cieszy ogromnie, bo dorodne wielce.
A i grusze się stroją (chociaż to nie damy)
i z owoców tak dumne (a my je zjadamy!).
Już kasztany opadły, już chłodniejsze ranki;
nie widać już u dziewcząt ni jednej skakanki,
bo do zabaw nieskore i smutno im teraz,
kiedy jesień ponura słońca żar zabiera.
A czasami i deszczem, i mgłą świat przykrywa –
tak to bywa z jesienią, bo taka już bywa;
jak ziemia poszarzała, jak czapla złotawa
i jako jabłka owe – cierpka i słodkawa.
Gliwice 19.09.2007 r .
spacer miasto
Jarosław Pasztuła
ulicami latarnie uliczne milczą
blade światło oświeca kostki brukowe
moje glany brzmią w tym świecie ciszy
ktoś psuje efekt spokoju zamilcz
chłopcze krzyczę by wykrzyczeć
że nie jestem najważniejszym ważne wnętrze
nabieram powietrza wypływam na asfalt
uderzając pięścią o pustą glacę
wbijam flagę wbijam w ziemię
cień kładzie nacisk na podłożu
urośnie kilka chwastów
wyrwę z korzeniami szkodnika
nie pękam nie drżę patrzę jasno
nie panikuję przed siebie pędzę
nie zawsze wygrywam
jest wino jest fajnie potrafię
wskrzesić iskrę na dnie butelki
zawsze coś odpaliło nie tak
zawsze problem nie dotyczy
już dość podjeżdżam Cadillakiem
kiedyś byłem z punkami
dziś z Mikołajem
idziemy do przedszkola
Ciepłuszek od serca.
Antonina Marcinkiewicz
Dzisiaj Urodziny mojej Córci Małgosi.
Deszcz się rozpadał i słońce nie świeci
a do Ciebie milion ucałowań leci
pokonując przeszkody pogodowe.
Tulę mocno mocno i ciało i głowę
najpiękniejsze na świecie
i mądre i zdrowe.
Życzenia ślę i patrzę jak lecą
przez góry chmury i morze głębokie.
Już doleciały do Hiszpanii
pukają do okien.
Palmy rozkołysały się radośnie.
Otwórz Kochana drzwi.
Zgodnie
Jarosław Pasztuła
uśmiech rozciąga się
od malowniczych Ustrzyk
po płaskie brzegi Helu
malowane oczy
jak Bałtyku piaskowy błękit
trawą morską włosy
rozciąga wiatr po kresy horyzontu
poranną bryzą zmoczony
biegnę brzegiem plaży
bursztynowa komnata tajemnic
wyczekuje zakochanych
fale bałwany nie przeszkodzą nam
zachód słońca nad morzem
należy do nas wróć o wschodzie
nasza Polsko
Jesienna kabała
Bronisława Góralczyk
Jesiennie wróży październik rudawy;
miast talii rozłożył miedziane liście
I hojnie stawia pasjansa ciekawym,
a oni ufają, że im się ziści…
Nie wierzcie liściom obłudnym i zmiennym,
ogromnie zgniewanym, że czas ich minął!…
Nie spełnią żadnej kabały jesiennej,
bo z wiatrem popędzą – jak Pendolino!
Czy kiedyś wrócą? Powrócą na pewno;
zielone jak dawniej i w czas wiosenny…
a wiosną spełnią kabałę jesienną:
Cyganka… i wierny jej król czerwienny.
Gliwice 17.10.2007 r.
Mojej Wnusi Patryni
Antonina Marcinkiewicz
Rozśpiewały się śpiewaniem wielkim
chmury, ptaki, kwiaty i drzewa.
Imienny ma dzisiaj Patrynia.
I ja również od rana Jej śpiewam.
Wena moja, która ostatnio spała leniwie,
życzeń znalazła wianuszek.
Pod jej dyktando ja te wersy
napisać Wnusi muszę.
Życzę Ci kochana moja;
Marzeń, o które warto walczyć.
Radości, którymi
warto się dzielić.
Przyjaciół, z którymi warto być.
Nadziei, bez której nie da się żyć,
Niech Los Ci sprzyja moja kochana.
Muzyka jesieni
Antonina Marcinkiewicz
Na strunach złotej jesieni
wiatr wygrywa figlarne koncerty
kolorowe liście tańczą wesoło
pośród czerwieni jarzębin
w rytm tej muzyki wpisują się
spadające z drzew kasztany i orzechy
z wdziękiem zrzucają letnie mundurki
czekają na nowe ziemskie przygody
magiczne smyczki wiatru budzą tęsknotę serca
może rozpłynie się ubogacona złotem jesieni
i otulona woalem babiego lata