Dzień

Dzień
Janusz Strugała

gaśnie iluminacją zmierzchu
otwiera amfory niby mądrości
kreuje pytania jak ciernie
jest samolubny
zabliźnił się urojeniami
jest jak dzban z którego
wylewa się apatia
ciężko mu odejść wyje jak wilkołak
nie grzeszył nadmiarem radości
był ironią losu
nie zmotywował
jego cel to zobojętnienie
układał godziny jak ciemne witraże
kronikarz nic nie zapisał
wiarołomnie odurzył smutkiem
odejdź wreszcie
byle jaki dniu