Iwanki

Iwanki
Marek Górynowicz

obudziły nas własne ręce
nawijam poranek na wskazujący palec
za oknem złota jesień
ostatnia polana
i trzy mozaikowe żubry Leona

Podlasie pachnie kolorami
zastygłe we mgle
jeszcze senne
ciszą malowane

na maleńkim skrawku horyzontu
wieś oprószona słońcem
tkana w bursztynowym
szeleście liści

w oddali na wilgotnych łąkach
mlekodajne rogi
z uśmiechem ostatnią zieleń
przeżuwające