upadamy razem z bielą

upadamy razem z bielą
Jarosław Pasztuła

pada śnieg
opadają płatki lekkie
z topniejących zabielonych dachów
opadają spracowane ręce

z ust padają słowa niewygodne
niewypowiadane z serca
milczeniem w ciszy trwam

biało tak blisko czarne zaorane
bielsze spojrzenia nie będą

upuszczasz ostatnią kroplę krwi
czerwienią na dłoni
z karabinem na ramieniu

na ziemi pozorny spokój
zło kiełkuje powoli
atak zaraża innych
choroba toczy jak robak

niewiadomych znaków zapytania
przed nimi stoję wpatrzony w dal

nie rozumiem
dokąd idziesz człowieku
pędzą koła zębate w kieracie
świat nie wyhamuje

niepotrzebnie
waham się nad prawdą

bo prawda to prawda
wiedza jest obowiązkiem
grzechem brak wiedzy

albo świadomie poddać się pokusie
przyznać rację i odkupić duszę przed
stosem słów przed żarem z ust