bilet w jedną stronę

bilet w jedną stronę
Marek Górynowicz

zajmuję miejsce
twarzą do miasta
za oknem rozsypane bloki
i betonowe zagajniki

wiatr otwiera pusty przedział
nieświeży podróżny
pierwszą małpkę

karciane damy
ostatnią trybuną ludu
z powagą czarnego jokera

otok dzikich kotów
spłoszył przekwitłe mniszki
po pierwszym jazgocie
kolejny peron

twój telefon rozbujał słońce
spóźniony Ondraszek przyjedzie jutro