Archiwum kategorii: Maciej Jackiewicz

Ból złamanego skrzydła

Ból złamanego skrzydła
Maciej Jackiewicz

wolno odlatuję z krainy burz

ze skrzydłem połamanym
wznieść się ponad szczyty wzgórz
pokrytych wiecznym lodem

dźwigam na grzbiecie gruz
bo zburzone zostały kolejne kurhany
odlatuję do krainy dobrych muz

tam wiatr nie wieje nigdy chłodem
dla Aojde będę pisał hymny i peany
teraz skrzydło tak boli straszliwie

dolecieć muszę teraz sam
gdzie pióra aniołów nawet leczą
Talia ostatnie rany opatrzy

a potem powrócę cało i szczęśliwie
do chwil które w ukryciu mam

tam gdzie je pokrył złoty kurz
i Mneme przybędzie z odsieczą
wtedy zapach ambrozji poczuję

zdepczę na zawsze wszystkie myśli złe
bo tak – tylko tak niech znaczy

a nie – tylko nie

REKLAMOWY ZAWRÓT GŁOWY

REKLAMOWY ZAWRÓT GŁOWY
Maciej Jackiewicz

Nie lubię reklam, w których choroby
grają już główne role
Od prostaty i gardła po bóle wątroby
i te rady na tę niedolę

Masz zaparcia albo boli cię w żołądku
albo katar i nawet przeziębienie
Te same suplementy od roku początku
od nowa polowanie… na jelenie

Tylko zawsze powtórzą choć jeden raz
skonsultuj z lekarzem lub aptekarzem
Lecz kto na konsultacje ma dziś czas
a może jeszcze na trądzikowe twarze

Dziesiątki tabletek kapsułek i pastylek
jedną zażyjesz – to tylko trzy minuty
Będziesz zdrowy albo lekka jak motylek
po co na lekarza zdzierać jeszcze buty

Jak coś cię zaboli aż cztery leki do wyboru
jak nie sprawdzisz składu to jesteś frajer
Specyficzne ma ktoś tu poczucie humoru
nie kupuj żadnych leków tylko na zachętę
Wszak wszystkie reklamy to jeden… bajer
(nie myl proszę ze znanym producentem)

Sylwester 2021

Sylwester 2021
Maciej Jackiewicz

Na początek przyjechało pogotowie ratunkowe
teściowa dostała korkiem od szampana w głowę
teścia chyba dopadło zapalenia wyrostka
babuni w przełyku utknęła wołowa kostka

dziadunio zaś struł się zepsutym starym żurem
w dodatku popił go wodą ze zgniłym ogórem
wnuczków też na razie nikt teraz nie zabawia
pod choinką sami grają w puszczanie pawia

najadły się samej czekolady i cukierków
a nikt im nie odwinął ze sreberka i z papierków
mamusia ma w gipsie przecież obie ręce
bo wywaliła się na posadzkę w łazience

tatuś zaabsorbowany nowym smartfonem
aż pomylił wyjścia i wypadł balkonem
na wujka co na ciocię wczoraj się obraził
upadła choinka – prąd z lampek go poraził

jedna ciocia tylko rzekła nie będziesz bałamucił…
i straciła przytomność i nikt jej nie ocucił
szwagier się pokaleczył bowiem szwagierka
stłukła wszystkie w domu lustra i lusterka

wypaliła w stresie całą paczkę papierosów
pomyliła Domestos z szamponem do włosów
stryjenka przez omyłkę w twarz dostała od stryja
bo chciał w kuchni zabić karpia przy użyciu kija

w końcu kiedy miał martwą rybę w durszlaku
zabrakło całkiem wody także w zlewozmywaku
bo z kranu poleciała jakaś brunatna breja
a na krześle usiadł stryj brudny jak fleja

kuzyn wciąż sączył ciecz podobną do soku
kiedy wzajem życzyli sobie Do Siego Roku
pogotowie udzieliło im pierwszej pomocy
potem usiedli wszyscy przy stole o północy

jedna słaba żarówka rozjaśniła zimowy mrok
taki Sylwester zdarza się tylko raz na rok

Staruszek i chłopiec IV

Staruszek i chłopiec IV
Maciej Jackiewicz

To było ostatniego dnia grudnia
gdy do miasta około południa
ku uciesze zgromadzonej gromady
wjechał skrzypiący wóz drabiniasty

a na nim skrępowany maseczkami
ale już bez bez przyłbicy
stał on – Covid starowina
ohydny brzydki i żylasty
cuchnął wonią zgniłej czekolady

a na środku rynku zaś podest stał
z wyświechtanych ,,fejk niusów,,
zamiast desek i drewnianych bali
bardzo szybko pieniek z dat ociosany
wtoczono nań i koło historii wirusów

tymczasem chromy zarazek
wlokąc ciało z trudem po śniegu
wchodził już na to podwyższenie
gdzie na niego czekał medyk
w czerwonym kapturze jak kat

ze śmiechem świadkowie żegnali
palcami pokazywali sobie sąsiedzi
kiedy oprawca szczepienie zaczynał
do kresu zmierzał żałosny obrazek

koniec zarazy największej tu od lat
nowego życia wielką strzykawą
dorodną koronę jemu ścinał
śmiertelne dlań to było szczepienie

ciżba skazanego nienawiści mową
opluła i resztki szacunku odebrała
mówiąc przy tym jedno tylko słowo
którego nie powtórzę i nie przytoczę
bo nie pozwala na to kultura i prawo

wraz z ostatnimi na tym świecie godzinami
bakcyl zmutować jeszcze chciał ostatni raz
lecz na zawsze zamknął swe pory smocze
a woda z rzeki przeznaczenia wnet odtajała

***
to było ostatniego dnia grudnia
roku pamiętnego finał
gdy tłum literatów się rozszedł na wszystkie strony
pojaśniały wówczas od świateł literatów domy

serca poetów wybuchły jako lawa wulkanu
heroldowie ogłosili kolejny rok bardzo długi
odgłos fajerwerków rozchodził się dookoła

a na rynku pozostał on
mały chłopiec o urodzie anioła
oczy miał błękitne niczym lazur oceanu
przepasany zieloną jedwabną wstęgą
zaś na wstędze widniał napis

ROK DWA TYSIĄCE DWUDZIESTY DRUGI

Ze świątecznego pamiętnika

Ze świątecznego pamiętnika
Maciej Jackiewicz

Święta, święta i po świętach
a tegoroczne chyba zapamiętam
do końca życia i jeden dzień dłużej
jak umilkły w weekend mózgów burze

trzy razy telefon przerywał tę ciszę
czułem moją mateńkę, bo też była
z nieba nam pięknie błogosławiła
( w innym miejscu to jeszcze opiszę)

z tatą o betlejemskim cudzie
obejrzałem program ciekawy
a tak to melancholii nuutaaa

siostra nie dojechała z Warszawy
i tylko my obaj : tato i ja
jak ,,starsi panowie dwaj,,
,,a w głowie,,… już tylko grudzień

Kalendarz

Kalendarz
Maciej Jackiewicz

Rodzinnych, Spokojnych i Zdrowych Świąt Bożego Narodzenia dla tych, którzy tu wracają, którzy tu są i którzy do nas kiedyś dołączą… Życzy Maciek

I.
śpi biała ziemia
w zamarzniętym letargu
milczą polany

II.
pobielony świat
obraz wykuty z lodu
już ginie w słońcu

III.
nieśmiało promyk
dotyka bladej twarzy
wyczuwam ciepło

IV.
pajęcze nici
plotą się wciąż nietrwałe
lata i zimy

V.
śmieją się oczy
tyle barw ma znów życie
w tęczy nadziei

VI.
bezchmurne niebo
słońce tak się uśmiecha
w przedsionku lata

VII.
w złotych promieniach
niczym w dłoniach mateńki
tulą się ptaki

VIII.
dni znowu krótsze
zegar tyka tak smutno
bo żegna lato

IX.
kwiaty powiędły
ostatnie ślady lata
zatrze teraz wiatr

X.
drzewa już płaczą
łzami z wyschniętych liści
tyle ich wszędzie

XI.
bolesny smutek
rodzi nową nostalgię
koniec ballady

XII.
pora nadziei
co nowy czas przyniesie
czekam na Gwiazdę

Moje przesłanie

Moje przesłanie
Maciej Jackiewicz

Niech ustaną wreszcie ostre spory i waśnie
a jeśli ktoś jeszcze nie chce żadnej zgody
niech ostudzi łeb w wiadrze zimnej wody
albo jasny piorun niech jego już trzaśnie

bo pora się pogodzić choćby z babą Jagą
a teraz to już całkiem z wielką powagą:

Mesjasz Zbawiciel na świat przychodzi
pozdrawiam każdego dziś bez wyjątku
nowy czas odmierzy zegar od piątku
pora w porcie Nadziei wysiąść z łodzi

Odrzuć z serca obawy oraz strach
podaj ręce nie tylko na pojednanie
a pokój wreszcie w sercach nastanie
ubogiego pielgrzyma weź pod dach

Bądźmy dobrzy dla siebie wszyscy wzajemnie
tę dobrą radę przypominam kochani dziś rano:
szanuj innych jak chcesz by ciebie szanowano
a jeśli chcesz wojenek burd i chaosu

to …beze mnie

13 grudnia 1981

13 grudnia 1981
Maciej Jackiewicz

kartka z kalendarza mrozem skuta

czołgi przejechały po bruku z łoskotem
przez okna zagląda z blizną
smutny księżyc w noc grudniową

pośpij jeszcze trochę moja mała
dzisiaj nie będzie Teleranka
ktoś internował koguta
pośpij jeszcze moja kochana

na dwóch zaledwie kanałach
nadają przemówienie generała
przeszyte jadem każde słowo

wolność przeszyta zimy chłodem
patrzy na świat przez więzienną kratę
żołnierze przy kozach grzeją dłonie

mowa nienawiści pomiędzy wierszami
Polska w zielonym mundurze i butach
historia maluje nowe obrazy

puszki Pandory los uchylił wieczko
wciąż ten monotonny głos w telefonie
rozmowa kontrolowana
rozmowa kontrolowana

w uszy kłują wciąż te same wyrazy
czy musiało do tego dojść
wszystko tak boli dzisiaj ogromnie
co się stało z matulą Ojczyzną

twoje serduszko jeszcze tak młode
na zawsze zapamięta tę datę
pośpij jeszcze moja córeczko

jeszcze parę godzin zostało do rana
nie wiem co będzie potem

zanim przyjdą po mnie

SEKSMISJA -ZAKOŃCZENIE A.D. 2021

SEKSMISJA -ZAKOŃCZENIE A.D. 2021
Maciej Jackiewicz

w wierszu wykorzystano cytaty z filmu ,,SEKSMISJA,, w reż. Juliusza Machulskiego

Szli lasem
Albert z Maksem wraz z piękną Lamią
wtem Maks ujrzał ptaka w chmurach
-Uratowani ! zawołał radośnie
-jesteśmy uratowani bo ptaki nie kłamią

a echo odpowiedziało mu donośnie
że pandemia to jedna wielka bzdura
-patrz bocian ! jak on żyje to my też możemy
wszyscy o tym wiedzą stąd my także wiemy…

przeżyjemy !- krzyknął raz jeszcze
aż wstrząsnęły nim emocji dreszcze
-kończmy raz na zawsze tę grę i zabawę
zrzucił rękawice
a zaraz potem hełm ze szklanym balonem

w tej samej chwili był na twarzy zmieniony
od razu pobladł i padł martwy na trawę

Albert nie mógł się pogodzić z Maksa zgonem
jednak był naprawdę wirus na tym świecie
czy gdzieś jeszcze był ?ale na której planecie ?
cudem jak Lamia zdjąć z głowy hełmu nie zdążył

wysoko nad nimi wciąż plastikowy bociek krążył

wkrótce nadleciały liczne zawirusowane drony

Trzy limeryki o świętym Mikołaju

Trzy limeryki o świętym Mikołaju
Maciej Jackiewicz

Święty Mikołaj z miasta Żagania,
nie miał prezentów do darowania,
została mu laurka.
Zabrakło bowiem sznurka,
oraz papieru… do pakowania.

Święty Mikołaj z miasta Będzina,
kiedyś niechcący wpadł do komina.
Barbarka się cieszyła,
bo od zawsze marzyła,
aby raz poznać chłopca Murzyna.

Święty Mikołaj spod miasta Kęty,
nie chciał być dłużej dobry i święty.
Skoro w nosie ma go świat,
więc na pomysł jeden wpadł.
Sobie porobił wszystkie prezenty.

Andrzejki 2021

Andrzejki 2021
Maciej Jackiewicz

Na śmietnikach buty po bezdomnych
bez rzepów i sznurowadeł, wszystkie bez pary
jak wosk przelewa się rozpacz z goryczy czary
przez klucz do przyszłości potomnych

Kartki z nazwami mutacji wylosowane
zgubił gdzieś czas stary zegar cały zardzewiały
ukryte w piwnicach baby stawiają nowe kabały
wyświechtane brudne karty potasowane

Okruchy zbitych luster zmatowiały
pierogów nikt dziś nie ulepi, kołków w płocie
panny nie liczą bowiem dawno o swej cnocie
niewieściej figlarne pozapominały

Obierzyna zgniłego jabłka krótka
pod pękniętym talerzem nie ma już różańca
nie ma obrączki nie ma kwiatów bo do tańca
nikt nie prosi, na stole zimna wódka

Wielki bal na salonach u wodzireja
przy stoliku drzemie starszy pan zmęczony
czarny kot na dworze goni mysz jak szalony
powoli odchodziła ostatnia nadzieja

Mury 2021

Mury 2021
Maciej Jackiewicz

inspiracja : Mury Jacka Kaczmarskiego

A kiedy wróg stanie u bram
ty już nie będziesz wtedy sam
przybędą rycerze w złotych zbrojach
piękne ody i pieśni powstaną o wojach

i pójdą precz tyrani i władcy źli
dość już przelali w dziejach krwi
na zielone łąki serca będą się rwać
spokojny swoje dzieci położysz spać

dobre tylko sny odtąd będziesz śnić
poczujesz jak bardzo chcesz żyć
aby z uśmiechem powitać rano
tylko mury od nowa staną staną staną

Ptaki do gniazd swych znów powrócą
wysłańcy z piekieł bomb już nie zrzucą
anioły przegnają czarne chmury
słońce uśmiechnie się z góry

a gwiazdy spadające przyniosą wieści
skończą się czasy cierpienia i boleści
bez końca podłego czasu szmat
wtedy ,, pogrzebią stary świat ,,

nowe wskazówki na starych zegarach
powróci z Bogiem w sercu wiara
w domach z rodzinami pozostaną
tylko mury od nowa staną staną staną

Na wpół jawa i sen…

Na wpół jawa i sen…
Maciej Jackiewicz

starsze o liczne doświadczenia losu
znowu serca poczuły się młode
obu dusz wymowne milczenie
stało się
tajemnym znakiem

mówiła zawsze pół słowa
on dodawał drugie połowy
budziło się ciche marzenia
ciepłe dłonie podane na zgodę
by nie usłyszeć więcej przeszłości
głosu

liczyło się tylko teraz
wczoraj było byle jakie
klepsydra życia odmierzała czas
w wymyślonym świecie od nowa

trwała cicha rozmowa
jedyna najprawdziwsza
aż do bladego świtu
nie czuli zmęczenia
ktoś datę zapisał do zeszytu

ciemno jeszcze nad ranem
drzewa toną w półcieniach
dziękuję że jesteś
miłego dnia

dlaczego szczęście tak krótko trwa

Nie wszystko czas pochłonie…

Nie wszystko czas pochłonie…
Maciej Jackiewicz

Pojutrze – pierwsza rocznica…

Dzień dobry proszę pana
pana mama dzisiaj rano…
wracają słowa rezydenta
z białego oddziału angiologii

nigdy nie zapomnę tamtego rana
inne słowa ulecą a te zostaną
i na zawsze już je zapamiętam
na początek zupełnie nowej drogi

twojej Mateńko moja umiłowana

tyle miało serce prawdziwej miłości
ogrom dobroci i przebaczenia
mimo że ciało bolało niemiłosiernie
tak chciało bardzo jeszcze trochę żyć

dziś jak ptak co gniazdo sobie mości
w krainie wiecznego zbawienia
gdzie nieznane są ciemne ciernie
byś dla mnie chociaż obłokiem mogła być

anioł miejsce tobie już tam szykuje
na twoim szlaku gwiazdy i komety
i blada gęba księżyca zadumana
tu zostaną pośpiesznie pisane wersety

dla ciebie Matulu moja jedyna ukochana

przez okno zagląda jeszcze senne słońce
rozprasza mgłę i się uśmiecha
czuję jak twarz moją ogrzewa
chociaż to nie wiosna i ptak nie zaśpiewa

a ja wspomnę ciepło uczuciem gorejące
prawdziwe bo to troska i pociecha
dla niego pióro dziś strofy porymuje
jesteś przy mnie całą duszą to teraz czuję

wraz ze złotym sercem Mamo moja kochana

Polska Niepodległa 2

Polska Niepodległa 2
Maciej Jackiewicz

Dziś kłosy ciepłym latem
jak ze złota się złocą
bo na czarnych polach
z ziarna zboże się rodzi

gwiazdy srebrzą się cichą
nareszcie spokojną nocą
nawet uśmiechnięte słońce
na błękitnym niebie wschodzi

orzeł rozpostarł skrzydła
leci w stronę białych chmur
to rocznica jest polska
nasza listopadowa

raduje się wzruszone serce
niejednego poety natchnione
a miliony krwawiły tyle razy
na zawsze pozostaną blizny

pochowani w tylu grobach
u stóp matki ojczyzny
zmęczeni wiecznym snem
śpią cisi bohaterowie

na stole pachnie znowu
świeży bochen chleba
historia niczego nie zmieni
i za nich wszystko opowie

Nike dziś w święty dzwon
w dzień oznaczony uderzy
dziękczynne pieśni wyśpiewamy
a razem z nami zabrzmi boski chór

nowe ołtarze poświęcimy
obrazy oprawimy w ramy
za te wiekowe ziemie
i naszych przodków ojcowizny

na zawsze już one pozostaną
bo tu polskie powstało plemię

Zaduszki

Zaduszki
Maciej Jackiewicz

Moim najbliższym i bliskim, których już tutaj nie ma…

Zakończył się już kolejny długi bal cieni
tancerze już zasnęli radośni i zmęczeni
trzymając tancerki za szczupłe dłonie
białe jak posiwiałe me włosy i skronie

kroplami deszczu niebo teraz zapłacze
może kiedyś ten bal świętych zobaczę
bo to dla wszystkich są wtedy imieniny
wspomnienia snują opuszczone rodziny

płoną znicze w kwiatach toną zimne groby
na znak pamięci w szczególny dzień żałoby
wieczny odpoczynek odmawiam myślami
nasi ukochani dzisiaj będą znowu z nami

choć niewidzialni czuję ich obecności
dziękując za lata pełne dobrej miłości
na czas zadumy mocno serce zabiło
i szukam słońca ,które się znów skryło

nie odrywając od szarego nieba wzroku
dzisiaj w ten najsmutniejszy dzień roku
rajska orkiestra cicho teraz requiem gra
a tu na ziemi się ściele listopadowa mgła

Listopadowa refleksja III

Listopadowa refleksja III
Maciej Jackiewicz

Nasze serca żeby nigdy nie były zimne
jak nieme płyty wykute w granicie
choć trochę to nasze życie dziwne
przypominało o nieba czystym błękicie

miłości pełne niech będą zawsze słowa
zawierzcie życzenia myśli i czyny
nim czarna ziemia nas tu pochowa
wszak jesteśmy z jednej ludzkiej rodziny

by nasze serca nie tylko dzisiaj pamiętały
o tych co już mieszkają na górze
my żywot mamy przed sobą cały
niejedne przeżyjemy wiatry i burze

bo tam bardzo wysoko
gdzie już nie dojrzy oko
czekają aniołowie i wszyscy święci
i bliscy sercu dzisiaj wniebowzięci

by nawet w małej tlącej się iskierce
zapłonął płomień pamięci i niech trwa
ogrzeje wtenczas każde zziębnięte serce

bo nikt z nas nie zna godziny ani dnia…

Życiorys

Życiorys
Maciej Jackiewicz

Byłem wolny

i beztroski jak konik polny
myślałem że wolność
na zawsze będzie trwać

dlatego naiwny za młodu
tak bardzo pragnąłem biec
bez picia i bez jedzenia
byle nie w miejscu stać

chciałem dobiec na koniec świata
w nieskończonych moich snach

a kiedy nadszedł
czas niewoli

poraniony i pokaleczony
prawie cudem ocalony
z uczuciem serca wielkiego głodu

znów stałem się wolny
ale już nie tak beztroski
nawet anioł
bez skrzydeł nie lata
pokonałem wszechobecny strach

dzisiaj
pozostały pytania bez odpowiedzi
pokryte siwym kurzem

co jeszcze mam rzec
nie wiem co mnie jeszcze czeka
nie jestem wróżem
nie pieką rany wygojone

tylko czasem jeszcze zaboli
mój los

zwyczajnego człowieka

Październikowy obraz 2

Październikowy obraz 2
Maciej Jackiewicz

Przeciera jasne oczy zmęczona
tak dziś chciałaby jeszcze spać
pod chmurą córka Tei zamglona

wiatr zerwał resztki nici babiego lata
między nagimi konarami drzew się rozbija
co by tu jeszcze potarmosić i rwać

dzień za dniem tak szybko przemija
odszedł szybko jak chwila wrzesień
krople deszczu grają z tych samych nut

póki na blaszanych parapetach
nie rozbiją niczym drobiny kryształu
w plamy się zamienią

na parasolach serenadę zagramy
choć to świt blady
i nowy dzień budzi się pomału

w coraz dłuższą noc ciemną
jakby to był koniec świata
październik pisze tautogramy
na literę J jak jesień

jaśnieje już jutrzenka
jem jabłuszka
jarzębinę je jemiołuszka
jedna jesteś
jeszcze jodło

jednym łykiem
dopijam herbatę z czarnej jagody
ptaki już nie budzą radosnym krzykiem

Eos różanopalca
i moja Muza
zostały ze mną

otulone tumanem mgły
spały ogrody

Sąsiad i ja…

Sąsiad i ja…
Maciej Jackiewicz

Całe osiedle już prawie śpi
nagle dzwonek do drzwi
o tej porze
po wieczorze?

Otwieram a to sąsiad (mieszka naprzeciwko)
– dobry wieczór zapraszam pana na piwko
– jaki wieczór mówię – to noc panie
wkurzony już jestem niesłychanie

A sąsiad robi minę chińskiego dyplomaty
i nawija:
– pokryję wszystkie pana straty
– te moralne
– i materialne

– No to jak? panie Macieju zgoda?
– pewnie się ucieszy pana żona młoda…
– pójdziemy na piwko do Andromedy
– sąsiad powie termin o której i kiedy?

–  W dobrym piwku kufelek zamoczy
– szwagier z bratem za pańskie zapłacą
– przepraszam sąsiad

Dodał jeszcze nie patrząc mi w oczy
nie powiedział tylko za co…