Archiwum kategorii: Maciej Jackiewicz

Bajkopisarze

Bajkopisarze
Maciej Jackiewicz

Namnożyło się nam bajkopisarzy
i obietnic tylko ciągle przybywa
kto lepszą bajkę opowie-wygrywa
bo nic nowego się chyba nie zdarzy

Grają z nami ciągle w te same klocki
a od banialuk pełne gazet strony
kukiełki i lalki ślą nam ukłony
fakty i kity zamiast dobranocki

Na wierzbach znów gruszki rosną soczyste
cudowne wizje się za chwilę jawią
lecz mnie już takie bajki dziś nie bawią
choć ulubionych mam wciąż własną listę

Od Kopciuszka aż po sny o potędze
i wszystkie zapisane w wielkiej księdze

Dzisiaj lwa nazywają w dżungli osłem
i nie ma w zwierzyńcu dobrego wzoru
może i nie mam poczucia humoru
ale z bajek ja dawno już wyrosłem

Polska Niepodległa 2

Polska Niepodległa 2
Maciej Jackiewicz

z cyklu ,,Wiersze naprawione,,

Powracam myślą w odległe czasy
jak zawsze co roku późną jesienią

wspomnę kłosy zbóż jak latem
pięknie się wyzłocą
na wszystkich polach
gdzie ziarno się rodzi

gwiazdy srebrzą się cichą
spokojną od wieków nocą
nowy dzień co świtem
ze słońcem wschodzi

i nadzieja co każde rano
budzi się też od nowa
i jak ogień zapłonie
z zachodu słońca czerwienią

orzeł rozpostarł skrzydła
leci w stronę nieba
to rocznica jest polska
nasza listopadowa

raduje się bardzo serce
poety natchnione
krwawiło tyle razy
aż pozostały blizny

na stole pachnie znowu
bochen jasnego chleba
zasnęli tylko snem
wiecznym bohaterowie

pochowani w grobach
synowie matki ojczyzny
historia kiedyś ich oceni
na nowo wszystko opowie

Bóg w dzwon w dzień
oznaczony uderzy
a dziękczynienia hymn
dzisiaj mu za to śpiewamy

nowe obrazy poświęcimy
w rzeźbione oprawimy ramy
za tylu wiekowe ziemie
które wróciły do Macierzy

one na zawsze tu pozostaną
gdzie polskie powstało plemię
……………………………………. …………
o patrii pamiętać zawsze trzeba

Pierwszy listopada

Pierwszy listopada
Maciej Jackiewicz

Ludzkie serca żeby nie były już zimne
jak płyty wykute z czarnego granitu
żeby te trudne życie takie przedziwne
przypominało czasem eden z błękitu

miłością wypełnione żeby były słowa
oraz życzenia myśli i wszelkie czyny
zanim święta ziemia ostatnich pochowa
to nie na zawsze przecież pogrzebie

wszyscy jesteśmy jak braćmi z rodziny
której przodkowie nastali po Słowie
kiedyś nadejdzie ten prawdziwy czas
i wstaną z grobów grzeszni i zbawieni

nadal czekają na złote serca aniołowie
patroni nasi i wszyscy święci
czekają zwyczajny człowieku na ciebie
szczęśliwi bo już wniebowzięci

tylko dzisiaj nikt ,,nie zna dnia ani godziny,,

kiedy ujrzymy znów których tutaj pamiętamy
nie zamykajmy serc i głosu sumienia
chociaż zamknięte zostały cmentarne bramy
miłość silniejsza jest od zapomnienia

Pamięć silniejsza niż śmierć

Pamięć silniejsza niż śmierć
Maciej Jackiewicz

Kapłan na mszy powiedział:

“dziś z zalewu koło Włocławka wyłowiono…”
po czym dłonie złożył
do modlitwy
słów nie dokończył
w wielki szloch zamieniony chóralny śpiew

Ojcze
powróciłeś do nas wtedy
ręce skrępowane sznurami nienawiści
do nóg dołożyli zimne kamienie
na szyi zaciśnięta pętla

cena była jedna za Twoje milczenie
na konsekrowanej sutannie skrzepła krew

“nie dajcie się zwyciężyć złu
bądźcie w czynach swych zawsze czyści”

znowu nadszedł ten czas
aby obudzić się z koszmarnego snu
ale to nie była tylko senna mara
i nie umarła w sercach ludzkich wiara
bo ona jak nadzieja jest nieśmiertelna

a wraz z nimi miłość do człowieka
którą każdy w darze dostał od Boga
w piersi niech każdy dzisiaj się uderzy

co pozostało po Tobie Ojcze Jerzy
czy tylko jeszcze jedno wspomnienie
ostatnia homilia
u świętych polskich braci męczenników

ostatnia przestroga
zanim ruszyłeś na przeznaczenia szlak

życie wiedzie przez nieskończone zakręty
tam gdzie na każdego czeka
prawda

Ojcze
dziś patrzysz na Polskę z ołtarzy i pomników
i powrócisz raz jeszcze
na łono Ojczyzny

lecz jako Jerzy
nasz święty

Wiersz apolityczny

Wiersz apolityczny
Maciej Jackiewicz

Nie rozmawiajcie ze mną więcej o polityce
bo wszędzie jest jej pełno i działa mi na nerwy
od haseł na bilbordach aż krzyczą miast ulice
aż strach jest zajrzeć do konserwy

Czy przypadkiem coś z niej też nie wyskoczy
i w głowie znów pomiesza albo wręcz otumani
potem jak zawsze walnie na odlew między oczy
nie mówmy już o polityce proszę pani

Sama sobie we wszystkim wciąż pięknie dogadza
poleruje złote trony i buduje swoim wielkie pałace
ty ledwo biedaku masz grosze na niedzielną tacę
człowiek nic nie znaczy tylko władza

Ten schemat się pcha tyle lat co dzień od rana
takie same maski w gazetach od lat i na ekranie
gdzieś mają naszą wieczną walkę o przetrwanie
nie mówmy już o polityce proszę pana

Bo droga pełna jak wszędzie upadków i wzlotów
obce są jej marginesy życia i ludzkiego losu nisze
dlatego pod niczyją polityką się już nie podpiszę
choćby to była… Partia Miłośników Kotów

POŻEGNANIE POETY

POŻEGNANIE POETY
Maciej Jackiewicz

Pamięci Zbyszka Remigiusza

Atropos przecięła kolejną nić
ona nigdy wtedy nie płacze

na poezję spuściła czarną zasłonę
serce które tak chciało jeszcze żyć
dzisiaj milczy wiecznym snem uśpione
a muza płacze i od nowa strofy czyta

w nich niedokończone słowa
niejedna zbłąkana myśl ukryta
zawsze czysta i niezbrukana
nie ma już poety między nami

samotne kartki z wierszami
co zrobią one bez ciebie teraz
niech w tomiku kiedyś zostaną
cytowane z ziemskich cokołów

każdy wers jak sierota w niedoli
roni łzy atramentem i jak rana
niewygojona wszystko dziś boli

w sadach już pachną owoce winne
lecz Mojra w nich nie jest zakochana
od teraz wszystko będzie całkiem inne
już nic nie zacznie się to samo od nowa

nie znam tylko dnia kiedy wśród aniołów
znów ciebie Poeto zobaczę

Czekam

Czekam
Maciej Jackiewicz

Czekam nieustannie w tym niespokojnym wieku
na ciche place bez wieców i demonstracji
gdy ostatni pociąg zła odjedzie ze stacji
i nikt już nie usłyszy tego bluźnierstw steku

Czekam także i na ciebie dobry człowieku
na Polskę wolną od gniewu i profanacji
gdzie nie łamie się prawa ani demokracji
czekam jak na tę kroplę cudownego leku

Aby słowa modlitwy odmówić w podzięce
za światło bożej miłości by tak rozbłysło
że niczyja krew nie poleje się już więcej

Wszystko co nieboskie jak bańka żeby prysło
a ludzie podali sobie na zgodę ręce
czekam ciągle jeszcze na nowy cud nad Wisłą

Moja nostalgia

Moja nostalgia
Maciej Jackiewicz

tak często łzy płyną bo przeszłość boli
ocieram je zawsze ciepłą dłonią
smutki nie potrzebują przecież parasoli
łzami przed światem się bronią

czasu cofnąć też nikt nie jest w stanie
czytam pożółkły wiersz stary
nie wiem co dobry Bóg ma w planie
ale nie tracę miłości i wiary

nie tracę też nadziei bo wciąż ufam Tobie
dziękując co dnia za dar życia
jesteś ze mną zawsze w zdrowiu i chorobie
Twój dar nie jest bez pokrycia

porzucam obawy wszelkie
i żadne myśli już nie zaginą
a każda będzie kiedyś złota

piszę dla serca co bije nad Łyną
smutne ale jest tak wielkie
jak jedna moja tęsknota

Jedna droga

Jedna droga
Maciej Jackiewicz

dzisiaj drogę nową los mi dał
już nie dwie jak co dnia
kiedy tak długo ze mnie drwił
żebym tylko nie odmłodniał

byle nie obrócić tego w pył
co powstało już z mozołem
wspomnę chwilę z nutką żalu
ile lat odeszło do krainy cienia

patrzę na niebo i czytam marzenia
muzo moja prawdziwa i wyśniona
dziewczyno z poetyckiego portalu
jesteś taka piękna wraz z wierszami

spokojny wyjdę ci na spotkanie
zapisana już dziś kolejna strona
jedno imię tańczy wraz z rymami
sen na jawie się wciąż powtarza

niech już cały odtąd czas
na całą wieczność trwa
dzisiaj drogę nową mam
bym pustelni przekroczył próg

prowadź mnie dobry aniele
nikt nie może być przecież sam
choć ma do wyboru wiele
często pokręconych dróg

Miłość jest jak motyl

Miłość jest jak motyl
Maciej Jackiewicz

Ile dni czekam rachunek niepojęty
moje serce zranione tyle razy
tyle kartek zerwanych z kalendarza
historia z okruchów radości napisana

co jakiś czas na moment się powtarza
nowy rozdział w pamiętniku napoczęty
los maluje w nim kolejne obrazy
jestem teraz na stacji ukochana

setki kilometrów oddalony
lecz to centymetry na mapie
życie dyktuje mi kolejne strony
myślami gonię kolorowe motyle

najpiękniejszego dla ciebie złapię
przycupnie na twojej dłoni
na jedną tylko chwilę
a potem nadleci drugi i trzeci

za oknem szaro i pochmurno
w cierpliwym sercu
słońce dziś zaświeci
jeszcze wzruszony deszcz tylko pokapie

Wybory w lesie

Wybory w lesie
Maciej Jackiewicz

Raz lew zwierzętom przestał się bardzo podobać
bo zbyt dumny obnosił się ze swoją grzywą
a że pycha jest gorsza czasem jak choroba
pora na kampanię w dżungli by jako żywo

wybrać na świata zwierząt już nowego króla
zaś lew pokazał im jeszcze ostre pazury
bo nad dymisją nie będzie się rozczulał
ryknął tylko raz że te wybory to bzdury

on bowiem królem zwierząt wszak na zawsze będzie
tak było i jest przecież i to od początku
i jego poważać każdy powinien wszędzie
i nie ma i nie będzie w tej kwestii wyjątku

wtedy kandydować już nie chciały żyrafy
pawiany wypięły się w sposób wręcz banalny
papugi strzelały głupawe straszne gafy
zaczęła się selekcja – dobór naturalny

lecz według kryteriów nie tylko z zoologii
i pamiętając też o stosownej reklamie
i by uniknąć zbędnej także demagogii
typu-hipopotam za gruby zawsze kłamie

albo antylopa może być pierwszą damą
wnet zebra odpadła bo udawała głąba
pyton tylko ciągle syczał a wciąż to samo
słoń był za ciężki w dodatku ta trąba

nosorożec nieprzystojny ze swym profilem
a żółwie zbyt powolne głosu nie oddały
kolibry zaś ganiały się z jakimś motylem
wybierano więc z tych ,,co w boju,, pozostały

aż wreszcie opadła emocji wielka fala
opustoszała szybko wyborcza arena
a na króla wybrano… starego szakala
jego pierwszą damą została… chuda hiena

Zamarzenie

Zamarzenie
Maciej Jackiewicz

W krople rosy przemienił los wiarę
ożyły kwiaty zwiędłe i stare
były znów mokre od deszczu i łez
a w ogrodzie tak pięknie pachnie bez
na ławce widzę gołębi parę

Czy to przeznaczenie czy jakiś znak
co mnie poprowadzi przez życia szlak
słyszę ptasie radosne gruchanie
ten obraz chwili w sercu zostanie
i tylko ciebie na nim będzie brak

Serce serc

Serce serc
Maciej Jackiewicz

przytulam wciąż piękną twarz poznaczoną
troską i ukrytymi zmartwieniami
gdy patrzysz na świat dobroci oczami

i przędziesz los- czas mając za wrzeciono

przytulam też ciepłą dłoń pomarszczoną
gdy dzielisz chleb jedząc z domownikami
i ochraniasz swe dzieci jak skrzydłami

kryję się dziś niezręcznie za zasłoną

tkaną z mojego niejednego grzechu
popatrz- mam siwe włosy a tak samo
czynisz dobro i kochasz bez pośpiechu

by smutek stał się niewidzialną plamą

zabiorę znów cię do lat pełnych śmiechu
i nakarmię radością serce

Mamo

Taka sobie mikrobiologia

Taka sobie mikrobiologia
Maciej Jackiewicz

O tobie piszą i mówią wszędzie
jesteś już znany na całym świecie
lecz często same bzdury się plecie
tak lubią niektórzy tkwić we własnym błędzie

pobijasz rekordy – te wyniki
na mnie jest armia antybiotyków
nie jestem trucizną polityków
co nigdy nie szczędzą jadu i krytyki

mutujesz się wciąż ze swym RNA
ja jestem tylko skromną bakterią
nikt nie reaguje jak histerią
gdy połknie kapsułkę i głęboko mnie ma

a potrafisz zatruć ludziom życie
gdy atakujesz nawet im płuca
na samą myśl każdego odrzuca
ja spokojnie żyję w ich grubym jelicie

trafiłeś nie w porę a to boli
żal mi wirusa degenerata
przez ciebie z innych robią wariata

rzekła do Covida… Escherichia coli

Musicie od siebie wymagać…

Musicie od siebie wymagać…
Maciej Jackiewicz

zawsze
dnia trzynastego
wymodlonym podczas liturgii słowa
nie pytaj mnie dlaczego
dziękował biedny lud duchem bogaty
i grały tak radośnie organy
w ogrodach nadziei zakwitły kwiaty

radował się
lud wybrany
zrzucając z siebie kajdany lat niewoli
bezduszne brzemię opatrzywszy rany
Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze…
czy pamiętasz te słowa i czemu
upominał się o tę ziemię

na mogiłach płoną znicze
ludzkiej nieśmiertelnej pamięci
a z nieba patrzą święci
pośród nich spogląda On
bo znów brakuje mocy wiary
podziękuj za te wszystkie dary
i złóż co masz przed boski tron

za Jego nieskończone i niepojęte zasługi
równo sto lat temu
jedyna taka rocznica
wielki Bóg spełnił milionów wolę
w małych Wadowicach
urodził się kochany mały Lolek
przyszły święty Jan Paweł Drugi

“NIE LĘKAJCIE SIĘ”

“NIE LĘKAJCIE SIĘ”
Maciej Jackiewicz

pamięci Umiłowanego Ojca Świętego Jana Pawła II 18.05.1920 – 2.04.2005

“NIE LĘKAJCIE SIĘ, OTWÓRZCIE DRZWI CHRYSTUSOWI…”

jak to wytłumaczyć dzisiaj biednemu człowiekowi
który pozostał tu na ziemskim łez padole
aby dokończyć Jego świętą wolę

zostałem ja sierota Boży z tego samego kraju
widząc białe oblicze w całunie milczenia
słyszę jeszcze raz
jak oklaskami żegnają Cię na Placu Piotrowym

dusza już szczęśliwa bo w raju
już nie odczuwasz bólu cierpienia

zatrzymał się czas
na zawsze a o tym dniu kwietniowym
każdy wszak zapamięta na całym świecie

oklaski brzmią jak krople deszczu na wiosnę
które uderzają na blaszanym parapecie
próbując współbrzmieć z ptasimi głosami
ale i ptaki umilkły nie ze strachu i nie radosne

tak często deszcz kojarzy się ze łzami

dziś nikt ich nie tłumi choć każdy inaczej
sercem zranionym albo duszą zbolałą
rzewnie składa do modlitwy dłonie i płacze

bo właśnie tutaj tak nam będzie Jego brakowało

przyjmij do swego królestwa dobry Panie
niech zasiądzie po twojej świętej prawicy
stamtąd niech od tej pory nam błogosławi

każdemu w domu przy pracy czy na ulicy
twoja moc Boże niechaj jeszcze sprawi
że o co serce w modlitwie wiary głosem
poprosi
niech będzie AMEN i niech się tak stanie

zanosi

błaganie nad zwykłym ludzkim losem
serce bólem i rozpaczą przepełnione

i prosi

zatrzymaj się biegnący w pośpiechu człowieku
za sławą pieniędzmi i wysokim stanowiskiem
przystań choć teraz na tę jedną chwilę
oddaj Mu pamięć minutą milczenia a w ciszy

choć jedną minutą bo one zostaną nieskończone
odmierzając ziemski czas nieprzerwanie
zaczekaj choć już jesteśmy w XXI wieku
bo choć może jesteś teraz ważnym nazwiskiem

i to co masz to aż i często jest to tylko tyle
może ciebie tak samo dobry Bóg usłyszy
bo Jego zawsze wysłuchał w każdej potrzebie

nawróć póki czas swą duszę niczym Szaweł
bo i ciebie cierpliwie we wszystkim wysłucha
kiedyś wszyscy razem na koniec się spotkamy
umocnieni miłością darem Świętego Ducha
jeszcze radośniej ABBA OJCZE zaśpiewamy

i będzie pośród nas nasz święty Jan Paweł
na najcudowniejszej pielgrzymce w niebie

Biała miłość

Biała miłość
Maciej Jackiewicz

czytam

słowo po słowie
nie pamiętam po raz który
w pokaleczonym sercu
cierpliwe jest jak papier

z podobaniem
odnajduję ciebie
chcę ogarnąć cały świat
powtarzam dziś szeptem

tylko dwa słowa
zapiszę do ulubionych
niech budzą co rano
i usypiają do snu

marzę

znów zakochany
w cudownych strofach
oddaję głos
wstawiam pięć gwiazdek

pozwól mi kochać
ale całą na zawsze
przytulić jak wersy
które co dnia czytam

milczą spragnione pocałunku usta
uśmiechnął mnie twój wiersz
choć popłynęła
jeszcze jedna łza

odpiszę

Westchnienie IV – versus 3

Westchnienie IV – versus 3
Maciej Jackiewicz

Ileż to już razy pisałem do szuflady
nie policzę bo i rymów są tysiące
ileż razy serce milczało cierpiące
liczyć też nie będę ale posłucham rady

że zawsze bardziej bolą rany rozdrapane
niż takie które latami się goją
kiedy dobre sny będą dla mnie zbroją
ja z wybranym do końca pewny pozostanę

nie poczuję już więcej smaku samotności
ani ukłucia serca z cierpienia
w świętym blasku nie ma przecież cienia
wśród złotych promieni zanurzonych w czułości

góra ze spełnionych marzeń nadal się piętrzy
do nieba chce wyżej niż obłoki
co dzień postawię odważniej kroki
po długim moście utkanym z nadziei tęczy

Spowiedź niewolnika (new version))

Spowiedź niewolnika (new version))
Maciej Jackiewicz

Zamknięte serce
jak grubym łańcuchem
lecz bije nadal –trwa walka nieustanna
ma wielką moc
związać się z twoim duchem
zaśpiewasz jeszcze razem z nim Hosanna

Zamknięte usta
jak żelazną rękawicą
cicho nigdy nie będzie w czasie burzy
wszystkie słowa
muzy pochwycą
każda dokładnie światu powtórzy

Zamknięte oczy
jak czarną opaską
ciemność jest nocami
za to we dnie
stare oczy nacieszą
wkrótce się łaską
światłość tyrana na koniec zblednie

Zamknięte uszy
jak brudną watą
posłuchasz pewnie
już nie tylko ciszę
za cenny dar
pokłonisz nowym kwiatom
kolejne strofy ocalony znów piszesz

Każdy jest poetą II

Każdy jest poetą II
Maciej Jackiewicz

Każdy jest poetą
tylko nie zawsze mu się układa
w życiu
jak to w życiu
często
czeka rebus albo szarada
bo często to jeszcze nie to

każdy jest poetą
tylko nie zawsze mu się rymuje
w głowie
jak to głowie
nie zawsze
myśl do myśli pasuje
że często to jeszcze nie to

każdy jest poetą
wierszem próbuje przemawiać
do kwiatka albo ptaka
a strofy
jak to strofy
znają te wszystkie zaklęcia
choć często to jeszcze nie to

każdy jest poetą
pisze cały czas od nowa
muza cicho podpowiada słowa
muza
jak to muza
ma zalety i wady
ale przecież jest śliczną kobietą

każdy jest poetą
próbuje co dzień zrobić selfie
na tle całego świata
a zdjęcia
jak to zdjęcia
lądują w koszu
razem z pustą kasetą

każdy jest poetą
tylko często
nie ma o tym pojęcia