Spojrzenie tak niebiańskie, że kruszę się…

Spojrzenie tak niebiańskie, że kruszę się…
Zygmunt Jan Prusiński

Annie Nowaczyk

Nawet nie wiesz że pilnuję spokoju tego wiersza,
gdzie jesteś w nim urocza jak nigdy.

Jestem zasłoną nocną kiedy rozbierasz się do naga,
by założyć jedwabną koszulę – nawet lustrom
zabraniam podglądania tego co ja widzę.

Kładę się do tego samego łóżka, bo muszę dbać
nawet i o twój sen – jedynie włosy wącham,
rysuję w swoim brulionie pamięci, spokój.

Wiersz się rozrasta w lasy, łąki i pola, mam skrzydła,
przeglądam teren delikatnie – piersi się buntują,
rosną na moją potrzebę by je całować.

Całuję brzuch, jest miękki, całuję poniżej – napływa
fala niepokoju we mnie, bym zdążył i łąki sprawdzić,
ty jakbyś Anno tańczyła zaczarowana.

Nawet nie wiesz że pilnuję spokoju tego wiersza,
gdzie jesteś w nim urocza jak nigdy.

11.11.2010 – Ustka
Czwartek 22:50

Wiersz z książki „Wnętrze cienia”