Westchnienie – rebuild version

Westchnienie – rebuild version
Maciej Jackiewicz

Ile to już razy pisałem do szuflady
pewnie nie policzę – rymów tysiące
ile to lat odgaduję nowe życia szarady
może policzę bo to tylko miesiące

dzisiaj znów naostrzyłem gęsie piórko
maczając w sympatycznym atramencie
by uchwycić to jedno coś w momencie
a liczne słowa zapełniają biurko

kiedy codziennie twoje listy odbieram
jestem jak ten wolny ptak natchniony
zapiszę do twojego pamiętnika strony
bo łzę ze wzruszenia ukradkiem ocieram

już nie czuję tak smutku w samotności
bo serce już nie poszuka osamotnienia
w twoim słońcu nie będę szukał cienia
tak dużo w nim ciepła oraz miłości

góra wdzięczności aż pod niebo się piętrzy
bo pewnie pragnie dotknąć błękitne obłoki
a ja co dzień z tobą pewniej stawiam kroki
po moście nadziei z kolorowej tęczy