Atahualpa

Atahualpa
Marian Jedlecki

Boże w którego nie wierzę
przez krzywdy i morderstwa twoich sutann
ileż razy myślałem nocami
o tych łzach ostatniego z Inków
łzach ostatnich łzach
z wielkich czerwonych oczu
błagających Almagrę o śmierć szybką
ten okropny ale artystycznie ukazane obraz męki
nie daje mi spokoju i woła – woła o zemstę
a ja nie umiem zemsty choć ja skorpion

przeklęci –
Atahualpa leżący
na strasznym rusztowaniu
okręcony sznurami z chudą twarzą z profilu
a zbrodniarze konkwistatorzy
z krwawymi krzyżami w rękach
modlą się zbrodniczo żarliwie i dziko
w niepojętej grozie utopieni

gdy piszę te słowa
samotny porzucony przez boga i ludzi
wyobrażam sobie w widzeniach
wciąż te okropne sceny powracające do mnie
jak meandry kolejnych zdarzeń
i wciąż tych samych
jak czterysta lat temu

och – aby tylko ktoś mnie nie pomylił
ze sługami takiego Boga