Archiwum kategorii: Krzysztof Rębowski

Złota postać

Złota postać
Krzysztof Rębowski

Podziwiajcie mnie zgromadzeni…
Podziwiajcie!

Dla was dziś wychodzę z ram
i śpiewam piosenkę…

Lorelei brzmi moja piosenka
(bohaterka romantycznego wiersza)

Lorelei… złota ze mnie dziewczyna
stojąca na podniebnej skale!

Wenecja

Wenecja
Krzysztof Rębowski

Doża jest Sądem
sprawiedliwość jego wzroku
gładka jak ostrze topora

Sklepienie pałacu
szklane oko Boscha
straszy wiecznym potępieniem

Gondolier jak strażnik
minionego czasu
przemierza Wenecję dotykiem

Maria Antonina

Maria Antonina
Krzysztof Rębowski

Królowa rewolucyjnego narodu
uwięziona w zimnej celi śmierci
pozbawiona ozdób i zaszczytów
poniżona Marie Antoinette

A jeszcze wczoraj w wystawnym Wersalu
wśród dworskich zabaw i etykiety
nieczuła na nędzę swojego ludu
błyszczała w chwale Marie Antoinette

Więźniarka numer 280
znana ulicy jako wdowa Capet
w obszarpanej spódnicy
z siniakami na ciele
potępiona królowa Marie Antoinette

Na odkrytym wozie
w procesji na szafot
z podniesionym czołem
dumą wyższych sfer
dotarła do kresu cierpienia i nędzy
nieśmiertelna królowa Marie Antoinette

Odessa

Odessa
Krzysztof Rębowski

Jedno spojrzenie…
i wszystko jasne
dopięte na ostatni guzik

Palacz na okręcie
Pancernik Potiomkin
wkłada do kołyski
maleńkiego syna

Potem salwa…
usłana różanymi kolcami!
jak szron na karabinach

Porzucony dziecięcy wózek
(bomba na odeskich schodach!)

Pozytywka

Pozytywka
Krzysztof Rębowski

Zadzwoń do mnie koniecznie!
zadzwoń z końca świata
tutaj sztormy na morzu
i ryzyko utraty życia

Zadzwoń do mnie koniecznie!
(moja ukryta pozytywka…
szarpie zębami ciało
jak bomba zegarowa tyka)

Zadzwoń do mnie koniecznie!
nastrojowa melodia…
dobiega mnie na krańcu świata
jak deska ratunkowa!

Zakochana

Zakochana
Krzysztof Rębowski

Podążam za tobą od stuleci
tylko ty w planach moich zajęć
zamiotłam w kuchni podłogę
zaparzyłam mocnej herbaty

Podążam za tobą od stuleci
niestraszne mi burze i ulewy
nakroiłam pachnącego chleba
otworzyłam serce na oścież!

Wieluń 4:45

Wieluń 4:45
Krzysztof Rębowski

Pierwsze bomby tej wojny
spadły niespodziewanie
na bezbronne miasto

Kobieta pochylona nad dzieckiem
staruszek na wózku inwalidzkim
zdmuchnięci ognistym powiewem…

Bomby w celu!
na jednym oddechu
z wyuczoną precyzją

Unicestwieni jak baskijska Guernika
w koszmarze wojny…
Wieluń 4:45!

Narodziny

Narodziny
Krzysztof Rębowski

Sierpień miesiącem lirycznym
(wiejski malowany odpust)

Doroczne święto
na którym warto być!

Dziewiąty miesiąc…
(czas rozwiązania już bliski)

Przenoszone dziecko
na dorocznym odpuście

Spóźnione przyjście
na świat…
(18.30)

Przyjaciele na niepogodę

Przyjaciele na niepogodę
Krzysztof Rębowski

Dzwonimy do siebie późno w nocy
deszcz o szyby monotonnie stuka
wypisuje rymowane wiersze
mówi… Że jest też poeta!

Dzwonimy do siebie późno w nocy
przyjaciele od siedmiu boleści
żartujemy z naszej codzienności
dwa wróbelki na jednej gałęzi

Życie przecieka przez palce
godzinami… Dniami i nocami…
nawet nie wiem… Gdzie cię teraz szukać
w jakim kraju?… Na jakiej planecie?

Dzwonimy do siebie późno w nocy
wiatr trzepocze resztkami gałęzi
na wirażu rozpędzone auto
wypisuje rymowane wiersze

Dzwonimy do siebie późno w nocy
i to już… Nie po raz pierwszy…
życie przecieka przez palce
na pokrytej mrokiem planecie

Burza

Burza
(tekst inspirowany powieścią M. Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata)
Krzysztof Rębowski

Nadciągnęła z Jeruzalem
wprost nad nasze miasto
okryła je czarnym płaszczem
w mgnieniu oka…

W suterenie Małgorzata z Mistrzem
w ogrodzie trzy konie rozszalałe…

Wybawienie już blisko
i ostateczna przystań
chwila ciszy potrzebna
dla dwojga…

W suterenie Małgorzata z Mistrzem
pali drogocenne rękopisy…

Nowe życie zacznie się za moment
po spożyciu zatrutego wina
już kieliszki napełnia posłaniec
uniżony Wolanda sługa…

W suterenie znika marne światło
zamienione w otchłań płomieni…

Zmartwychwstanie do nowego życia
wieczna miłość na skraju wszechświata
już do biegu ruszają rumaki
wiatr im grzywy rozszalałe targa!

Wszystkie kobiety świata

Wszystkie kobiety świata
Krzysztof Rębowski

Poranek zaplątany w twoje włosy
każe mi czekać i wypatrywać
śladów na rozgrzanym piasku!

Jak rozbitek na bezludnej wyspie
wyglądający drugiego człowieka
w morskiej przypływającej fali

Wszystkie kobiety świata
zamienione w jedną spoglądającą
na mnie… Niby od niechcenia…

Poranek zaplątany w twoje włosy
każe mi nasłuchiwać szeptu
rozpalającego wyobraźnię!

Skradasz się po cichu…
stawiasz nieśmiałe kroki
na nadmorskim piasku

Zamykam oczy wypełnione
słonecznym blaskiem
odgaduję twoją obecność!

Odpowiedź na… List do nieznanego poety Rafała Wojaczka

Odpowiedź na… List do nieznanego poety Rafała Wojaczka
Krzysztof Rębowski

Przyzwoitość każe pięknie mi dziękować
Za te chwile pozbawione szczęśliwości
Na odludziu stoi wieża zapuszczona
Okradziona ze snu z uczuć i miłości

Czy możliwe odwrócenie sytuacji?
Pełna radość z doświadczenia i zmysłowa
Edukacja według zasad społeczności
Bo cielesność zawsze wielce jest ceniona

Dialog z cieniem i ucieczka jest lekarstwem
Znajdowanie sobie wroga drogowskazem
Lęk zakrada się znienacka – czuję przecież
Jak usidlić pragnie mnie kolejnym razem

Nie rozmawiam o tym z nikim
Bo tak każe przyzwoitość dawno temu mi wpojona
Ale nie wiem czy jest słuszne to tym razem
Czy mam prawo w tajemnicy to zachować

Więc zostaję w mroźne zimy i letniska
Pod łopotem skrzydeł w murach pochylonych
Znika wiara – wydawała się tak bliska
W człowieczeństwo przez świat znowu zagubione

Pan od wiewiórek

Pan od wiewiórek
Krzysztof Rębowski

Nosił cuchnące ubranie
wspomnienie pasiaka

Pokazywał jamę w ciele
pozostałość wyciętego biodra

Nosił okulary na sznurku
wybierał z koszów odpadki

Meldował się w złych snach
przepisowo po niemiecku
apelowy plac znajdował się
tuż za jego domem

Karmił w parku głodne wiewiórki
przybiegały na dźwięk jego głosu
odszedł na zawsze w zimowy poranek
numer i pasiak zabierając ze sobą

Wieża Babel

Wieża Babel
Krzysztof Rębowski

Zbudujmy wieżę
i schody do nieba
w świetle neonów
niech chwali stworzenie
tak marne wczoraj
tak potężne dzisiaj
że uczyniło poddaną
Błękitną Planetę

Czym wyżej jednak
wznosimy swe dzieło
tym mniej rozumie
architekt murarza
i nasz wysiłek
tak wielki poniekąd
pochłania zawsze
betonowa ściana

W tej krzątaninie
czynimy co chcemy
i to jest dla nas
już najwyższa kara
zbudować wieży
na słowa ruinie
nie jesteśmy w stanie
bo tracimy brata!

Świat

Świat
Krzysztof Rębowski

Świat wymuskany palcami
światłoczuły kolorową kreską

Namacalny wprawnym okiem
przewiązany jedwabną kokardą

Świat spod przymkniętych powiek
w promieniach wschodzącego słońca

Wrażliwy na każdy dotyk
stworzony od serca!

Sonata

Sonata
Krzysztof Rębowski

Popatrz jak bardzo niemodni
staliśmy się przed chwilą
zatrzymani w sekundowym kadrze
liczący na łaskawą miłość

Niemodni i staroświeccy
oparci o poezji stolik
przemoknięci liryczną
muzyką w znaku słońca

Zawieszonym na niebie

Miasto

Miasto
Krzysztof Rębowski

Miasto śpiewa
w mojej głowie
mitycznymi pieśniami

Schowane za szafą
zjawisko niebywałe
straszy moich sąsiadów

A za oknami jesień
jak rumak
z rudą grzywą

Miasto śpiewa
w mojej głowie
na nowo ożywa!