jesienny blues

jesienny blues
Jarosław Pasztuła

zagląda do okien
późny wieczór jak pies
przenika
poprzez ciało zimna noc
szron maluje szkło
w dłoni ściskam rudą whisky

przesiąknięty tytoniem
puszczam kółeczka
dym rozpływa się w eterze

igła wolno sunie po starej płycie
ostatnie liście w wazonie

w kominku rozegrana walka o ogień

ciepło otula stopy
daleko chodziły
wyczuwalna odległość

zapach pokoju
w świetle indyjskiego salonu
pośród palm świeca dogasa

nie piszą wierszy poeci
odeszli stąd
pozostał papier pióro
puste szkło