Serwilizm kaczek

Marcin-Jodlowski poetaCoś, co mnie denerwuje…
Serwilizm kaczek

Drodzy Państwo

Jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości – a grozi to ekskomuniką polityczną, a co gorsza i kościelną – uprzejmie donoszę, iż niejaki Bóg Stwórca Nieba, Ziemi i pomniejszych cymbałów, zakochany jest w Ameryce, a Matka Boska wprost przepada za Polską. Zastanawiam się tu, dlaczego ukazuje się różnych dziwnych miejscach, byle tylko nie w Polsce. Ostatnio słyszę, iż widziano ją w Jugosławii, a przecież takiego państwa Europa już nie posiada na stanie. Więc może to ma coś do rzeczy? No cóż ponoć wyroki boskie są nie do wyrozumienia. Tak przynajmniej od zarania dzieją (oprócz epoki kamienia łupanego) twierdzą duchowni wszelkich maści religijnych i większość przywódców państw. Skąd biorą wiedzę o tej miłości lejącej się wprost z nieba – nie wiadomo, bo nic o tym nie mówią i nie popuszczają pary z gęby. Więc nie pozostaje nam nic innego jak wierzyć w to, że Bóg kocha Amerykę a Matka Boska – Polskę. Z tego powodu tu nad Wisłą nie możemy żyć bez Ameryki. Skoro Bóg kocha Amerykę, to “mus” ją uwielbiać i hołubić, co zresztą robimy to z rozkoszą biorąc udział w kolejnych awanturach wojennych USA. Wszakże przećwiczyliśmy to w Iraku i Afganistanie. Gotowi jesteśmy dla niej zrobić wszystko. Już ekipa rządząca obiecała nie pytając o zgodę narodu, zakup wojskowego złomu z demobilu za 45 mld złotych. Jak dobrze pójdzie, to serwilistyczne kaczki przyobiecają Wujowi Samowi sfinansowanie budowy rurociągu z teksańskich pól naftowych do portu w Świnoujściu.
A czemu nie? „Przedmiot wyborczy” poprze każdy chory pomysł z granicy bezhołowia. Za to Wuj Sam, jako pragmatyk obiecał obronę każdej polskiej wsi, a w tym każdego byłego PGR-u do ostatniej kropli krwi delegowanej kompanii swoich misiaczków. Tego bądźmy pewni, jak przyjścia Zbawiciela obwieszczającego koniec nas wszystkich. Kraje UE zazdroszczą nam tej komitywy i ze złości oraz bezsilności nazywają Polskę osłem trojańskim Ameryki. Wytykają naszym przywódcom wazeliniarstwo i rolę sługusa Wuja Sama. Ostano oglądałem w telewizji pisowskiej fragmenty wizyty polskiego prezydenta w USA. Żal i przykro mi się zrobiło, kiedy polski prezydent w służebnej serwilistycznej postawie pochyla się nad prezydentem Trampem. Prezydentem, którego właśni współpracownicy uważają za idiotę o rozumie pięcioklasisty.
Zaczynam zastanawiać się, kiedy „jedynie słusznie rządząca partia” w Polsce poprosi pana
Trampa o przypięcie polskiego orła do sztandaru Ameryki. A wtedy nie będzie już naszego zawołania “Bóg Honor Ojczyzna”, bo stracimy resztki honoru, no i patriotyzmu.
Pozostanie tylko wielki wstyd.
Ot, co…