Były minister olśniony. Coś, co mnie denerwuje…

Szanowni Państwo
Wierzcie mi Państwo, iż nie jestem malkontentem, co nie byłoby takie dziwne w obecnych czasach. Media pełne sztucznego optymizmu wyliczają sukcesy i sukcesiki ministrów, byłych ministrów, byłych posłów tudzież obecnych. Słuchając wypowiedzi „onych”, odnoszę wrażenie, iż jakimś cudem zostałem przeniesiony do „epoki sukcesu” E. Gierka. Rzecz w tym, że będąc ateistą w cuda nie wierzę, stąd moje „inne widzenie rzeczywistości” w/g mnie prawdziwe, bo nie podszyte serwilizem. Ale to już inna sprawa. W jednej z Kołobrzeskich gazet przeczytałem, iż Kołobrzeg odwiedził były minister zdrowia w rządzie PO-PSL Bartosz Arłukowicz. No i dobrze. Zaproszony, to i przyjechało chłopisko, a jakże, wszakże to Klimatyczny Kołobrzeg, to i klimatycznie pooddychać „nada”. Gdyby to było na tyle, a wizyta byłaby z miłości do kurortu sensu stricto, nie miałbym nic po powiedzenia. Ale…. Pan były minister w kołobrzeskim klimacie nagle doznał olśnienia i werbalnie, zakrzyknął, iż zachodzi potrzeba rozwoju polityki senioralnej, cokolwiek to znaczy, Tak, godne to i sprawiedliwe – huuura rebiata, itd. Dalej stwierdza, że „jego zdaniem” obecny system nie zaspakaja potrzeb tej grupy społeczne, tzn. emerytów. Eureka.. a inne to zaspakajały panie były ministrze? Jeżeli to takie odkrywcze i pan o tym wiedział, to przepraszam, ale mam pytanie – co pan będąc ministrem dobrego zrobił dla emerytów, których był pan łaskawie nazwać „grupą społeczną”. To, że potrzebujemy opieki lekarskiej, na którą czeka się miesiącami, pominął pan milczeniem. Niektórym często jest na nią zbyt późno. Przecież za czasów pana urzędowania w ministerstwie zdrowia tego problemu nie potrafił pan rozwiązać. I tak jest do dzisiaj. Zmienił się rząd, ale nic w temacie. Wy „politycy” pamiętacie o nas emerytach, wtedy, kiedy mamy pójść do wyborów. Niemiłe to i nieetyczne. Pozwolę sobie przypomnieć kolejny kwiatek z czasów zarządzania ministerstwem – pan, jako lekarz doskonale wiedział, iż obiecywane darmowe leki dla emerytów to mit i fatamorgana. Konia z rzędem temu, kto kupi potrzebne ratujące życie leki, nie płącąc kroci. Nie ukrócił pan panoszenia się zagranicznych koncernów farmakologicznych, które zdzierają połowę emerytur ubogim ludziom. I nie jest to żadne moje idée fixse. Cudowny kołobrzeski klimat nagle spowodował olśnienie i przyjechał pan z niezłym koncertem życzeń medycznych. Oczywiście, jak zawsze długofalowych, możliwych i mniej możliwych do realizacji. Jakoś nie daję wiary pańskim słowom, bo obiecankami i „widzeniem złego” nie uleczy pan rakowatej rzeczywistości, choćby byłby pan najlepszym lekarzem w Polsce. Jestem emerytem. Od 25 lat choruję na cukrzycę typu 2. Po potrąceniu haraczy na służbę zdrowia i innych niesłusznie pobieranych podatków z mojej emerytury, pozostaje mi minimalna ilość pieniędzy, aby opłacić media, kupić jedzenie wg/ przypisanej diety cukrzycowej i kupić leki za sumę ok. 400 zł. Więc teraz ja pana zapytam – Panie Ministrze, jak tu żyć? Bo koncert życzeń, to dla mnie zbyt mało.

All rights reserved 2019 Marian Jedlecki
Ot, co…