Archiwum kategorii: Najnowsze

Upalny dzień

Upalny dzień
Helena Szymko

złocisty blask słońca –
rozpływa się po niebie
łąki skoszoną trawą pachnące
ciągną się za wzgórzami
ciepły powiew wiatru
muska liście drzew i skrzydła motyli
a motyle, jak kolorowe mgiełki
unoszą się nad trawami
wdziękiem czarując –
jak delikatne płatki kwiatów
w powietrzu wirują

Będę cię kochał nad rzeką

Będę cię kochał nad rzeką
Zygmunt Jan Prusiński

Przyjedziesz do mnie, z instrumentami tęsknot
jak łąka która na kwiaty czeka, jak strumień
pieśni o kamyki srebrzyste powodują przyjaźń wokół.

Wiesz jak uwielbiam twoje ciało, soki z nich piję
i w trawach i na piasku w towarzystwie sosen,
zobaczysz białe wiewiórki tańczące.

Skupiam się ukryty w skałach, uczę się na pamięć
kilka wierszy powiedzieć. Uczulona wedle wzoru
pieszczot ognistych złapiesz mnie za ręce gorąca.

I tak zostaniemy namalowani na niczyich obrazach.

2.10.2011 – Ustka
Niedziela 15:27

Wiersz z książki “Sokoły w tanecznych chmurach”

Zajdę dzisiaj na bazar kupić truskawki

Zajdę dzisiaj na bazar kupić truskawki
Zygmunt Jan Prusiński

Szary ten świt
gołębie układają pospolite gruchanie
brzęczy coś poza nami
idzie kobieta pod parasolką.

Tegoroczna wiosna
leniwa jak nigdy
słońce się wstydzi wyjść całkowicie wolne
by uderzyć promieniami w szyby.

Otwierają się niespodziewanie
afirmacje podglądu
życie ma tyle otwartości
ile Ewa dla mnie…

Rozpisane te moje ślady
podglądam trop wiosny
nie wiem z której strony nadejdzie
niech chociaż rozkwita w wierszu.

W dziele rozpisanego planu
pójdę na bazar po truskawki.

26.4.2013 – Ustka
Piątek 7:35

Wiersz z książki “Róże i rzeki”

Lipcowy wiersz miłości

Lipcowy wiersz miłości
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: “Umalowałam oczy prozą dnia
fortepian moich myśli dotyka
mojego muzyka bo on we mnie
zbudzi rozkwit dźwięków wiosny”
– Ewa Prusińska Kolasińska –

Piszesz jakbyś wiedziała
była pewna że nie zgubię ciebie
w żadnym lesie – mamy woń
poznawania z instynktu uczuć.

Podobni to co kochamy –
jakby krzewy i drzewa i kwiaty
w odbiciu luster rosy szeptały
słowa posypane liryką pudru.

Nie musimy używać cukru
wystarczy oczami sięgnąć
a zrozumieją miłość ponad
krążącymi obłokami nieba.

Poezja jest matką ziemi
a Bóg sprawiedliwym ojcem!

1.7.2014 – Ustka
Wtorek 11:33

Wiersz z książki “Zbudzisz we mnie rozkwit dźwięków”

AGRESJA

AGRESJA
Kazimierz Surzyn

Dziś niestety agresja przechodzi
sama siebie błotem umazana
jest pokarmem dla wielu ludzi
jątrzy się niczym rana po ciele

chcą pokazać siłę wyższość
a tak naprawdę są słabi
jak liście smagane wiatrem
co lecą tak jak on zechce

czasem mur daje wsparcie
lepsze niż sam człowiek
i tylko cudowność przyrody
ukoi doznane ciosy cywilizacji

masz inne opinie poglądy
to cię upokorzą wyśmieją
nawet palcem pogrożą
poszczęściło ci się w życiu
to zaszczują znienawidzą
jakbyś zatruwał im powietrze

a ten hejt wulgarny w sieci
sprawia cierpienie może zabić
bardzo kaleczy ojczystą mowę –
słowo od którego wszystko się zaczęło

jak jesteś niewygodny to lepiej
żeby ciebie w ogóle nie było
byś milczał jak pień i uschnął
bo nie pasujesz do nowej Europy

tylko pragnę być ponad tym wszystkim –
niczego więcej nie chcę

PRAWDĄ JEST NASZA MIŁOŚĆ

PRAWDĄ JEST NASZA MIŁOŚĆ
Kazimierz Surzyn

Prawdą są piękne drzewa
strzeliste aż do nieba.
Obłoki marzeń mleczne
na górach zawieszone.

Tęcza ubrana w kolory
co burzę kończy okropną.
Las nieskończonych dali
pachnący żywicą i szyszką.

Trawa co urzeka zielenią
z poranną rosą srebrzystą.
Kwiaty wszystkie są prawdą
bo świat uśmiechem upiększają.

I także wierzba w ukłonach
nad brzegiem szczęśliwości
tam poznałem gołąbeczkę
i zakochałem się wejrzeniem
które nadal jest pierwsze
i trwa pełne trzy dziesiątki
a czwarta rozpoczęta radośnie
boso na gwiezdnym parkiecie
w miłosnym tangu wieczności.

Nasza miłość jest prawdą.

KŁAMSTWO

KŁAMSTWO
Kazimierz Surzyn

Nie jest tak zawsze
bo przecież różni ludzie
bywa że są kłamstwem
a ich życie drugim

i tak żywot płynie
w kłamstw oceanie
w uśmiechu nieszczerym
w udawanej życzliwości

Miłość XXI wieku

Miłość XXI wieku
Zygmunt Jan Prusiński

Naucz mnie kochać – nie mówiąc nic,
nawet szept odłóż do krainy ciszy.

Weź tylko ze sobą muzykę ciała –
skalecz mnie sobą dogłębnie…

Wtedy urosnę w potężne drzewo,
gałązką namaszczę wilgoć drgań.

Rozłóż się jak przestrzeń uroku,
przykryj mnie kolorem nieba.

Zatańczę ci akordem bluesa –
ten dźwięk rozpłynie się w nas…

Naucz mnie kochać w XXI wieku,
każdy wiek to inna parafraza tła.

6.03.2007 – Ustka

Wiersz z książki “Szudroczyć”

Dźwięki z ust twoich

Dźwięki z ust twoich
Zygmunt Jan Prusiński

Lepię z gliny świat inny…
oczarowany uśmiech skradam
z ust czerwonych –

wybacz że znikam
ale przychodzę pod okno
składam ci hołd ważny.

Pojedziemy do Nowej Rudy
ugasimy pragnienia –
soczystość z nas wypłynie…

Schodami miłości zejdziemy
co schodek to dobre słowo
będziesz szczęśliwą kobietą.

A w Kotlinie Kłodzkiej
połączymy ręce –
niech szumi cisza w nich…

Ach te oczy zielone –
w akacjach zaśniemy!

29.4.2013 – Ustka
Poniedziałek 8:04

Wiersz z książki “Róże i rzeki”

Opowieść Wilka

Opowieść Wilka
Małgorzata Dziewięcka

Staliśmy watahą przy torach.
Ogromny księżyc roziskrzał śnieg, ślizgał się po szynach.
Czekaliśmy na pociąg.
Nie pierwszy raz.
Tak żyliśmy w te puste mroźne noce od kilku lat.
Cisza.
Czasem trzasnęła sosna rozsadzana mrozem czy z hukiem obsunął się śnieg z gałęzi świerków.
Czasem zawył któryś z nas, a ściana tajgi odbijała głos ponurym echem.
Wtem przez ciszę zaczął przedzierać się znany nam – wilkom, stukot.
Coraz mocniejszy, coraz głośniejszy.
Rozstawiliśmy się.
Może i tej nocy wyrzucą z wagonów trupy ludzkie?
Błysnęły trzy gwiazdy świateł parowozu.
Nadjeżdżał. Zwalniał. Zgrzyt rozsuwanych drzwi wagonów…
Wilki rzuciły się na ciała.
Podbiegłem do niedużego zawiniątka.
Schwyciłem zębami. Co to?! Ze środka dochodziło kwilenie.
Pociąg przyspieszał unosząc, zdawało mi się, jakby płacz kobiety.
Odbiegłem na bok. Rozerwałem gałgany
Patrzyło we mnie ludzkie szczenię.
Położyłem się na nie. Poruszyło się.
Rozgrzewałem je a ono przylgnęło do mnie.
Wziąłem w zęby tłumok i pobiegłem przez kopny śnieg.

I wówczas go zobaczyłam.
Biegł w księżycowej poświacie, przez zaspy, unosząc w zębach zawiniątko.
Przystawał, co jakiś czas, kładł się na tym dziwnym bagażu, i znowu biegł.
Śpieszył się. Dokąd on tak się śpieszył?
Co niósł? Co ogrzewał swym wilczym ciałem tak troskliwie?
Drzewa nie rzucały cienia, jakby chciały, by nie uronił chwili błądząc.
Świtało, gdy dobiegł do chutoru na skraju lasu.
Widziałam, jak zatrzymał się przy pierwszej chacie.
Złożył na progu zawiniątko i zawył długim smutnym zewem.
Cisza.
Ostrożnie uchyliły się drzwi.
Ktoś podniósł tłumok.
Jezusmaria!
Drzwi otworzyły się ponownie!
Na śniegu widniały tylko tropy wilka…

Noc Kupały

Noc Kupały
Helena Szymko

Za święto ognia księżyca i wody uznawano –
oraz urodzaju płodności i miłości
ongiś pogańskim – później
dniem Św. Jana Chrzciciela nazwano
w Noc Świętojańską
od wieków szukano kwiatu paproci
tańczono przy ogniu nocą

biegano po lesie poszukując miłości
wierzono że ten mistyczny kwiat istnieje
a kto go odnajdzie – posiądzie dary
mądrości widzenia bogactwa i siły
będzie wieść życie w dostatku ale i w samotności
taką będzie miał śmiałek moc daną

tym bogactwem nie wolno mu się dzielić
nawet dla najbliższych nie możne mieć litości
wierzono – że kwiat paproci zakwita raz w roku
w ciemnej gęstwinie lasu trudno go odnaleźć
kiedy rozkwita jarzy się i złoci
ale gdy kur zapieje – gaśnie
w dniu przesilenia – Nocą Kupały zwaną

Quo Vadis?

Quo Vadis?
Małgorzata Dziewięcka

Wszystko było szare. Cały świat.
Niebo, bruzdy, kamienista polna droga…
Kikuty poczerniałych od słot jabłonek znikały wraz z drogą w zasnutej szarością dali.
Pusto. Bezruch.
Zamyślenie zasnuwało wiejski krajobraz.

Nagle ujrzałam Go.
Szedł sam tą polną wiejską drogą.
Pochylony, z laską w dłoni, w białej szacie, białym ciepłym płaszczu na ramionach, białej czapeczce.
To On!
Sam!
Dlaczego sam?
Podbiegłam i ujęłam Go za rękę: „Ojcze Święty! Pomogę!”, zawołałam.
Szedł śpiesznie a ja z Nim trzymając Go za rękę.
„Ojcze Święty! Co mam robić?” – spytałam.
„ Rób to, co robisz teraz dla mnie: ujmuj starych ludzi za rękę i mów do nich.”
Szliśmy dokądś.
Dokąd On tak szedł?
„Ojcze Święty, dokąd idziesz?”
„Wracam do Kraju.”

Niech się wszystko przyśni co nie było

Niech się wszystko przyśni co nie było
Zygmunt Jan Prusiński

Nie wszystko można mieć
choćbyś z Bogiem był w pobliżu
umacniam wspomnienia
były i lustra i gitary brzmiące.

A ty jak baśniowa dziewczyna
w miodowej sukience biegłaś
poruszyłaś moje struny
wyśpiewałem ci sonety.

Tak raźnie nam razem
zobacz rzeki płoną –

ustawiczna podnieta
by się dotykać do końca.

Widzisz mnie dziewczyno?

Stoję na wzgórzu pragnień!

1.5.2013 – Ustka
Środa 7:42

Wiersz z książki “Córka Wiatru”

Moja Penelopa pisze wiersze

Moja Penelopa pisze wiersze
Zygmunt Jan Prusiński

Jest w niej coś z muzyki
niepowtarzalna –
ogrzewa mnie sobą
bym nie ostudził uczuć.

Szarmancka jak leszczyna
niezwykła –
potrafi ugryźć z szaleństwa
oswobodzić wiersze z klatki.

Odnoszę się do niej
jak pierwsza róża w ogrodzie.

Ujarzmiam w niej wodospad…

A w nocy jest taka krucha…

16.3.2013 – Ustka
Sobota 16:08

Wiersz z książki “Penelopa z Nowej Rudy”

Pociąg

Pociąg
Małgorzata Dziewięcka

Poleciałam w Dal horyzontu.
W jego Dali odnalazłam rzeczywistość tamtych syberyjskich nocy.
Na skraju tajgi stały świerki
zwarte, ciemne, strzępiaste.
Ciszą białą pokrywał pola śnieg.
Wzdłuż linii świerków biegły tory.
Pędził po nich wężem kwadratowych światełek pociąg.
Złocił się przy żelaznej drodze śnieg i oczy wilków.
Rozbrzmiewała rytmicznym stukotem kół ściana lasu.
Patrzyłam znad świerków.
Unosiłam się wraz z pociągiem w Dal… W Dal… W Dal…
Nie było już w nim pasażerów.
Zostali tam.
Pod śniegiem.

Pan czerwiec

Pan czerwiec
Danuta Gościńska

Pan Czerwiec bardzo się trudzi,
od świtu aż do zmroku,
zaskakuje barwami świata.
Musi dbać o róże
i ogródek przydomowy.
W jego rękach wszystko rozkwita,
wszystko pędem pnie się ku górze,
by więcej światła schwytać.
W każdym gnieździe kwilą pisklęta.
w słońcu miga tysiąc motyli,
tyle rzeczy trzeba spamiętać
Pan Czerwiec czasem się myli…
Siada sobie na leśnej polanie,
jagody liczy i kurki zaprasza,
i drzewa stroi w zieleń bogatą.
Choć niedawno jadł z wiosną śniadanie,
na kolację zaprasza go lato.

To miasto ciebie zna

To miasto ciebie zna
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: “Szłaś miastem naga
Garnąc do siebie spojrzenia przechodniów
Wierne jak oczy kochanków”
– Kazimierz Furman –

Nie liczę na ułaskawienie
wczoraj delikatność wyfrunęła
jak koliber z serca…

Kobieta zapłakała –
utworzyła się rysa w skale
w tym miejscu urośnie szarotka.

Jestem kochany porą księżycową
stylizuje się przełęcz
a górski potok kokietuje…

Zbliż się do mnie
jak miasto zbliża się do ciebie –
jako kochanek uklęknę.

Przytulę się twarzą do łona
usta szturmują –
różę trzymaj w ręku.

29.4.2013 – Ustka
Poniedziałek 7:23

Wiersz z książki “Róże i rzeki”

Ta muszelka nocy

Ta muszelka nocy
Zygmunt Jan Prusiński

Nie będziesz się opierała moim rękom
muszelka w nocy błyszczy gwiazdą.

Mozaika zagęszczona pragnieniem
wypukla się jak pączek kasztana.

Zdejmuję z ciebie ostatnią szatę
przed podróżą do Zatoki Delfinów –
by w ciemności przytulić ręce.

Te ręce – twoje i moje
to jak pogodne powroty –
dźwięczy strzała wypuszczona z łuku
wyłania się temperatura smaku.

Odrobinę zaczekaj na deser
znam tajemnice leśnej mowy
w tudzież głębokich połyskiwań
a za oknem kukułka kuka
a sójka wybiera się nad morze.

Pewnie ją spotkamy po zachodniej
stronie na wydmach.

13.5.2013 – Ustka
Poniedziałek 18:05

Wiersz z książki “Córka Wiatru”

NIEODWZAJEMNIONA MIŁOŚĆ

NIEODWZAJEMNIONA MIŁOŚĆ
Kazimierz Surzyn

Miłość taka nieodwzajemniona
na ciebie pułapkę zastawiła
dusza ucieka w niebyt zraniona
a serce w krwotoku ran usidliła

W potrzasku charakter i psychika
a ty się bawisz czyimiś uczuciami
nie pomogą kwiaty łzy miłe słówka
można pójść każde swoimi drogami

Taka miłość powoli zabija od środka
nie chcesz tego życia bezsensownego
może ta druga będzie piękna słodka
i da mnóstwo szczęścia prawdziwego

Nikogo do miłości nie zmusisz
posłuchaj siebie samego
chyba zapomnieć o niej musisz
albo zrób coś naprawdę rozsądnego

TATO

TATO
Kazimierz Surzyn

Z tobą każdy dzień był inny
jak na Helu malownicze wydmy
miasteczko wesołe w Chorzowie
zapach wody na statku po Wiśle
Wołodyjowski w filmowym obrazie
Zamek Królewski w Krakowie
kalwaryjskie dróżki pokutne
cudowna Pani w Częstochowie
Giewont przy strużkach potu
w promieniach słońca otulony
Zakopane z dorożką i stukotem
kopyt przepięknych siwków
sen radosny pod namiotem
i w stodole na lawendowym sianie

w pracy na biurku miałeś moje rysunki
oprawione w różnobarwne ramki
dotykałem drzew na barana noszony
nauczyłeś mnie gwizdać na palcach
przy puszczaniu pierwszego pociągu
bujać się na drewnianym koniku
i płynąć łódką z prądem wezbranych fal

wpoiłeś mądrą wolność z jasnymi granicami
miłość do Ojczyzny z bogactwem dziejów
z wartościami symbolami i kulturą

dzięki za życie wychowanie rozmowy
za bliskość czas poświęcony
za to że byłeś moim przyjacielem
darując najcenniejsze serce

dzisiaj jestem pod kapeluszem jabłoni
tam gdzie często siadaliśmy razem
widzę ciebie w wiklinowym fotelu
bystrego dobrego w życzliwym uśmiechu

tato za miłość i szczęście dziękuję