chodziłam po łące…

chodziłam po łące…
Danuta Gościńska

Chodziłam sobie po łące
zbierałam kwiatki pachnące.
Choć zobaczymy co błyszczy w trawie.
To kwiat kolorowy spogląda ciekawie.
Znad pachnącej aksamitnej zieleni łąki,
żywokost, stokrotki, kaczeńce,
kończyna, chary i maki.
Gdzie złoci się także mleczu kwiat i pąki.
Słońce roztacza blask na tej niwie
i oczy się cieszą na snopkowe bele.
Wiatr na świeżych kłosach gra.
W mych uszach szumi melodia ta.
Gdy się wsłuchasz w łąki ciszę,
tysiąc głosów możesz słyszeć.
Śpiewa świergotek polny,
i skubie może to i owo sroka.
Komar bzyka, motyle, owady, larwy,
ważki, żuczek i biedronka.
świerszczykowa gra muzyka.
Jaszczurka, ślimaki, barany, krowy
i żaba i bociany wyglądają ciekawie.
Dziś o świcie łąka była taka piękna
Płakała była pełna rosy.
Nieuprawiana dziczą zapomniana.
Jej suknia łąkowa chabrowa,
rumiankowa i makowa.
Była pomięta a jak pięknie porośnięta.
Czy taką pamiętasz?
A może ta piękniejsza
patrząca w niebo wysokie…
Już czas, czas powrócić do domu,
już czas zapomnieć o rumiankach.
Już czas, czas odrzucić marzenia.
To wszystko to tylko bajka,
i malowane kwiaty znad aksamitnej zieleni łąki.