Archiwum kategorii: Anna-Zimna-Wegielska

W gonitwie

W gonitwie
Anna Zimna-Węgielska

Nie goń wiatru w polu
Przysiądź na samotnym kamieniu
Wsłuchaj się w szelest trawy
Odczytuj życie między wierszami
Czerp tylko to co pokrzepi serce spragnione
Smutki schowaj do lamusa
Melodią dnia niech będzie radość
Bo życie to wielki dar
To dar istnienia
Dajmy wszystko co możemy
Również to czego pragniemy
Bo życie to nie bajka
Lecz ciągła walka
W gonitwie po kamienistej drodze
Z bukietem róż co posiada kolce
I zdawać by się mogło
Otchłań nie do przebycia
Nic mylnego wszystko jest do przeżycia
Nasze dni są pełne przygód, marzeń
Głębokich tajemnic
Jak
Kosz kolorowych snów
Bo gdy człowiek to posiada
Dążąc do celu pokona wszelakie zawieje
Zdobywając swoje trofea
Nie będzie musiał prosić o więcej
Tak niewiele do szczęścia potrzeba
Patrz sercem kieruj się wiarą
Otwórz drzwi gdy ktoś zapuka
To wystarczy
Na tym ziemskim padole
Czas tak szybko ucieka
Jak pędzące konie
One wiedzą dokąd przed siebie
My to duża niewiadoma
Wszak w alejach naszych
Zakrętów jest wiele
Pokonasz bądź tylko człowiekiem
I kochaj sercem

Kamienne tabliczki

KAMIENNE TABLICZKI
Anna Zimna-Węgielska

Jestem

Ciszą godzin

Cichym szeptem przychodzę
Podparta czasem wędrówek mych
Pocerowanymi datami
Na imię mam Cień

Stojąc spoglądam w gwiazdy rozmarzone

Z uśmiechem malutkim
Bliskość Twą czując przy sobie
A może to wiatr całuje
Na dobranoc

Elfie opowiedz bajkę
Ma droga taka daleka
Nie dogonię przecież wiatru

Marzenia chcę położyć spać
W kąciku ust szeptem ukołysać
Aż zasną
W pięknej krainie
Dobranoc dniu

Jeśli

JEŚLI
Anna Zimna-Węgielska

Jeśli zapragniesz
Marzyć na jawie
Podam Ci mą dłoń
Popłyniemy w krainy nieznane
A wiatr delikatnym powiewem
Uchyli rąbka swojego chłodu
Zaś gwiazdy rozjaśnią naszą noc
Tę pod żaglami
A elfy splatać będą na błękicie fali
Korale dobroci
By o wschodzie dnia
Przyozdobić złotym promieniem
Dzień nowy
Owinięty szalem mgły i ciszy
Wtapiając się w tętniące życie
Z kropelką tęsknoty
Do otwartych drzwi aż po horyzonty
Magicznego świata

U progu

U PROGU
Anna Zimna-Węgielska

Rozsypane szczęścia dnia
Oplotły dzisiaj me skronie
Warkocz spięty klepsydrą czasu

Krok ciężki każdego dnia
Umykającym czasem
Mijający przechodnia
Co u progu zachodu słońca
Wpadając w zadumę

Nad bytem gwiazd
Rozświetlających uliczny mrok
W księżycowym blasku

Zanurzył swoje myśli
W jednej z nich

Nie licząc godzin zegara
Ani dat kalendarza
…. Okruszki istnienia dojrzał
W szkatule mej duszy

W Spacerze brzegu mego życia
Uchylam drzwi swojego domu
…. Cicha przystań
Na fundamencie
Dobra i wiary
Ludzkich życzliwych dłoni
By
Z resztek nadziei
Zachować wartości nieprzemijające
Pamiętać o innych

I Przyozdobić kokardą wnętrza losu

PAMIETAJ ŚWIAT JEST MALOWANY PIĘKNA KREDKĄ MUSISZ TYLKO TO DOSTRZEC .

Nie potrzebny Ci podziw całego świata wystarczy, że w oczach jednej, najważniejszej osoby błyszczysz jak diament

Jesień

Jesień
Anna Zimna-Węgielska

Bagaż zwykłych spraw
Uwikłanych w czasie
Zwykłego przechodnia
Cichy ton
Szczęśliwych chwil
To już jesień
Podmuchem wiatru
Rozwiewa swoje liście
Z czułością zachodu słońca
Ruszając w dalszą swoją wędrówkę
Szelestem listowia
Pod stopami
Kolejny krok
Nie zapomnij o mnie
Nawet wówczas
Gdy mgła spowije
Świat.
Uśmiechem swoim
Maluj piękne pejzaże
By iść do przodu
W poszukiwaniu
Domu marzeń
To takie cenne I delikatne jak motyle
… Krople szczęścia
Przesyłają Tobie
Myśli pachnące kwieciem wrzosu
Tak cudownie jest czasem
Zamieszkać w wyobraźni
Ty o tym wiesz
Krotki czasie
… Pod konatem dębu.

Mantra

MANTRA
Anna Zimna-Węgielska

Nie radzę sobie
Gdy rano wstaję
Wciąż szukam ciebie
W słowach, myślach
Rzeźbiąc twarz Twoją
Na tarasie zwierzeń

Idąc śladami wyrytymi w pamięci
Echo szepcze
To samo pytanie

Czy kiedyś po raz ostatni
Odnajdziemy
Znaczenie ich treści

Bo jak tu przetrwać
W tym pustostanie
Gdzie chodnik za wąski
Od kroków wstecznych

Myśli i słowa
Zagłusza tęsknota

Dobranoc nadziejo
Do jutra po kolory tęczy
Po nowe świty tej jesieni

Czasie mój
Przyjacielu
Trwaj
Przy mym ramieniu

Tak bardzo kocham

Pusta przestrzeń

PUSTA PRZESTRZEŃ
Anna Zimna-Węgielska

Pogubiłam się w przestrzeni
Bez granic aż po horyzont
O cnoto niedościgniętych marzeń
Słowa złożone w jedą całość

W układance witraży
Wspominam czas uniesień
Tańczyłam tak jak
Zagrały nutki losu
Dopóki mądość w sercu trwała
Doputy
Kocham
Wirowało obok nas
Piękna doskonałość prawa

A jednak odchodzę
W imię rozsądku

Nie ma już nas
Pusta scena

Ominę mglistść nieba
Pędzoną wiatrem w dal
Ty i Ja
I ta łza
Odchodzę
Wsłuchując się w muzykę
Swobody

A na resztę letniego wieczoru
Wstawię kwiaty do wazonu
One szeptem duszę napełnią
By zrozumieć
Ulotność tej miłości

Schowanej za kurtyną czasu
Należy tylko nauczyć się patrzeć
I to docenić

ALFABET – wyliczanka

ALFABET- wyliczanka
Anna Zimna-Węgielska

I jak tu nie poddać się
Wersom i akapitom
Przestawionych literówek
Myślom wyrwanym
W zamkniętych szufladach
Pamięci

Niekiedy bez pojęć i definicji
To głębsza racja
Każdy goniąc swoją prawdę
Tworzoną z błędów i upadku
Prawości i namiętności
Maluje swoje ego

Z całego abecadła
Kolorową kredką

Zapominając niekiedy
O przystanku logika
Bo czymże ona jest?

A ja tak marzę o jednym
O szacunku
Akceptacji wyboru
Wszak jestem istotną żywą

Bez powielanych od lat ozdobników
Na wzór “ikony” marzeń

By w prostocie zamieszkało piękno
Prostych słów
Proszę
Dziękuję
Przepraszam
Pozostań alfanecie
Przy mnie

I nawet gdy będzie padał deszcz
Będzie kolorowo

Kocham prostotę słów
wypowiedzianych

Płynących z szacunku

Proza życia

Proza życia
Anna Zimna – Węgielska

W objęciach snu
Marzenia tańczą
W nocnej krainie i jej ciszy
Jak zwiastun dobrej zabawy
Tam gwiazdy życzenia spełniają
Przysiadwszy na krawędzi losu
Niczym w sztuce jednego aktora
Utkane jedwabiem
Mknąc alejami wyznaczonymi
Czy też na szczytach
Zmagań naszych
Przysiadwszy
Jak tańczący wiatr
Co błądząc w zawiei
Starannie obraz maluje
Dnia każdego
Tak splatając dni i godziny
W warkocz komety
Lata mijają
By je z czasem
W ramy oprawić
Powiesić nad kominkiem
W barwach przyjaznych
Słodką niewolą czasu
Już kwadrans po północy
Liście jesieni opadły
Tkam dywan z myśli ich
By nigdy nie bać się samotności
Obraz ten to talizman mój
Moim istnieniem
A może kiedyś
I ja tym będę
Gdzieś za zakrętem naszego dnia
Dobranoc
Pejzażu, który z czasem
Zdmuchnie wiatr

Schody czasu

Schody czasu
Anna Zimna-Węgielska

Idę na spacer z plecakiem myśli
Bez czerwieni na ustach
Bez szpilek i sukienki koktajlowej

Bez kroków wstecznych
Brzmi to
jak awers i rewers
Rozrzucone spojrzenia
Pośród wilgotnych rzęs
Szłam beztrosko każdą drogą
Ten powiew słów,
który trzyma mnie za rękę
Dążenie moje
Do stąpania po prostej uliczce
Wspinając się po kamienistych schodach
Zapukało zwątpienie
Jutro może być za póżno
Na krok następny

Czas to mój powiernik
Co trzyma mnie za rękę
Chęć zdobycia
Chcę pokonać otchłań
Dogonić zmierzch
To tylko kilka schodów

O imieniu
Przemijanie
Po nowe świty
Po nadzieję dnia
W labiryncie zawiłych dróg
Przemyślenia są drogowskazem
Ulotności nie dogoni żaden czas
A i zegar wybija inne godziny
W tym krajobrazie cisza
TY i JA
I nasze opiekuńcze duchy
Tak jak po burzy pozostaje
Ta ostatnia kropla
Wraz z nią
Oddalone milczenie

Niczym rzeźby z marmuru
Podążają w górę
Jak cienie dobroci
Zastygłe
To schody życia
Chcę uchwycić tę chwilę
Jeszcze jeden krok
By dogonić przetrwanie
Umykające uliczkami dnia
To istnienie biegnące
do przyszłości
Ty i mój cień
Ten czas bardzo cenię
Jak lekcję życia
Wspinając się po schodach
Czy ją zapamiętam
Czy zapomnę

anna-wiersze

Rozmowa

Rozmowa
Anna Zimna-Węgielska

I wciąż jestem ta sama
Choć siwe me skronie
Tam u brzegu me kroki
Ostatnie w umiesieniu
Podmuchem wiatru
I jak tu nie kochać
Choć jestem porzuconą
Przez fale za burtą
Bez szalup u boku
Me małe kroki
Odciskam na piasku
Szukając muszelek
Do naszyjnika wspomnień
Z zapinką z jantaru

Czy wolno mi kochać jeszcze
Te brzegi tajemne
Co ozdobiły me lico bruzdą
Umykające
Akordy zegara mego
Zaczekajcie na
Spacer jeden
Powrócę
Pokłonić się losowi

Kalejdoskop czasu

Kalejdoskop czasu
Anna Zimna – Węgielska

Wybieram się w podróż
Pociągiem widmo
Pędzącym zawrotnie
Po torach nie znanych
Dobijam do stacji
O nazwie Zapomnienie
Tu nikt nie wysiada
Tu nikt nie czeka
A ja grzecznie stoję
Bilet mam tylko w jedną stronę
Więc nie wsiadam
Nie zawracam z powrotem
Rozmyślam więc zatem
Czasu mam dużo
Gdzie kres mej podróży
Czy czeka ktoś tam na mnie
Jakie uliczki
Jacy ludzie
Co siedzą i nie marudzą
Choć są niewidzialni
Wszystko tak w sobie dziwnie pozamykane
Mijają lata ja dalej podążam
Pociągiem Widmo
Lecz już nie sama
Mym kompanem
Bagażem i czasem
TO LOS
Co wiernym był zawsze
W każdej podróży
Może nie dzisiaj ani jutro
Kiedyś dojadę
Do stacji końcowej
O nazwie STOP
Wysiadać proszę
To Twoja przystań
Na peronie
Co wówczas pocznę

Co wiernym był zawsze
W każdej mej podróży

Za horyzontem

Za horyzontem
Anna Zimna – Węgielska

Jestem łodzią podwodną
Płynącą po oceanach
Z białą flagą w dłoni
Moim talizmanem
Bardzo wymowne i jasne
Me wołanie
Czy dopłynę do mej przystani
Do lądu przyjaznego
Słów wypowiedzianych
Sercu tak przyjazne
Tam za horyzontem czasu
W krainie baśni
Mój port zapewne istnieje
Bielą tuląc me serce
Czy dopłynę po to szczęście
Melodią duszy w niej mieszka piękność
Jak poranna rosa
Na jutro i kiedyś
O nazwie ballada
Kochanka dnia i nocy
Po zorze świetliste
By wspomóc miłości mej

Codzienność

Codzienność
Anna Zimna – Węgielska

Jestem jak wiatr
Jestem żwierciadłem dnia
Jestem myślami blisko ciebie
Czym więcej ich
Tym mniej mnie
Bardziej tęsknię
Do wędrówki w przyszłość
Budzący się głos w mej duszy
Łapię oddech wspinając się
Na szczyty piramid
Chcę to poczuć
By to czuć
Dogonić światło w tunelu
Zamknąć je w swojej dłoni
Małe diamenty wiary
Na marzenia
Uchwycić świty
Mające sens
By kochać nadal
Chowając pod parasolem godzin
Tuląc czas w ufności
Ocalając nadzieję
Pośród milionów gwiazd
Zamkniętych w zwierciadle pragnień
Jestem sekundą w godzinie
Jestem pyłkiem na wietrze
Między datami
Nadziejo będę zawsze tam
Gdzie Ty
Zabiorę cię w moje krainy
Kartko z pamiętnika
Wiary nigdy dość
Podaję mą dłoń
Więc kochaj otwarcie
Tak bardzo tęsknię
Zostań
Marzenia
Kobieca codzienność

Tolerancja

Tolerancja
Anna Zimna- Węgielska

Zbierałam dziś owoce
W moim ogrodzie
Przez lata pielęgnowane
Wrażliwością mojego serca
By stały się mą rzeczywistością
Dopełnieniem każdego dnia
Smakiem szczęścia
Płomieniem nadziei
By móc szybować
Lotem ptaka
Na skrzydłach
Mej jesieni
Z optymizmem
Przed siebie
W poszukiwaniu nowych odkryć
Wolna od lęku i żądz
Jako moje
By być tylko sobą
Wszak istnienia nie da się wycenić
Bowiem jest jak nocna cisza
Nim wstanie świt
Przyszłość to szkatuła
Pełnych obietnic
Każdego dnie
Dobrym wiatrem witana
Pod naszym krokiem
Po kres dat

Muzyko myśli

Muzyko myśli
Anna Zimna -Węgielska

Sen co miał trwać
Sen co koi łzy
Żyć gdy nie masz nic
Żyć choć szarość trwa
To nie żaden wstyd
To nie koniec dnia
Są piękne sny
Trwaj bo to Twój czas
Po kres ulotnych uniesień
Nawet gdy upadasz z sił
A drzwi zamkną los
To mała garść
Wartości
Przemienna z każdym krokiem
W labiryncie przeznaczenia
Do ciebie biegną moje myśli
Po sznurku skakanki dziecięcej
Spoglądam z uśmiechem wstecz
Wołając Cię echem
Chwila ulotna jak wiatr
Pozostawia trwały ślad
Dziś już wiem jak to jest
Gdy każdy wędruje
Drogą swoich dat
Serce me cieszy się
Z tamtych dni
Nauczyłam się żyć
Z chwil maleńkich
Jak ziarenka piasku
Te u brzegu
By nie odpłynąć za daleko
Nauczyłam się milczenia
Tego w skrytości fali
By nie zmącić barwy wody
Bladością oczu swoich
Mieć inne spojrzenie
Słońce wstawię do wazonu
Ono jest dobrocią malowane
Muzyko moich myśli
Trwaj

Ponad szarość

PONAD SZAROŚĆ
Anna Zimna -Węgielska

Jak poznać znaki tajemne
Co dobre a co złe
Słowa nie wypowiedziane
A może gest oczu błękitnych
Co jet mową Twej duszy

Jak zrozumieć w tym gąszczu
Znaków zapytań
Twoje drżenie powiek
By wskrzesić wiarę
Między dziś a jutrem
Kochanie

Dzień podarował nam tyle wrażeń
Ciepłe słowa szeptane
Jak melodia wygrywana na harfie
Delikatnością nas nastraja
Bo nadzieja potrafi wszystko

W piękne barwy przyodziać
Każde serce poruszyć
Przerwać pasmo upadków
Ponad szarości wznieść się wysoko
Umie zrozumieć
Zamienić w bajkę
Wypełniając głuchą ciszę
Kolorowymi barwami
Pomalować zmierzchy i świty
Czasem tak nie wiele potrzeba
By zrozumieć drugiego człowieka
Warto zatrzymać się na chwilę
Życie to taka ulotna chwila
Tajemniczy nieznany czas
Zroszony kroplami optymizmu
Jak plejada gwiazd na nieboskłonie
Dajmy się otulić pokorze
By łatwiej kroczyć dalej w ten świat

Ten wiersz pochodzi z książki “PISANE NA KAMIENIU CISZĄ CZASU”

W tańcu z wiatrem

W tańcu z wiatrem
Anna Zimna – Węgielska

Miasto pragnieniami zaludnione
Marzeń szukając
Jak wyspa bezludna
Szukająca życia
Tego ze snu bajkowego
Wspinajac się po promieniach słońca
Szukając drugiej szansy
Na jeszcze jedno jutro
W tym wyśnionym ogrodzie
Pełnym barw i śpiewu ptaków
W tańcu z wiatrem
Kołyszę swoje wspomnienia
By godnie zamknąć swoją księgę
Tuliwszy w dłoniach zroszoną łzą szczerą

By spleść lata w podróż ostatnią
Czekając na drugą szansę
W krainie tajemnej

Kroków szukać próżno
One bowiem wiedzą jedno
Czasu nie zatrzymasz
On płynie swoim potokiem
W poszukiwaniu swojej przystani

Lekcja życia

Lekcja życia
Anna Zimna – Węgielska

Kawałek życia w mej dłoni
Umykające me istnienie
Jak przekwitające ogrody
Garstka zerwanych kwiatów tylko przypomina
O ich ulotności bycia
Jak samotna łódź kołysząca się na wodzie
Przenikam ja po drogach życia
Kierując się dobrym zwyczajem
Bo każda radość jest czulsza od zawiei
Jak wiatr o siwych włosach
Co czyha z zakamarka
Podążam w aleje jasne
Po światło życia
By zawsze w człowieku istniało
To okruchy snu
Rozdzwonione losy
W kroplach porannej rosy
To lekcja życia