Archiwa tagu: piosenka poetycka

Potrzeba miłości

Potrzeba miłości
Paweł Melnarowicz

Ona na mnie patrzyła z pod zasłony włosów
nie chciała pożyczać papierosów
i miała dobre serce, lecz w poniewierce

szukałem jej błądzących oczu
w powietrzu, na dworze, w fotelu samochodu
i byłem prawdziwy, lecz nieuczciwy

Ona na mnie patrzyła i nie tylko na mnie
Ona cyrograf podpisała nie przypadkiem
Kochać chciała i być kochana

Pożądanie

Pożądanie
Paweł Melnarowicz

Jak to się stało kochanie
że w pościeli mej naga leżysz
i oddech Twój słyszę niepełny
i myślom swoim nie wierzę

wstąpił w nas diabeł przebiegły
omotał myśli i sumienia
w świetle księżyca się śmiejąc
połączył nasze pragnienia

a wszystko to takie banalne
takie zwykłe i ludzkie
od wzburzonych hormonów
trudno czasami uciec

Dni spadają mi na duszę

Dni spadają mi na duszę
Janusz Strugała

W niebo patrzę znów, tam szukam twoich słów
niewyśnionych snów, moich snów
Nutą żalu na strunach gram, nie usłyszysz, ty gdzieś tam
wyjechałaś, został smutek i ból

Dni spadają mi na duszę kamieni lawiną
wiem, nie wybaczysz mi, choć te nuty jak łzy płyną

Wieczór ciszą tonie, gdzie są twoje dłonie?
Gdzie motyle miłości śpią, gdzie śpią?
Zimną falą tłucze się, ma tęsknota o serca twego brzeg
Wiatr ugasi uczucia, zakryje je śnieg

Proszę, wysłuchaj mnie, może marzenia spełnią się
malujesz barwami obraz ten, twoją wizją, moim snem

Dźwięki gitary mej, może cię wzruszą
akordy miłości, niech serce ci skruszą
Zimną falą tłucze się, ma tęsknota o serca twego brzeg
Wiatr ugasi uczucia, zakryje je śnieg

Proszę, wysłuchaj mnie, może marzenia spełnią się
malujesz barwami obraz ten, twoją wizją, moim snem

Miłość jak motyl

Z tomiku “Miłość jak motyl”
Janusz Strugała

Zaczekam na ciebie na wyspie niczyjej
z nadzieją, co przyjdzie zachodem i świtem
Falami uczuć, jak miłości motyle
przywitam cię porannym zachwytem

Zaczekam na ciebie na skraju łąki
będę jak kwiat, co uwodzi kochanków
Gdy słońce zgaśnie, zamkną się pąki
zbudzą się ze mną, o dnia poranku

Przyjdź do mnie cichym świtaniem
spojrzę ci w oczy, poczuję serca bicie
Zmęczony nocą i długim czekaniem
oddam się tobie na całe życie

Poczekamy na miłość, gdzieś się kołacze
rozpoznam ją szybko, choć cicho płacze
Łzy z oczu spłyną do twych ust rozpalonych
osuszysz je dłońmi od odczuć zemdlonych

Zaproszę was do mojej krainy

Zaproszę was do mojej krainy
Janusz Strugała

Chcę was zaprosić do mojej krainy
jeśli chcecie spotykajmy się tam
Tam kwitną sady i zbożem leją się pola
tam znajdziesz lirycznych przyjaciół krąg

Gdy słonce gaśnie zachodem zmęczonym
nam tli się ogien w głębi serc i dusz
płomienie strzelą w niebo nocą utulone
zabierz gitarę i z nami siądź

Moja kraina poezją łagodna
dobrym słowem i muzyką gra
tu nas łączą myśli pochodnie
nie ugasi ich mroczny wiatr

Moja kraina poezji spragniona
Wasze rymy położy wśród wzgórz
i nie zbudzą ich złe uniesienia
to kraina łagodnych dusz

Blues wędrowca

Blues wędrowca
Janusz Strugała

Wybrałem się w podróż daleką
spakowałem tylko marzenia
Dokąd pójdę nie powiedziałem
słysząc Twoje ciche westchnienia

Wyglądasz czasami przez okno
uprzedzam, nie bądź zdziwiona
gdy mnie wśród pól złotych zobaczysz
pomachaj rękę, ty też bądź pozdrowiona

Pójdę daleko przed siebie
odkryję życia odcienie
w koncu wrócę do Ciebie
bogatszy o nowe spojrzenie

Ludzi spotkam tysiące
śmiało zajrzę im w oczy
wystarczy jedno pytanie
innym ich nie zaskoczę

Kroczyć będę od świtu do nocy
w rękach przyniosę zdarte buty
sam się przekonam czy coś nas łączy
wymyślę teksty, poukładam życia nuty

Znajdziemy miłość

Znajdziemy miłość
Janusz Strugała

Usiadłbym z tobą w parku na ławce,
gdzieś w cieniu dobrego drzewa.
Zrobić to chciałem chyba od zawsze,
spotkania głód we mnie dojrzewał.

Nie przejmuj się, będziemy tam sami,
możesz się wzruszyć do łez.
Ogrzeję ci ręcę, zachwycę słowami,
nagrodą mi będzie twój szczery śmiech.

Posiedźmy chwilę tak długą, jak ślad,
który na duszy mi odbił twój świat.
Mógłbym ci ścielić łóżko kwiatami,
na którym wyśnisz pragnień słodkich sad.

Pomyśl o łąkach, o polach złocistych,
oblanych słońcem, gdzie hula wiatr.
Tam wyzwoleni, bez oczu zawistnych,
znajdziemy miłość skrywaną od lat.

Gdy słońce zgaśnie, porzuci nas,
księżyc nieśmiałe myśli odgadnie.
Może zbliżenia to dobry czas,
on zawstydzony za chmury zajdzie

Ja aurą żądzy twe serce otoczę,
uskrzydlę palce, oczy wygaszę.
Usta gorące omdlałym szeptem,
wyszepczą cicho, kochaj mnie jeszcze.

Deszcz

Deszcz
Janusz Strugała

Chodzę po ulicach, moknę ciepłym deszczem
obejmuję czule drzewa, nieśmiałości dreszczem
Niebo na skinienie oddaje marzenia
te, którymi usłałem niebieskie sklepienia

Cisza dookoła, chociaż ludzi tłumy
wszyscy pilnie strzegą prywatnej zadumy
Mokre tajemnice ulatują w górę
zapłodnią ciekawość nieprzebytym murem

Pod troskliwą chmurą wiję się jak liszka
pełen dobrych chęci, zapału do życia
Przyglądam się ludziom, w swych myślach nadobnych
w kapturowych pozach do mnie nie podobnych

Rozterką rozdarty przez lęk co będzie potem
omijam kałuże pełne życia błotem
Drzewa przemoknięte liści zakolem
dziwią się dlaczego nie zakrywam się parasolem

Za smukłą topolą niebo się przejaśnia
razem z deszczem wyschną medytacje tułacza
Ludzie się rozbiegną do zwyczajnych domów
by otrząsnąć się z deszczu, nakryją do stołu

Rain
Tłumaczyła: Christina Chrzanowski

I walk the streets drenched in warm rain
embrace tender trees with a quivering shyness
The heavens, at my nod, return my dreams
those with which I have dotted their rims

I walk the streets in silence, among crowds,
everyone guards their mysterious minds
Wet secrets evaporate they’ll fertilize curiosity
with an impenetrable wall, under a thoughtful cloud

I curl like a caterpillar under friendly clouds
full of good will and life zeal
I watch people with my kindest intentions
in their hooded poses unlike mine

Torn by the fear of what is to come
I bypass the puddles full of muddy life
The rain-soaked trees with their leaves’ curve
wonder why I’m not covered against the rain

Behind a slim poplar, the sky clears
together with the rain a wanderer’s meditations dry
People will scatter to their ordinary homes
to shake off the rain and set the tables.

Czekam pod mokrym niebem

Czekam pod mokrym niebem
Janusz Strugała

Świat tonie w deszczu, liście śnięte jesienią
ponure chmury wyręczają słońce
Dom taki cichy, zmęczony oczy zamykam
Znów widzę ciebie wesołą, w kolczykach

Dni płyną wolno smutnawą stróżką
było przyjemnie, gdy byłaś tu blisko
Oddałbym dużo za tę jedną noc z tobą
pejzaże w źrenicach rozpalone miłości zorzą

Czekam na ciebie na wyspach pragnienia
ust twoich szeptem przywołuję wspomnienia
Puls przyspieszony zdradzi, że szczęście
może za rogiem już na mnie czeka

Wypatruję cierpliwie pod mokrym niebem
jesień przytuli nasze zwątpienia
zapytasz pewnie, czy kocham ciebie
odpowiem cicho, spełniasz marzenia

Poproszę anioły, bo nie lubię ciszy
by zeszły na ziemię, przywiodły cię do mnie
Potem się wzbiją za chmur horyzonty
pozwolą nam zasnąć i w miłość nie wątpić

Jesienne zadumanie

Jesienne zadumanie
Janusz Strugała

Jutro będzie ciekawsze,
dziś tu ponuro i gorzko
chmurny dzień niech się skończy,
jesień płacze przez okno

Skarżyć się nie mam komu,
oczy mi skrzepły ospałe
zostanę wieczorem w domu
może w kominku rozpalę

Księżyc się srebrem wyścielił
jak paw do mnie się wdzięczy
pójdę do ciebie z nadzieją
on mnie do tego zachęcił

Zaproszę cię na herbatę
odkryję subtelne sekrety
przy nas usiądzie anioł
dalej już nie poleci

Spróbuję cię przekonać
by obyczajów nie łamać
tą krótką chwilą rozkoszy
nie chcę serca okłamać

Wystarczy, że będziesz blisko
bez przyjemnej chwili psucia
poczekam z tym do rana
oczami zdradzisz uczucia